Dziś przed sklepami i biurami sieci IKEA w całej Europie odbyły się protesty białoruskich aktywistów i osób z nimi solidarnych. Białoruś jest dostawcą dużej części produktów meblowego giganta.
– Wszyscy razem występujemy przeciwko temu, że nielegalne władze Białorusi wyrąbują i sprzedają nasze lasy, a europejscy klienci, kupując przedmioty wyprodukowane na Białorusi albo wyprodukowane z białoruskiego drewna, zapełniają kieszenie ostatniego dyktatora Europy – napisali do nas czytelnicy Biełsatu uczestniczący w proteście w Sztokholmie.
Pod koniec 2020 roku menedżer IKEA ds. globalnych dostaw Henrik Elm poinformował, że firma będzie dalej kupować drewna na Białorusi, bez względu na łamanie tam prawa człowieka.
– Na razie nasza ocena sytuacji jest taka, że najbardziej odpowiedzialne jest pozostanie w tym kraju – powiedział szwedzkiej gazecie Elm.
W ubiegłym miesiącu protesty odbyły się pod salonami IKEA m.in. w Londynie i Szczecinie.
Z kolei w Dniu Wolności Białorusi, 25 marca, grupa anarchistów podpaliła sklep IKEA w Malme.
Białoruś jest piątym pod względem ilości dostawcą drewna dla sieci IKEA. W 2020 roku 7 proc. surowca wykorzystanego przez firmę pochodziło z Białorusi.
IKEA produkuje też na Białorusi meble, tekstylia i zegarki. Na półkach można znaleźć produkty firm Mogotex, FanDOK, Olsa, Siniawskiej Fabryki Mebli, Centrum Meblowego w Mołodecznie i zakładów w Mohylewie.
ad,pj/belsat.eu