Rejs B2869 z Mińska do Barcelony nie przekroczył dziś granicy z Polską. Samolot białoruskiego przewoźnika Belavia przez półtorej godziny zataczał kręgi i ostatecznie wylądował w Mińsku.
Embraer E195LR (EW-400PO) o godzinie 13:30 wystartował z lotniska w Mińsku i około godziny 14:00 powinien przekroczyć granicę z Polską. Zamiast tego zaczął zataczać kręgi pomiędzy Prużaną i Słonimiem. Według niektórych komentatorów przypominało to wypalanie paliwa przed lądowaniem awaryjnym.
Początkowo strona polska i białoruska nie komentowały sytuacji. Potem rosyjska agencja informacyjna RIA Nowosti przekazała, że samolot nie został wpuszczony w polską przestrzeń powietrzną. Wiadomość taką miał rosyjskim mediom przekazać polski Urząd Lotnictwa Cywilnego. Wersja ta była o tyle dziwna, że inny samolot Belavii, rejs B2895 z Mińska do Warszawy o godzinie 14:53 bez problemu przekroczył granicę.
Biełsat zwrócił się o komentarz do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Jego rzeczniczka prasowa Karina Lisowska powiedziała nam, że to nie Polska zablokowała samolot Belavii.
– Rejsu z Mińska do Barcelony nie przepuściła Francja, która odmówiła przelotu nad swoim terytorium. Inne rejsy odbyły się zgodnie z planem.
Po poniedziałkowej decyzji Rady Europejskiej przestrzeń powietrzna Europy stopniowo zamyka się dla białoruskich przewoźników. Odpowiednie zakazy wydały już Francja, Wielka Brytania i Litwa. Polski rząd na razie rekomendował polskim liniom lotniczym unikanie lotniska w Mińsku.
Na wniosek Agencji Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego białoruska przestrzeń powietrzna zaczęła być omijana przez europejskie linie lotnicze. Rejs AirFrance z Paryża do Moskwy został przełożony na jutro po tym, jak Rosja nie wyraziła zgody na nową trasę – pomijającą Białoruś.
Sankcje zostały wprowadzone po tym, jak reżim w Mińsku zmusił do lądowania samolot linii Ryanair leciący z Aten do Wilna. Z jego pokładu służby specjalne wyprowadziły opozycyjnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza i jego partnerkę Sofiję Sapiegę.
aa,pj/belsat.eu