Białoruski reżim zmusił wczoraj samolot Ryanair z Aten do Wilna do lądowania w Mińsku, gdzie aresztowano opozycyjnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza i jego partnerkę. Dziś białoruskie Ministerstwo Transportu usiłuje wyjaśnić incydent.
Według oficjalnej wersji podanej jeszcze wczoraj przez białoruskie władze i propagandę, to piloci rejsu FR 4978 mieli poinformować o tym, że na pokładzie może być bomba i poprosić o pomoc.
Już wczoraj wieczorem na jaw wyszło, że strona białoruska kłamie. Linie lotnicze Ryanair poinformowały media, że to białoruscy kontrolerzy lotów poinformowali załogę Boeinga o bombie i nakazali lądowanie w Mińsku.
Mimo to białoruskie Ministerstwo Transportu postanowiło dziś brnąć w pierwotną wersję. Według dyrektora Departamentu Lotnictwa Arcioma Sikorskiego, Narodowy Port Lotniczy w Mińsku otrzymał wczoraj e-mail podpisany przez rzekomych bojowników palestyńskiej organizacji zbrojnej. List miał być napisany po angielsku i wysłany z serwisu ProtonMail.
– My, żołnierze Hamasu, żądamy by Izrael wstrzymał ogień w Strefie Gazy. Żądamy, by Unia Europejska zrezygnowała z popierania Izraela w tej wojnie. Wiadomo, że uczestnicy Delphi Economic Forum wracają do domu rejsem FR4978. W tym samolocie została podłożona bomba. Jeśli nie spełnicie naszych żądań, bomba wybuchnie 23 maja nad Wilnem.
W uziemionym w Mińsku samolocie z Aten do Wilna nie znaleziono bomby. Służby specjalne zabrały z jego pokładu Ramana Pratasiewicza (współzałożyciela kanału NEXTA) i jego dziewczynę Sofiję Sapiegę. Maszynę opuścili też agenci KGB śledzący parę.
Dziś Narodowy Port Lotniczy w Mińsku poinformował o kolejnym alarmie bombowym. Zgodnie z anonimowym mailem ładunki wybuchowe miały zostać podłożone w samolocie niemieckich linii Lufthansa. Rejs LH1487 z Mińska do Frankfurtu miał się rozpocząć o 14:20. Został jednak opóźniony.
pj/belsat.eu