Tak rządzący w Mińsku skomentował ostatnie wydarzenia, przemawiając do białoruskich parlamentarzystów, członków Komisji Konstytucyjnej i innych przedstawicieli władz.
Alaksandr Łukaszenka przekonuje, że ci, którzy źle życzą Białorusi, przekroczyli wszelkie granice zdrowego rozsądku i moralności. Według niego, dzięki zdecydowanym działaniom, władze w Mińsku “pokonały falę neonazizmu”.
– Dlaczego zaatakowano Białoruś? Dlatego, że nie złamała się i nie poddała instynktowi stadnemu, działała przede wszystkim w interesach ludzi, a nie czyichś globalnych finansowych ambicji – zaznaczył.
Alaksandr Łukaszenka podkreślił, że alarmy o podłożeniu bomb w samolotach przychodzą codziennie z adresów IP z Polski, Litwy i Łotwy. Tym razem informacja o bombie w samolocie przyszła do Mińska, Aten i Wilna ze Szwajcarii. Wcześniej przedstawiciele władz mówili, że list miał przyjść ze skrzynki w światowym serwisie Proton Mail. Jego siedziba rzeczywiście znajduje się w Szwajcarii.
– W rejonie przelotu jest białoruska elektrownia jądrowa. Koło niej samolot zawrócił. A jeśli nagle… Mało nam Czarnobyla? – zaznaczył.
Białoruski polityk pominął fakt, że gdyby nie informacja z Mińska i zmuszenie samolotu do zmiany trasy do białoruskiej stolicy, w ciągu kilku minut opuściłby on Białoruś i znalazł się na Litwie.
Alaksandr Łukaszenka twierdzi, że systemy obrony elektrowni oraz obrona przeciwpowietrzna zostały ustawione na pełną gotowość.
– Więc nie trzeba tutaj mieć pretensji. Działałem zgodnie z prawem, broniąc swoich ludzi. Tak będzie dalej – podkreślił.
Rządzący w Mińsku powtórzył przy tym fałszywe informacje rozpowszechniane przez rosyjskie i prorosyjskie media, które twierdzą, że Raman Pratasiewicz walczył w batalionie Azow. Sam dziennikarz mówił, że przez rok pracował jako reporter na froncie w Zagłębiu Donieckim.
– Rok robiłem zdjęcia w strefie operacji antyterrorystycznej jako dziennikarz-freelancer – mówił Pratasiewicz we wrześniu ub.r. w wywiadzie udzielonym rosyjskiemu blogerowi Jurijowi Dudziowi.
Rozpowszechnianym teraz “sensacjom” zaprzeczał też Azow, odpowiadając zaocznie oskarżeniom Łukaszenki.
– Niech zachodni obrońcy odpowiedzą: dla których służb specjalnych pracowało dwoje zatrzymanych? Kto płacił draniowi, który zabijał w bratniej Ukrainie? – pytał dziś rządzący Białorusią.
Alaksandr Łukaszenka odniósł się też do tego, że 3 osoby wysiadły z samolotu w Mińsku, oprócz dwójki zatrzymanych.
– Trzy osoby wyszły z samolotu w Mińsku, żeby nie wracać potem z Wilna, a zrobili z nich fake’owych funkcjonariuszy KGB – przekonywał.
Powtórzył też, że Białoruś jest “poligonem, terytorium eksperymentalnym” przed uderzeniem na Wschód. Zaapelował też do Zachodu o opamiętanie się.
Ostrzegał przy tym, że „na wszelkie sankcje, ataki i prowokacje” Białoruś będzie reagować twardo, a „sankcje zrekompensuje na innych kierunkach i innych rynkach”. Polskę i Litwę wymienił jako kraje, które „jak opętane” prą do sankcji.
Długo powtarzał też, że Białoruś jest atakowana przez państwa zachodnie i toczy się przeciwko niej „wielopoziomowa wojna hybrydowa”.
– Zanim zaczniecie robić nieprzemyślane kroki, pamiętajcie, że Białoruś to centrum Europy. I jeśli coś tu się zapali, to to kolejna wojna światowa – ostrzegł.
W transmitowanej na żywo dyskusji Łukaszenki z członkami rządu i parlamentu wziął udział również minister spraw zagranicznych Uładzimir Makiej, który oświadczył m.in., że Zachód swoimi działaniami próbuje „przekształcić Białoruś w państwo upadłe”. Zapowiedział również, że w odpowiedzi na sankcje Mińsk rozważa zlikwidowanie programów współpracy z UE w dziedzinie nielegalnej migracji, projektów humanitarnych i innych.
– Jeśli Zachód się nie opamięta – powiedział.
Była to wyraźna aluzja do wcześniejszych podobnych gróźb Mińska, że w przypadku ostrych działań Zachodu, białoruska granica może przestać być pilnie strzeżona, a zatrzymywani na niej obecnie nielegalni migranci – “zaleją” państwa Unii Europejskiej.
pp, cez/belsat.eu wg belta.by, PAP