Łukaszenka grozi stanem wojennym. Co to oznacza dla Białorusinów?


W odpowiedzi na zachodnie sankcje, by “chronić zakłady pracy”, Alaksandr Łukaszenka rozważa wprowadzenie stanu wojennego. Zapytaliśmy ekspertów, czy takie działania mogą pomóc Białorusinom i gospodarce.

W czwartek białoruski przywódca odwiedził Grodzieńszczyznę. Podczas wizytacji obory ogłosił, że rozważa wprowadzenie stanu wojennego, by nie dopuścić do zapaści gospodarczej w związku z wprowadzonymi przez Zachód sankcjami i zapowiadanymi przez opozycję strajkami.

– Żadnego przestoju w żadnym przedsiębiorstwie być nie powinno. Niech Karajeu (pełnomocnik Łukaszenki ds. Grodzieńszczyzny generał-major Juryj Karajeu) zakłada mundur. Wy także dostaliście stopień generała-majora. A więc naprzód. Jeśli potrzeba, wprowadzimy stan wojenny. Ale żadnych przestojów być nie może – powiedział Alaksandr Łukaszenka zwracając się do szefa obwodu grodzieńskiego, byłego ministra zdrowia Uładzimira Karanika.

Wiadomości
Łukaszenka przekonuje, że sankcje to wyraz bezsilności Zachodu. I straszy… wprowadzeniem w kraju stanu wojennego
2021.06.24 11:19

“Oświadczenie ma charakter PR-owy”

Ekspert do spraw wojskowości Alaksandr Alesin udzielając komentarza Biełsatowi apelował, by nie podchodzić do słów białoruskiego przywódcy na poważnie. Według niego był to “żart, figura retoryczna”, bo Łukaszenka lubi przypominać o dyktatorskim charakterze swoich rządów.

– Porównał on surową dyscyplinę produkcji do stanu wojennego. W rzeczywistości nie może go wprowadzić, bo podstawy prawne do wprowadzenia stanu wojennego są dość skomplikowane – podkreślił ekspert.

Zgodnie z prawem wymagane jest zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, klęska żywiołowa, katastrofa technologiczna, lub zagrożenie wywołane przez przeciwnika wewnętrznego.

– Łukaszenka wydaje się być swobodnym w swoich działaniach, ale jest populistą. Jako główny prawodawca zwraca się bezpośrednio do ludu. I dobrze rozumie, że wszelką surowość wobec urzędników jego elektorat wita na “ura”. Bo jego zwolennicy myślą, że jak się urzędnikowi dokręci śrubę, to nastaną sukcesy i rozkwit. Dlatego to oświadczenie ma charakter PR-owy. Prawnie jest to niewykonalne, bo nie ma podstaw do wprowadzenia stanu wojennego lub stanu wyjątkowe w związku z “produkcyjną koniecznością” – uważa Alesin.

Według niego Łukaszenka chciał jedynie pokazać, że po wprowadzeniu sankcji będzie więcej wymagał o administracji i kierownictwa państwowych zakładów.

– W takich warunkach kierownictwa państwa sądzi, że jedynie dalsza mobilizacja gospodarki, sroższy system zarządzania pomoże wyjść z sytuacji, w której znalazła się nasza gospodarka – uważa analityk.

“Stan wojenny oznacza żywność na kartki”

Z kolei ekspert centrum analitycznego Belarus Security Blog Jahor Lebiadok w komentarzu dla Biełsatu podkreślił, że w razie przestawienia gospodarki Białorusi na “wojskowe tory”, państwo czeka ścisła reglamentacja środków na potrzeby obronności i w celu zapewnienia ludności towarów pierwszej potrzeby, w tym żywności.

– W zasadzie gospodarka funkcjonuje u nas tak od lat 90-tych. Ale jednak nie tak brutalnie – powiedział Lebiadok.

Zauważył, że zmiany dotkną głównie prywatnego biznesu, który straci wolny dostęp do zaopatrzenia. Z kolei obywatele, dla których “stan wojenny oznacza żywność na kartki”, też mogą zostać zmuszeni do wykonywania określonych usług na rzecz państwa.

– Możesz pracować w sektorze prywatnym, ale dostaniesz nakaz pracy w sferze, którą państwo uważa za potrzebniejszą. W czasie wojny są to zazwyczaj prace polegające na likwidacji skutków bombardowań lotniczych itd., ale ludzie mogą zostać też skierowani do pracy w fabrykach. Na przykład będzie pracować robotników w piekarni, więc władze wezmą ich stamtąd, skąd uznają za słuszne. A w czasie stanu wojennego obywatel nie ma prawa odmówić – podkreśla Jahor Lebiadok.

“Wyciągnąć od prywaciarzy środki”

Według analityka, nawet prywatne zakłady produkujące towary pierwszej potrzeby będą musiały wyrabiać normę, a nie orientować się na zysk.

– Ile im każą, tyle będą musieli zrobić – mówi Lebiadok.

Według niego Łukaszenka nie wprowadzi gospodarki nastawionej na obronność kraju. Za to “środki charakterystyczne dla stanu wojennego mogą być wykorzystane do doraźnego rozwiązywania problemów”. Na przykład prywatne zakłady na prowincji mogą zostać wykorzystanie “do zatkania dziur budżetowych w regionach”.

– Zakłady państwowe będą mogły korzystać z prywatnych środków transportu. Prywatne firmy będą musiały okazać “pomoc sponsorską”. Będą starali się wyciągnąć od prywaciarzy środki, niekoniecznie finansowe, by realizować swoje projekty – zauważa ekspert.

Według niego władze będą wykorzystywać inne zakłady pracy, by nie doszło do strajków w fabrykach, na których opierają się całe miasta – jak BiełAZ w Żodzinie czy Homsielmasz w Homlu.

“Praca o chlebie i wodzie”

Lebiadok jest jednak przekonany, że Łukaszenka nie prowadzi pełnowartościowego stanu wojennego, bo oznacza on “wielkie ograniczenia dla gospodarki, z których wychodzi się równie długi”.

– I ludziom, nawet jego zwolennikom, nie spodoba się funkcjonowanie w takich warunkach nawet miesiąc, gdy praca ma być wykonana, choćby o chlebie i wodzie – twierdzi ekspert.

Zauważył on, że po zakończeniu stanu wojennego władze muszą zrekompensować wszelkie straty.

– A z czego te odszkodowania ma wypłacić Białoruś? – pyta retorycznie.

“Osiągnięcia w produkcji ołowiu”

Dodatkowo, efektywność rozwoju gospodarki w warunkach stanu wojennego można komentować jedynie humorystycznie – zauważa w rozmowie z Biełsatem starszy pracownik naukowy Centrum Badań Ekonomicznych BEROC Leu Lwouski.

– W historii światowej gospodarki stan wojenny nie raz demonstrował swoją przewagę pod względem dobrobytu i tempa wzrostu gospodarczego. Według niektórych ocen, w razie wprowadzenia stanu wojennego na Białorusi, wzrost ekonomiczny może dojść do 14 albo nawet 88 proc. PKB w zależności od surowości reżimu, zawartości paczek i długości pobytu na spacerniaku odpowiedzialnych za te oceny analityków urzędu statycznego. Doświadczenia naszych najbliższych sąsiadów, komunistycznej Polski, która wprowadziła stan wojenny w latach 1981-1983, pokazują wybitne osiągnięcia w produkcji radioodbiorników i ołowiu. Przyćmiewały je jednak puste półki w sklepach mięsnych – ironizuje ekonomista.

Wiadomości
Łukaszenka do wojskowych: będziecie walczyć wewnątrz kraju
2021.03.11 13:32

mh,pj/belsat.eu

Aktualności