Koniec ze “szkodliwymi” kanałami w Telegramie, po których ludzie podpalają komisariaty i samochody milicjantów, oglądaniem Biełsatu i zaglądaniem na różnego rodzaju niezależne strony internetowe typu naszej, czy Tut.by albo Onlinera. Na 24 godziny postanowiłem oddać się w objęcia białoruskich mediów państwowych i całkowicie, bezkrytycznie, im zaufać.
Jeśli zaczynać, to na poważnie, czyli od najważniejszych programów informacyjnych. Niedziela wieczór to czas podsumowań tygodnia.
“Kontury” w telewizji ONT zaczynają się mocno: w związku z koronawirusem Europa się zamyka, ”Stany Rozłączone, a nie Zjednoczone”. Na szczęście na Białorusi wszystko jest w porządku: są nowi ambasadorowie, którzy złożyli listy uwierzytelniające, wśród nich nowy nuncjusz apostolski.
– Czyli stosunki z hierarchami Kościoła katolickiego są dobre – podsumowuje prowadzący.
Białoruscy lekarze, także dzięki wskazaniom “prezydenta”, wiedzą, jak walczyć z koronawirusem. W kończącym się tygodniu oddano do użycia nową linię metra i uruchomiono elektrownię jądrową.
– Nawet w takim trudnym roku, ciągle się budujemy, co jest dowodem na odporność naszej gospodarki i systemu zarządzania. I to w tym czasie, gdy światowa gospodarka weszła w turbulencje – zaznacza prowadzący.
Otwierane są zatem nowe fabryki, oddziały szpitalne.
– Teraz jest czas, aby nie niszczyć, lecz tworzyć – czy chodzi tu o nową konstytucję, czy elektrownię jądrową – dodaje.
To wyraźna aluzja do tych “proteściarzy” (jak określił ich sam Alaksandr Łukaszenka), którzy nie wiadomo po co łażą po ulicach Mińska i innych białoruskich miast. Ale o nich w tych wiadomościach usłyszę tylko parę słów. Za to widzę zamieszki w Stanach Zjednoczonych, gdzie naruszane są wartości demokratyczne. Łukaszenka komentuje te wydarzenia zadając sobie retoryczne pytanie, czy na tak ogromne naruszenia zareaguje Zachód (Francja, Niemcy), czy OBWE.
– W ogóle nie zareaguje. Będą się bać i polecą gratulować Bidenowi – przedstawia swoją ocenę.
Zresztą Stany Zjednoczone są na skraju rozpadu. Ale podobnie jest w Gruzji, tam też zamieszki. Na Ukrainie z kolei spadek poparcia dla prezydenta, a w Polsce protesty przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego: blokowane są ulice i zakładana rada koordynacyjna.
– Można odnieść wrażenie, że ktoś przez przypadek zostawił w Polsce instrukcje dla Białorusinów – mówi z wyraźnym przekąsem prowadzący.
I zauważa, że przecież Alaksandr Łukaszenka mówił żeby nie pchać nosa do nieswojego ogródka.
Na końcu o tych, o których dużą piszą “szkodliwe” portale i kanały w serwisie Telegram. Okazuje się, że białoruska opozycja się rozpada, a Walery Capkała czy Paweł Łatuszka to marni politycy. Szczególnie ten ostatni, który kilkukrotnie zmieniał miejsce pracy.
Na deser parę zdjęć z protestów w Mińsku. Demonstranci, wśród nich pijani i radykałowie, chodzą nie wiadomo po co po stolicy, czasem po coś biegną. Pewnie dlatego, że tak lubią. Wrogie media pewnie powiedzą, że to przed OMON-em. Ale w ONT nie ma żadnego OMON-u. Po “Konturach” można obejrzeć znane jeszcze z czasów radzieckich rosyjskie show “Co? Gdzie? Kiedy?”, ale ja się nie poddaję i przełączam na pierwszy kanał białoruskiej telewizji, czyli BT1. Chcę wiedzieć więcej.
“Najważniejsza antena” to podsumowanie tygodnia w BT1.
– Przede wszystkim zwraca uwagę zapełniony grafik prezydenta – na początku mówi prowadząca.
I od razu podkreśla, że nie można mówić o tym, że Alaksandr Łukaszenka nie ma prawa być prezydentem, jeśli w tym tygodniu wręczyli mu listy uwierzytelniające ambasadorowie, między innymi, Japonii, czy Watykanu.
Poza tym, to on otwiera pierwszą białoruską elektrownie atomową, której zazdrości Polska i Litwa, które są 15 lat do tyłu w rozwoju energetyki. Siłownia jest bezpieczna, czyli Wilno kłamie strasząc tym projektem. Łże bo zazdrości. O energii atomowej opowiada ekspert z Ukrainy, szef UkrAtomEnerho Walerij Tokar. Musi się znać, w końcu jest szefem tak wielkiej firmy odpowiadającej za ukraińskie elektrownie jądrowe. Ale moment, to tylko zbieżność nazw. Tak naprawdę to ekspert jakiejś prywatnej firmy zarejestrowanej pod Kijowem, a państwowy gigant nazywa się EnerhoAtom. Na pewno ta zbieżność jest przypadkowa. No, ale ekspert to ekspert.
Alaksandr Łukaszenka dba też o mieszkańców Mińska – oprócz elektrowni otwiera też trzecią linię metra w stolicy. Ma aż 4 stacje i 4,5 kilometra! To duże wydarzenie bo dziennikarze mówią o nim aż 15 minut. Jeśli kiedyś rządzący Białorusią wpuści obcokrajowców do swojego kraju, koniecznie będę musiał ją obejrzeć. Oprócz tego otwarto też nowe centrum pomocy społecznej, bazar w Mińsku oraz fabrykę blachy walcowanej. A wszystko to w związku z białoruską tradycją otwierania nowych zakładów 7 listopada. Ta tradycja narodziła się jeszcze w czasach komunizmu bo przecież to rocznica rewolucji październikowej.
Kolejne kilkanaście minut to reportaż o rajdzie zwolenników stabilności Białorusi, którzy w ten weekend zjechali się do Mińska z różnych miejsc kraju. Reportaż w podobnym duchu, co w ONT. W ogóle układ wiadomości i przekazywane informacje są bardzo zbieżne. Może nie powinienem mieć jakichś podejrzeń, że ktoś z góry tym steruje. To na pewno są po prostu istotne informacje.
– Chcemy ochronić pokój i spokój na naszej Białorusi. Żeby nie było wojny w naszym kraju – mówi jedna z uczestniczek.
A na koniec był jeszcze koncert białoruskich gwiazd, które śpiewały “Ukochanej się nie oddaje”. Ci ludzie, zdaniem prowadzących, dają przykład, jak można walczyć pokojowo o lepszą przyszłość, nie jak ci “biało-czerwono-biali”. W telewizji pokazali też “rewolucjonistów”. Ich głównym sojusznikiem jest alkohol, ale milicja ich zatrzymuje.
Wśród nich są skrajnie prawicowi kibole i narkomani, którzy obok strzykawek i marihuany noszą w plecakach biało-czerwono-białe flagi, “pod którymi faszyści palili białoruskie wioski”.
– Jeszcze jeden pijak naczytał się kanałów w Telegramie i zniszczył 5 samochodów milicjantów – mówi prowadząca.
Na szczęście protestów jest coraz mniej.
– Protest i pustka to ostatnio synonimy – mówi anonimowy dziennikarz w swoim materiale.
Podobnie, jak w ONT protestujący biegają nie wiadomo po co, to tu, to tam. Dobrze, że jest ich tak mało. Ale na jednym kadrze widać nogę i pałkę OMONowca. Czyżby ktoś bił protestujących? Ciężko uwierzyć.
W 50. minucie dowiaduję się, że rośnie liczba zarażeń koronawirusem, ale tak jest na całym świecie i na Białorusi wszystko jest pod kontrolą. Dokładnie kontroluje to “szef państwa”. Są zapasy masek, kostiumów, klatki schodowe i autobusy są odkażane. A w Polsce w telewizjach? Problemy z tlenem, miejscami w szpitalu, rośnie liczba zachorowań. Aż chce się przeprowadzić do Mińska albo chociaż do Szczuczyna.
Za to są problemy w Stanach Zjednoczonych, które znów komentuje ekspert w polityce międzynarodowej z Mińska, Alaksandr Łukaszenka.
– Zobaczcie, jak wyglądają te wybory, to hańba, haniebne widowisko – ocenia.
Jego zdaniem, to właśnie tam trzeba powtarzać głosowanie. A prowadzący podkreślają, że to tam panuje cenzura w mediach i w portalach społecznościowych. Ekspert z Moskwy dodaje, że “Ameryka choruje teraz na te wszystkie choroby, którymi chciała zarazić inne państwa, aby je podporządkować”.
Dobrze, że nie mieszkam w USA, tylko w Polsce. Zawsze to bliżej na Białoruś, gdzie panuje stabilność i pokój. Wszyscy Białorusini zawdzięczają to Alaksandrowi Łukaszence.
Gdybym miał siłę, mógłbym jeszcze obejrzeć 3-godzinny rosyjski melodramat “Oczekujemy na huragan”, który rozpoczął się od razu po “Najważniejszej antenie”.
Poranek to telewizja śniadaniowa i pewien odpoczynek od zmasowanej informacji. W BT1 pozytywne programy są uzupełnione programem o przestępczości “Strefa X”. Tym razem o kradzieży miedzianego dachu na białoruskiej prowincji, paliwa i przemycie samochodów. Z kolei w ONT 20-minutowy film o sukcesie, jakim jest otwarcie elektrowni jądrowej, później rosyjski show o modzie Modny Wyrok, rosyjsko – ukraiński romans o Tamarze, która miała “najzwyklejsze marzenia: kariera lekarza w stolicy, szczęśliwa rodzina”, ale niestety nic z tego nie wyszło.
Następnie znów rosyjski show “Ożeńmy się!”, gdzie swatane są pary. Później jeszcze kilka rosyjskich programów przerywanych wiadomościami. A w nich otwierane szkoły, budowane nowe bloki, ceny właściwie nie rosną poza olejem, ryżem, kaszą gryczaną, jabłkami i cytrusami, ale to przecież produkty importowane, więc nie ma co się przejmować, w Stanach Zjednoczonych protesty po wyborach, nawet pogoda daje w kość bo szaleje huragan, a na Białorusi tylko przymrozki, ale bez opadów. W ONT znów o elektrowni jądrowej i Stanach Zjednoczonych.
– Sytuacja się nie uspokoi dopóki naród nie uzna zwycięzcy i co najważniejsze pokonany nie uzna porażki – radzi prowadząca.
Na Białorusi też są jakieś “akcje”. Nie wiem, jakie bo prowadząca nie sprecyzowała. Za to wiem, że brał w nich udział chłopak, u którego wykryto koronawirusa i miał nawet przy sobie zaświadczenie. Na milicyjnym filmie stoi z maseczką tylko na ustach i je pokazuje do kamery.
Włączam radio, w Radiu MIR o nowych przypadkach koronawirusa (ale wiem, z telewizji, że państwo da radę i nie ma co się przejmować), strażacy ostrzegają przed pożarami (też dadzą radę), a między Moskwą a Mińskiem mogą zacząć jeździć pociągi pasażerskie.
Po południu z wiadomości w telewizji Biełaruś 1 dowiaduję się, że trwają przygotowania do Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego. Znów mówią też o tym, jaka cudowna jest elektrownia jądrowa. Te same zachwyty w ONT, ale przynajmniej tutaj, co prawda dopiero po informacji o manifestacjach w USA i w Gruzji, dowiaduję się, że na Białorusi były protesty i zatrzymano około tysiąca osób. W jaki sposób byli traktowani zatrzymani można się tylko domyślać. Ale po niemal 24 godzinach przed ekranem białoruskich mediów państwowych, jestem przekonany, że na pewno tak samo, albo pewnie gorzej, jest w Gruzji i w USA, a czasem też w Polsce.
Na koniec, znudzony monotematycznością telewizyjnych wiadomości, zaglądam także do państwowego internetu. Na stronie państwowej agencji informacyjnej Biełta znów o elektrowni jądrowej. W głównym artykule. Ale jest też trochę ciekawych informacji, które mówią o tym, jak dobrze rozwija się Białoruś, na przykład, o tym, że zarobki w gospodarce leśnej rosną o 10-13 proc. rocznie, a w Kirgizji zainteresowaniem cieszy się sklep “Białowieski Gościniec”.
Pełny oficjałek jest też portal gazety Biełaruś Siegodnia, sb.by, która już w pierwszym artykule (podobnie, jak Biełta) wita mnie opisem elektrowni jądrowej. Mogę poczytać też o przygotowaniu do Zjazdu Ludowego i o tym, że zostało do zebrania 6,5 proc. powierzchni upraw kukurydzy. Na stronie też zjadliwy reportaż o wczorajszych protestach, choć jak widać z powyższego są one przez media państwowe wyraźnie marginalizowane.
– [Demonstranci] wbiegli do księgarni. Ale nie po literaturę, a omówić plany: gdzie biec dalej? Internet zadziałał, a to znaczy, że głowę można wyłączyć. I zajrzeli do czatów – pisze autor reportażu.
I trudno się dziwić. Nawet kanały Telegram tworzone przez władze są nudne i propagandowe, jak flaki z olejem. Wykorzystują one nowoczesny, choć często agresywny język, publikują też materiały telewizji państwowej pokazując, że są elementem tej samej propagandowej machiny. Po 24 godzinach z przyjemnością zajrzę na Belsat.eu, czy Tut.by. Tam przynajmniej jest co czytać i co oglądać.
Piotr Pogorzelski/belsat.eu
Inne teksty autora w dziale Opinie.
Redakcja może nie podzielać opinii autora.