Według Moskwy, w kierunku brytyjskiego okrętu, który wczoraj przepływał koło okupowanego Krymu oddano strzały ostrzegawcze. Londyn temu zaprzecza.
Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow oświadczył, że była to prowokacja, a rosyjska armia będzie zajmować “dość twardą postawę” wobec takich działań.
– Uważamy, że brytyjski niszczyciel przeprowadził prowokację. Co więcej, wyrażamy ubolewanie w związku z tym, że była to prowokacja świadoma, przygotowana świadomie – powiedział.
Na codziennym briefingu dla prasy dodał, że Rosja uważa takie działania za “niedopuszczalne i sprzeczne z prawem międzynarodowym”.
Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa zapowiedziała, że ambasador W. Brytanii Deborah Bronnert zostanie wezwana do tego resortu w związku z incydentem.
Wiceszef MSZ Rosji Siergiej Riabkow oświadczył z kolei, że bezpieczeństwo Rosji jest priorytetem i ostrzegł “wszystkich, którzy pod hasłami swobody żeglugi” dopuszczają się “naruszenia granic państwowych Rosji” przed tego rodzaju “prowokacyjnymi działaniami”.
Ministerstwo obrony Rosji podało wczoraj, że rosyjskie okręty patrolowe na Morzu Czarnym oddały strzały ostrzegawcze w kierunku brytyjskiego niszczyciela rakietowego HMS Defender, a samolot zrzucił bomby w jego pobliżu w związku z tym, że miał wpłynąć na wody terytorialne tego kraju.
Brytyjskie ministerstwo obrony zdementowało później te informacje, oświadczając, że żadnych strzałów ostrzegawczych nie było. Brytyjski rząd podkreślił, że wody wokół Krymu nie są rosyjskimi, lecz ukraińskimi, bo aneksja półwyspu nie została uznana przez społeczność międzynarodową.
Jednak znajdujący się na pokładzie korespondent BBC relacjonował, że okręt był nękany przez rosyjskie wojsko. Jak opisywał Jonathan Beale, nad HMS Defender przeleciało co najmniej 20 samolotów i płynęły za nim dwa okręty straży przybrzeżnej, czasem zbliżając się do niego nawet na odległość 100 metrów.
pp/belsat.eu wg PAP