Szef białoruskiego państwa z okazji Wielkiej Nocy spotkał się z prawosławnymi wiernymi w parafii we wsi Kopyś pod Orszą na wschodzie kraju. W jego wypowiedzi nie zabrakło odniesień do spraw bieżących.
Wideo: Łukaszenka o brakach soli i kaszy w Polsce, na Litwie i Łotwie
– Zobaczcie co dzieje się z sąsiednimi Litwą, Łotwą, Polakami, o Ukrainie już nie wspominam. Oni byli tacy zamożni, żyli w takim szczęśliwym świecie. U nas nic nie było, u nich wszystko. I gdzie są teraz? Stoją przy granicy i proszą, byśmy ich wpuścili na Białoruś. By choć gryczanej kaszy, nie kaszy, soli tam nie ma. By dali kupić trochę soli. I my jako szczodrzy ludzie otwieramy tę granicę – powiedział Łukaszenka.
Już ponad miesiąc temu Łukaszenka twierdził, że Zachód dosłownie błaga o białoruską kaszę gryczaną mąkę i sól, której w kraju nie brakuje. Dziś powtórzył te tezy. Białoruski przywódca nie wspomniał niestety, że kilka dni temu białoruskie władze wydały rozporządzenie ograniczające wywóz z kraju mąki, kaszy i soli na głowę do jednego kilograma na głowę.
Prawie miesiąc temu rząd Białorusi wprowadził licencje na eksport cukru, jabłek, cebuli i białej kapusty, zakazał też eksportu kaszy gryczanej i mąki. Wprowadzono ceny maksymalne na niektóre produkty żywnościowe, by walczyć z inflacją. Niedobory żywności to efekt wprowadzenia białoruskich kontrsankcji wobec krajów zachodnich, polegających na wprowadzeniu od 1 stycznia ograniczeń m.in. na import zachodnich owoców i warzyw na Białoruś. W ten sposób białoruskie władze ukarały Zachód za wprowadzenie sankcji za udział w rosyjskiej agresji na Ukrainę.
jb/ belsat.eu