Nauczyciel z Sankt Petersburga powiedział Nowej Gazecie, że policjanci przyszli do klasy i zatrzymali go, gdy prowadził lekcję. W raporcie organów ścigania stwierdzono, że nauczyciel używał wulgarnego języka, ale sam nauczyciel uważa, że wizyta miała związek z jego ukraińskim obywatelstwem.
Giennadij Tycina, nauczyciel techniki w jednej z petersburskich szkół, opowiedział Nowej Gazecie, że był przetrzymywany na komendzie policji przez ponad dwa dni. Według nauczyciela, na kilka dni przed zatrzymaniem dyrektor szkoły namówił go do dobrowolnej rezygnacji z pracy. Sam Tycina uważa, że powodem takiej postawy jest jego narodowość: w jednej z rozmów po rozpoczęciu inwazji rosyjskiej na Ukrainę powiedział koledze, że jest dumny z tego, że jest Ukraińcem.
Natychmiast po tej rozmowie, jak twierdzi nauczyciel, dyrekcja szkoły zaczęła nawoływać go do rezygnacji z pracy, ponieważ rzekomo propagował wśród dzieci swoje poglądy. Nauczyciel nie negował, że jest przeciwny wojnie na Ukrainie, ale jednocześnie zapewnił administrację, że nie rozmawia z uczniami o polityce.
5 marca nauczyciel napisał oświadczenie do dyrektora szkoły, w którym opisał presję psychiczną, jakiej był poddawany w szkole, i poprosił o pozostawienie go w spokoju. Dokument ten został nawet zarejestrowany w administracji szkoły. Następnego dnia, według relacji nauczyciela, dyrektor szkoły i dwóch policjantów z karabinami przyszli do gabinetu, w którym prowadził lekcję dla piątoklasistów.
Wobec Tyciny sporządzono raport o “naruszeniu porządku publicznego”, ale sąd znalazł w nim wiele sprzeczności. W akcie oskarżenia stwierdzono m.in., że nauczyciel przeklinał na ulicy, ale z jakiegoś powodu został zatrzymany w szkole. Sprawa została zwrócona policji, a nauczyciel został zwolniony. Nauczyciel bał się wrócić do szkoły, choć większość jego rzeczy pozostała, łącznie z kluczami do mieszkania. Musiał przenocować u kolegi.
Po tych wydarzeniach do szkoły zgłosił się prawnik nauczyciela. Adwokatowi nie wydano jednak należących nauczycielowi rzeczy. Nauczyciel postanowił zaskarżyć zwolnienie do sądu – jak twierdzi, nie zamierza zmieniać zawodu.
Od początku wojny w Rosji nauczyciele są zobowiązani do prowadzenia lekcji usprawiedliwiających atak na Ukrainę. Wszystko zaczęło się od tzw. ogólnorosyjskiej lekcji “Obrońcy pokoju”, która nadała ton tego typu wydarzeniom. Jeden z moskiewskich nauczycieli, który odmówił przeprowadzenia takiej lekcji, został zwolniony. W jednej z rosyjskich republik zwolniono nauczyciela za samotną pikietę w obronie wolności słowa. Mimo to petycję przeciwko wojnie na Ukrainie podpisało prawie 5 tys. rosyjskich nauczycieli.
lp/ belsat.eu wg Vot-Tak.tv