Białoruski Komitet Śledczy poinformował, że zakończył kontrolę na podstawie doniesień Białorusinów, którzy skarżyli się na brutalność funkcjonariuszy organów ścigania w czasie pokojowych protestów w sierpniu zeszłego roku.
Komitet Śledczy twierdzi, że fakty, o których informowali obywatele nie znalazły potwierdzenia. Dotyczy to zatrzymań w czasie zamieszek, a także późniejszego przebywania w mińskich aresztach śledczych.
Mimo że internet pełen jest nagrań wideo pokazujących brutalne traktowanie zatrzymanych, bicie leżących na ziemi nie stwarzających zagrożenia dla nikogo demonstrantów, a także zdjęć okaleczonych ciał po wyjściu z mińskiego aresztu na Akreścina, to Komitet Śledczy przekonuje, że funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i zapobiegali w ten sposób popełnianiu przestępstw.
– Wybrane przez funkcjonariuszy środki i sposoby były odpowiednie i stosowane w celu spowodowania najmniejszej szkody w danej sytuacji – napisano w oświadczeniu.
Komitet Śledczy twierdzi, że w dniach 9-15 sierpnia zeszłego roku na Akreścina było 2 tysiące zatrzymanych. Z tego 680 zgłosiło się na milicję informujące o brutalności funkcjonariuszy.
Co więcej, śledczy przekonują, że w czasie kontroli ustalono dane dziesiątek osób, które specjalnie prowokowały stosowanie wobec nich siły fizycznej.
– Cel takich działań to wyjazd na stałe do Unii Europejskiej, po złożeniu skargi na brutalność. Udokumentowany fakt skargi był wykorzystywany jako fikcyjny instrument dla otrzymania “azylu politycznego” w innych krajach – wnioskuje Komitet.
Grupa cyberpartyzantów opublikowała wcześniej nagrania rozmów milicjantów, którzy sami mówią o rozkazie brutalnego traktowania demonstrantów.
Wcześniej Alaksandr Łukaszenko i jego współpracownicy zapewniali, że informacje o torturach to “fake”.
SK/pp belsat.eu