Rosyjskie plany dla okupowanej Ukrainy: okupacja, filtracja i aneksja

Kreml zmierza do inkorporacji okupowanych na Ukrainie terytoriów. Tym razem w Rosji nie będzie euforii, jak po aneksji Krymu, a raczej strach i umacnianie putinowskiego totalitaryzmu.

Trwa rosyjska próba zajęcia pozostającej pod kontrolą Ukrainy części Donbasu – ofensywa w kierunku Siewierodoniecka i Bachmutu. W ten sposób Moskwa realizuje plan minimum: zajęcia Donbasu i wybrzeża azowskiego oraz utworzenia połączenia lądowego na Krym. Rosyjskie wojska zajęły obszar ok. 81 tys. km kw. Razem z zajętym w 2014 r. Krymem i kontrolowanymi przez tzw. separatystów fragmentami obwodów donieckiego i ługańskiego, obecnie rosyjskiej okupacji poddane jest ok. 125 tys. km. kw. Ukrainy. Osiem lat temu anektowane tereny zamieszkiwało ok. 5,5 mln. ludzi. Zajęte w tym roku ziemie może zamieszkiwać obecnie powyżej 2 mln. Precyzyjne określenie liczby ludności i powierzchni terytorium jest, z powodu walk, trudne.

Strefa okupowana jest już podobnej wielkości co Węgry czy Bułgaria. Rosjanie muszą coś zacząć robić. Wybrać model dla zajmowanych terenów. Dla Putina dziś to kluczowa kwestia, bo musi jakoś uzasadnić Rosjanom, po co zaczął wojnę i czemu z jej powodu ponoszą ogromne koszty.

Nowy jastrząb Putina

Kilka dni przed 9 maja w okupowanym i wciąż walczącym Mariupolu pojawił się Siergiej Kirijenko. Ten były premier z czasów rządów Borysa Jelcyna miał niesłuszną opinię kremlowskiego liberała. Razem z Dmitrijem Miedwiediewem był uznawany za umiarkowanego, liberalnego i skupiał się na gospodarce. Miedwiediew produkuje dziś średnio raz na kilka tygodni ostre, szowinistyczne tyrady ciskając gromy na Ukrainę, Polskę, Zachód i wygrażając światu. Tak jakby próbował nadrobić czas stracony w liberalnym kąciku Kremla. Kirijenko wchodzi w krąg najbardziej zaufanych ludzi Putina. Jeden i drugi nie byli nigdy liberałami, lecz kremlowskimi oportunistami. Grali swoje role. Z gołębi, szybko zamienili się w jastrzębie.

Wiadomości
Rosjanie usiłują otoczyć Ukraińców na północ od Ługańska
2022.05.25 09:09

Kirijenko zastąpił niedawno Dmitrija Kozaka i jest nowym nadzorcą Donbasu. I nie tylko, bo odpowiada za całość okupowanych na Ukrainie terytoriów i ich przyszłość. Kirijenko nadzoruje również wojenną propagandę. To ekipie spin-doktorów i PR-owców, którzy dla niego pracują, Rosja zawdzięcza agresywne wzmożenie propagandy wojennej: narracja o wojnie z całym Zachodem i coraz częściej padające w telewizji słowa odmawiające Ukraińcom prawa do państwa i narodowości. To wreszcie on zajął się na poważnie promocją idei jednoczenia „rosyjskich” ziem pod hasłem walki z faszyzmem.

– Symbol walki z faszyzmem, sztandar zwycięstwa, ma teraz jeszcze jeden symbol, babcię Anię – mówił w Mariupolu Kirijenko na odsłonięciu pomnika babci z czerwonym sztandarem, kolejnego PR-owskiego pomysłu w poszukiwaniu symboliki wojny.

Foto
Rosjanie “integrują” Mariupol. Przywieźli pomnik “Babki z flagą ZSRR”
2022.05.05 13:35

Zmiana nadzorcy terenów okupowanych będzie miała dla nich ogromne znaczenie. Poprzedni kremlowski „szef” Donbasu, Dmitrij Kozak, miał za zadanie przymusić Ukrainę do przyjęcia porozumień mińskich i rosyjskich warunków autonomii regionu. Zaczęła się wojna i tamten projekt wylądował w koszu. Kirijenko stoi w kremlowskiej hierarchii wyżej od Kozaka, a poza tym jest specem od operacji wizerunkowych i zarządzania kryzysowego. Wprawdzie Rosjanie raczej nieszczególnie wspominają jego zarządzanie, kiedy w 1998 r. jako premier doprowadził do eskalacji kryzysu finansowego. Teraz jednak ma inne zadanie. Ma przygotować aneksję okupowanych terytoriów. I przedstawić ją, jako wielkie zwycięstwo idei Putina.

Okupacja i aneksja

Według informacji portalu Meduza i jego źródeł na Kremlu, do 11 września ma być przygotowana seria referendów. Prawdopodobnie odbędą się 11 września, w tzw. wspólny dzień głosowania. Razem z wyborami regionalnymi w Rosji. Jednocześnie miałby się odbyć referenda w tzw. DRL i ŁRL, separatystycznej Osetii Południowej, oraz na terenach zajętych w czasie obecnej inwazji. Dodatkowo miałby się odbyć plebiscyt o połączeniu z Rosją na Białorusi. Białoruski plebiscyt byłby oczywiście możliwy po złamaniu oporu Alaksandra Łukaszenki, który jest w coraz większej desperacji i wywołanych sankcjami kłopotach. Jego zależność od Rosji jest całkowita, ale z niepodległości łatwo nie zrezygnuje.

Wiadomości
Meduza: Na Białorusi może się odbyć plebiscyt ws. włączenia do Rosji
2022.05.24 19:31

Dlatego białoruski plebiscyt prędzej będzie dotyczył jakiejś formy pogłębienia integracji w ramach Związku Białorusi i Rosji, a nie akcesji do Federacji Rosyjskiej. Co innego Donbas i zajęte obecnie tereny ukraińskich obwodu donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego, chersońskiego, charkowskiego i kawałka mikołajowskiego. Na razie rosyjska okupacja jest tam brutalna. Prowadzone są „filtracje” ludności. Bardzo aktywnie działają grupy FSB i GRU zajmujące się wyszukiwaniem osób aktywnych społecznie (byłych żołnierzy, członków i sympatyków partii, dziennikarzy, pracowników administracji, nauczycieli i osób aktywnych w internecie, lokalnych patriotów itp.). To przygotowania do obezwładnienia aktywności politycznej i oporu na okupowanych terenach.

Podobną rolę pełni pospieszna degradacja ekonomiczna: celowe zniszczenia wojenne, rabunek i uzależnianie ludności od rosyjskiej pomocy humanitarnej. Pojawiają się informacje, że Rosjanie obiecują, że niedługo koszmar się skończy, bo „nastanie Rosja”. Do obiegu wprowadzany jest rosyjski rubel, choć mieszkańcy nie chcą go przyjmować. Równocześnie nie ma przygotowań do ogłoszenia lokalnych klonów republik separatystycznych.

Mimo to Putin odpisał dziś poprawki do dekretu z 2019 roku, który dał mieszkańcom DRL i ŁRL prawo do ubiegania się o obywatelstwo Rosji w trybie uproszczonym. Od dziś ten “przywilej” mają też mieszkańcy obwodu chersońskiego i zaporoskiego.

Wiadomości
Rosja rozpoczyna paszportyzację terenów okupowanych
2022.05.25 15:13

Przesiedlenia jak za carów i Stalina

Kiedy w 2014 r. Rosjanie zajmowali bezpośrednio Krym i pośrednio Donbas, jasne było, jakie są ich plany. Referendum na Krymie i aneksja do Federacji Rosyjskiej oraz zbudowanie dwóch para-państw pod całkowitą kontrolą Moskwy, ale z iluzją niezależności: Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych. Zarówno referendum, jak i „niepodległość” separatystów były doskonale wcześniej przygotowane za pomocą propagandy, działań służb specjalnych i od strony logistycznej. Była wymyślona symbolika dla DRL/ŁRL, byli wytypowani ludzie, którzy przejęli w Doniecku i Ługańsku władzę. Dziś w Chersoniu, Mariupolu nie widać takich działań, albo są one znikome. Nie widać przygotowań do ogłoszenia „Chersońskiej Republiki Ludowej”, ani „Noworosji”. Są za to typowe działania okupacyjne i systemowe represje wobec ludności. Widać również działania, które sugerują, że okupowane ziemie będą po prostu wcielone do Rosji. I nie będzie to model krymski – z propagandowym wzmożeniem i zainfekowaniem ludności wizją „rosyjskiego świata”. Nie, na okupowanych ziemiach Rosjanie aneksję przeprowadzą brutalnie, siłowo i bez zachowywania pozorów. Tak, jak to robili w 1944 i 1945 r.

Najprawdopodobniej na terenach ukraińskiego obwodu donieckiego i ługańskiego najpierw rosyjskie władze wywieszą flagi DRL i ŁRL (jak robią to obecnie), a potem ziemie te wraz z separatystycznymi republikami wejdą w skład Rosji. W przypadku obwodu chersońskiego odbyć by się to mogło w drodze narzuconego referendum. Po formalnej aneksji Rosjanie zapewne będą chcieli przeprowadzić wielką operację przesiedleńczą. Praktykowali ją już na Krymie po 2014 r. Tylko, że tam odbyła się mniej więcej dobrowolnie i dotyczyła głównie administracji i służb. Krymscy urzędnicy, czy policjanci (do niedawna ukraińscy) otrzymali atrakcyjne finansowo propozycje pracy w głębi Rosji, a na Krym przyjechały tysiące Rosjan. W przypadku nowo anektowanych ziem nie będzie dobrowolności. Już odbywa się wywożenie np. mieszkańców Mariupola.

Aktualizacja
Sondaż: Ukraińcy nie oddadzą terytorium w zamian za pokój
2022.05.24 13:23

Jeśli aktywne działania bojowe trochę się wyciszą, na zajęte ziemie przyjadą rosyjscy osadnicy – np. z Kaukazu Północnego. Te plany brzmią ładnie, ale pamiętać trzeba, że 24 lutego Putin chciał znacznie więcej i wydawało się, że ma Kijów w zasięgu ręki. Również dzisiejsze plany szybkiej aneksji zajętych terenów do Rosji, za dwa-trzy miesiące mogą być nieaktualne. Nie wiadomo, jaki wpływ na ten proces będzie miała dynamika wojny.

Nie wiadomo, jak rozwinie się ukraiński ruch oporu. Jest jasne, że Ukraińcy nie oddadzą swojej ziemi, zwłaszcza kiedy wiedzą co ją czeka. Nawet jeśli Rosja za wszelką cenę ogłosi swoje panowanie nad Chersoniem i Mariupolem, to jej południowo-zachodnia granica będzie stale krwawić i to długo. Okupacja i aneksja będzie wymagała gigantycznego wysiłku logistycznego, sił okupacyjnych i choćby minimalnego wysiłku odbudowy zniszczonych miast. Rosji nie stać na takie wydatki bez zaprowadzenia rządów całkowicie totalitarnych w całym kraju. I to jest właśnie perspektywa, jaka może czekać Rosję po wywieszeniu trójkolorowych flag na południowym wschodzie Ukrainy.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności