Mołdawia to najszybciej wyludniający się kraj Europy. Od 1991 roku liczba ludności spadła o 1/3, do prawie 3 milionów. Stara się temu zapobiec rząd w Kiszyniowie wraz z zagranicznymi organizacjami pozarządowymi. Jedną z nich jest polska Fundacja Solidarności Międzynarodowej.
W 1991 roku liczba ludności Mołdawii wynosiła 4,3 miliona osób. W tym ponad 700 tysięcy mieszkało w Naddniestrzu. Ten ostatni region pozostaje praktycznie od 1990 roku poza kontrolą Kiszyniowa. I mimo, że na miejscu, w Tyraspolu, czy Benderach stacjonuje rosyjska armia, a region jest w pełni zależny od pomocy Moskwy, to mieszkańcy Naddniestrza chętnie podejmują pracę w Unii Europejskiej. Zarówno tam, jak i na pozostałym terytorium Mołdawii na co drugim słupie widać ogłoszenia zachęcające do podjęcia pracy w Polsce czy w innym kraju Zachodu.
Efekt jest taki, że w ciągu 30 lat liczba mieszkańców terytorium kontrolowanego przez Kiszyniów spadła o milion, a zarządzanego przez Tyraspol o 425 tysięcy osób.
Skutki depopulacji widać w małych miastach i na wsiach. We wsi Cealîc, niedaleko od Komratu, mieszka około tysiąca osób. Niemal w każdej chacie jest ktoś, kto pracuje za granicą. Tak też było z mężem Eudochiji Chiriac, Piotrem, który przez lata pracował w Rosji. W końcu jednak zdecydował się na powrót do kraju. Impulsem była rozmowa z córką.
– Сórka zaczęła mówić, gdy miała rok i rozmawiała z nim przez internet. I gdy on przyjeżdżał do domu, to ona przez cały tydzień mówiła do niego wujku. Gdy wyjechał, to córka online powiedziała do niego: tato, wujek był w domu. I to już była ostatnia kropla. Mąż zdecydował się wrócić – podkreśla.
Dzięki wspierany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej programowi LEADER Eudochiji i Piotrowi Chiriac udało się rozbudować niewielki warsztat produkcji serów: kupić odpowiedni sprzęt i przygotować pomieszczenie. Teraz myślą o agroturystyce, degustacji i małym sklepiku. Na razie sprzedają swoją produkcję do supermarketów.
Piotr Chiriac podkreśla, że teraz sami spotykają się z trudnościami związanymi z migracjami zarobkowymi. Obecnie większość Mołdawian wyjeżdża na Zachód. Do Rosji już mało kto.
– To jest kłopot na przykład latem, gdy potrzebujemy ludzi do pomocy. Młodzieży nie ma. My nawet nie mamy komu zaoferować lepszych zarobków – dodaje.
Przedsięwzięcia, takie jak to w wiosce Cealîc, można rozwijać dzięki współpracy i zaangażowaniu całej lokalnej społeczności. Miejscowe władze, przedsiębiorcy i sektor obywatelski tworzą Lokalną Grupę Działania (LGD), następnie pozyskują środki zewnętrzne (w tym przypadku Fundacji Solidarności Międzynarodowej, FSM) i decydują, w co je zainwestować.
FSM od lat promuje w Mołdawii ideę rozwoju opartego na lokalnych zasobach i kierowanego przez mieszkańców danego terytorium jako bardziej efektywną niż zarządzanie z góry. Ta idea w Unii Europejskiej została zaszczepiona już na początku lat 90. wraz z powstaniem metody LEADER, a teraz, przy wsparciu FSM, przenoszona jest do Mołdawii.
Szef kiszyniowskiego biura FSM Tomasz Horbowski wyjaśnia, że chodzi o tworzenie międzysektorowych partnerstw, które działają na danym terytorium: kilku, kilkunastu gmin – wyjaśnia.
– Szukamy tych, którzy chcą to terytorium zmieniać: przedsiębiorców, farmerów, instytucje publiczne […] To jest grupa, która widzi tam swoją przyszłość – mówi.
Te osoby tworzą Lokalną Grupę Działania, która przygotowuje strategię rozwoju danego obszaru.
Wicedyrektor mołdawskiego biura Fundacji Solidarności Międzynarodowej Marina Albu dodaje, że LGD otrzymuje środki na realizację strategii i ogłasza konkurs, na który zgłaszane są miejscowe inicjatywy.
– Zakładamy, że na poziomie lokalnym ludzie dobrze znają swoje potrzeby i możliwości, więc potrafią jakieś problemy rozwiązać w sposób najlepszy dla obywatela – zaznacza Alba.
Anna Cerneva, dyrektor krajowej sieci LEADER wyjaśnia, że w Mołdawii dotąd nie przeprowadzono reformy samorządowej, a Lokalne Grupy Działania są jej namiastką.
– Decentralizacja to proces w naszych głowach, tego nie da się zrobić raz dwa, a trzeba do niego dojrzeć. Musimy rozumieć, co możemy wziąć na siebie, czy jesteśmy gotowi i tak dalej. Czyli to się dzieje, ale nie od razu jako reforma decentralizacji – dodaje.
Dzięki projektom sieci LEADER wielu mieszkańców prowincji postanawia tam zostać i nie wyjeżdża do większych miast, czy za granicę.
– Mamy wiele przykładów, gdy dzięki wsparciu LGD rodziny rozwijają biznes i przechodzą na inny poziom. Ludzi to zatrzymuje na danym terenie. Problem migracji to wynik braku pracy – dodaje Cerneva.
Problem ten rozumie także mołdawskie państwo. Fundacja Solidarności Międzynarodowej brała bowiem udział w przygotowaniu odpowiednich ustaw, które pozwolą od przyszłego roku na finansowanie Lokalnych Grup Działania z budżetu – mówi Xenia Marcov z kiszyniowskiego biura FSM.
Pierwsza ustawa mówi o tym, że 5 procent z krajowego funduszu rozwoju rolnictwa i środowiska wiejskiego będzie skierowane do LGD. Druga ustawa, o lokalnej administracji publicznej, umożliwia współpracę między sektorami publicznymi i prywatnym.
– Teraz trwa rejestrowanie LGD jako podmiotów prawnych, dzięki czemu będzie możliwe ich finansowanie – dodała.
Galina Petrachi z Ministerstwa Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego zaznacza, że bez wsparcia Polski rozwój lokalnych grup działania i przejęcie przez państwo odpowiedzialności za nie w przyszłym roku byłoby niemożliwe. Do LGD trafi wówczas około 50-60 tysięcy euro.
– To będzie przez 2 lata projekt pilotażowy i mamy nadzieję na wsparcie dla 20-25 grup z 32 istniejących. Mamy nadzieję na stworzenie, z pomocą FSM, jeszcze 15-20 LGD. Więc pieniędzy z budżetu nie wystarczy dla wszystkich grup i budżet będzie wspierać wybrane grupy, a pozostałe mamy nadzieję, że będą działać głównie dzięki wsparciu FSM, przy dofinansowaniu Polski, UE i częściowo USAID – zaznacza.
Fundacja Solidarności Międzynarodowej pojawiła się w Kiszyniowie pod koniec 2012 roku, jako Centrum Informacyjne dla Władz Lokalnych w Mołdawii. Tomasz Horbowski podkreśla, że początkowo była to jedynie działalność informacyjna, dzielenie się polskimi doświadczeniami, wizyty studyjne.
– W 2014-15 roku zrozumieliśmy, że tak naprawdę możemy opowiadać, ale to co jest dużo ważniejsze, to stwarzanie możliwości żeby coś zrobić – zaznaczył.
W 2015 roku pojawiły się pierwsze projekty inwestycyjne, a od 2017 roku FSM zaczął promować i wdrażać systemowe rozwiązania na rzecz rozwoju lokalnego.
– Czyli takie, które nie tylko są interwencją, jak remont, czy wsparcie dla przedsiębiorcy, a oznaczają stworzenie narzędzia, które może być przejęte przez państwo w jego polityce – dodał.
Działalność FSM nie koncentruje się tylko na problemach wsi, ale też miast i miasteczek. Pomaga w remontach budynków użyteczności publicznej: szkół, przedszkoli, domów kultury, wspiera małych przedsiębiorców, a także pomaga w rozwoju ochotniczych straży pożarnych.
Remizę w miejscowości Straszany pokazuje Vasile Zaharia, naczelnik miejscowej państwowej straży pożarnej, która wspiera rozwój ochotniczych jednostek.
– Powinniśmy mieć 9 remiz ochotniczej straży pożarnej ponieważ jest bardzo duża odległość między Straszanami a innymi miejscowościami w rejonie. A my chcemy, żeby czas dojazdu był taki, jak w Polsce, Austrii, czy Niemczech, czyli maksimum 15 minut – dodaje.
Polscy strażacy i samorządowcy z Budr, Zagórza, Węgorzewa i Kruklanek przekazali Mołdawianom sześć wozów strażackich, oraz umundurowanie i wyposażenie.
Wójt pobliskiej gminy Lozova, czyli primar, Lilian Botnaru zaznacza, że chciałby rozszerzać współpracę z Polską.
– Zawsze szukaliśmy z naszymi partnerami jakichś kontaktów z Unią Europejską, na projekty transgraniczne. Ale nawet teraz trzeba powiedzieć, że Polska robi wiele dla naszego regionu. Otrzymaliśmy już wozy strażackie i w przyszłości jeszcze inne primarie będą podpisywać podobne porozumienia – dodaje.
W Lozovej dzięki pomocy Fundacji Solidarności Międzynarodowej udało się wybudować niewielką remizę.
Wicedyrektor FSM Marina Albu podkreśla, że Fundacja stara się, aby efekt działań był widoczny i stały. Ponad 70 procent środków musi być wydanych na konkretne rezultaty, czyli to co pozostaje u lokalnych partnerów.
– Problemem współpracy rozwojowej jest to, że często są realizowane “projekty miękkie”, kiedy przyjeżdżają eksperci z zagranicy mówią o zmianie, rozwoju, demokracji, a potem wyjeżdżają i ludzie zostają z tym, co mieli. My staramy się robić tak, by potencjał i ekspertyza były tworzone na miejscu – zaznaczyła.
We wrześniu polski rząd powołał specjalnego pełnomocnika do spraw wspierania reform w Mołdawii. Działania FSM są finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach polskiej współpracy rozwojowej.
Piotr Pogorzelski/belsat.eu
Materiał przygotowano w ramach współpracy z Fundacją Solidarności Międzynarodowej z okazji 10-lecia jej działalności.