Mołdawia. Potencjalny cel Putina

Władze w Kiszyniowie z niepokojem obserwują rozwój rosyjskiej ofensywy wojskowej na Ukrainie zdając sobie sprawę, że od jej wyniku w znacznym stopniu zależeć będzie przyszłość samej Mołdawii. Mimo to, w swej politycznej retoryce nie tylko zachowują spokój i starają się nie wzbudzać paniki, ale też próbują unikać działań, które Moskwa mogłaby uznać za jednoznacznie wrogie.

Paradoksalnie, działania Kremla budzą też poważne obawy wśród naddniestrzańskich elit, które – choć oficjalnie prorosyjskie – boją się zmiany korzystnego dla nich status quo.

Mołdawia wydaje się obecnie najbardziej prawdopodobnym, drugim już po Ukrainie, celem rosyjskiej interwencji wojskowej. Ten postsowiecki kraj nie jest członkiem UE ani NATO, jako państwo neutralne nie jest związany z nikim sojuszem wojskowym, dysponuje skrajnie ograniczonym potencjałem militarnym (armia mołdawska to zaledwie ok. 5000 żołnierzy, bez wojsk pancernych i lotnictwa) a w jego granicach od początku lat dziewięćdziesiątych funkcjonuje separatystyczne Naddniestrze, na którego terenie rozmieszczone są jednostki armii rosyjskiej.

Byłby on też znacznie prostszy do opanowania niż Ukraina, zarówno ze względu na bardzo niewielkie rozmiary (odległość od granicy ukraińskiej do granicy rumuńskiej wynosi maksymalnie ok. 150 km), jak i na prawdopodobnie znikomy opór społeczny podyktowany przede wszystkim świadomością jego bezcelowości. W tym kontekście i biorąc pod uwagę koszty polityczne i finansowe jakie poniosła już Rosja w związku z inwazją na Ukrainę potencjalna interwencja zbrojna w Mołdawii może wdawać się Kremlowi po prostu racjonalna.

Opinie
Ekspert: Mołdawia dźwiga ciężar kryzysu uchodźczego ponad własne siły
2022.03.21 10:29

Jednakże, mimo realności takiego scenariusza rządząca w Mołdawii prozachodnia Partia Działania i Solidarności (PAS) od momentu rozpoczęcia wojny na Ukrainie stara się raczej tonować nastroje i nie podnosić w swojej retoryce kwestii potencjalnego zagrożenia ze strony Rosji. Przykładem tego jest m.in. wypowiedź ministra spraw zagranicznych Nicu Popescu, który jeszcze 10 marca deklarował (zastrzegając przy tym, że należy uwzględniać wszystkie możliwe scenariusze), że “nie widzi powodu, by Mołdawia stać się mogła celem wrogich działań wojskowych”.

O braku zagrożenia wojenną napaścią na Mołdawię (w każdym razie w obecnej chwili) mówiła także dwa dni wcześniej prezydent Maia Sandu. Kiszyniów konsekwentnie stara się również dementować pojawiające się regularnie w mediach plotki o rzekomym wzroście aktywności rosyjskiej w Naddniestrzu oraz prowadzonych z tego regionu atakach na Ukrainę.

Zachować spokój i nie prowokować

Czy takie wypowiedzi oznaczają, że czołowi mołdawscy politycy nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa? Zdają i doskonale rozumieją, że ewentualny sukces wojskowy Moskwy na Ukrainie uczyni Mołdawię wrażliwą na rosyjski atak. Unikają oni jednak publicznej dyskusji na temat oczywistego zagrożenia ze strony Kremla uważając, że byłaby ona zwyczajnie bezprzedmiotowa.

Mołdawia nie jest w stanie stawić czoła potencjalnej agresji wojskowej ani też w żaden sensowny sposób się do niej przygotować. Nie może też liczyć na militarną pomoc krajów NATO, w tym nawet najbliżej związanej z nim (także ze względów językowych, kulturowych czy historycznych) Rumunii. Epatowanie groźbą rosyjskiej interwencji zbrojnej byłoby więc niekonstruktywne, a zarazem budziłoby społeczny niepokój, a może nawet niepotrzebną panikę. Co więcej, Kiszyniów obawia się, że podnoszenie tej kwestii mogłoby zostać odczytane przez Moskwę jako prowokacja.

Tymczasem, choć rząd PAS jednoznacznie potępia rosyjską agresję na Ukrainę i nazywa ją po imieniu “wojną”, to jednocześnie stara się on unikać działań, które mogłyby zostać odebrane przez Kreml jako wrogie. Kiszyniów nie przyłączył się m.in. do zachodnich sankcji wobec Moskwy (co mołdawski MSZ uzasadniał zbyt dużym uzależnieniem gospodarczym od Rosji). Mołdawia nie była też współautorem przyjętego 16 marca przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy wniosku o uznanie Naddniestrza “terytorium okupowanym przez Rosję” (choć sam wniosek poparła).

Wiadomości
Naddniestrze wzywa ONZ i OBWE do uznania swojej niepodległości
2022.03.04 19:21

Pewnymi wyjątkami od zasady “nieprowokowania” Rosji było złożenie przez Mołdawię 3 marca wniosku o przystąpienie do UE oraz wystosowane do Rosji przez prezydent Sandu 16 marca wezwanie do wycofania rosyjskich wojsk z Naddniestrza. Obydwa te wyjątki miały jednak swoje uzasadnienie. W pierwszym przypadku decyzja ta była bowiem podyktowana podobnymi działaniami ze strony Ukrainy i Gruzji (niewykorzystanie przez Kiszyniów powstałej w ten sposób koniunktury politycznej byłoby nieracjonalne) zaś w drugim stanowiła ona po prostu kontynuację polityki realizowanej przez większość mołdawskich rządów (w tym prorosyjskich), które od lat konsekwentnie apelują o to do władz w Moskwie.

Czarny scenariusz

Ze szczególnym niepokojem obecny rząd mołdawski spogląda w kierunku Odessy. Ewentualne zdobycie, lub choćby otoczenie tego miasta przez wojska rosyjskie i uzyskanie przez nie dostępu do granicy z Mołdawią – tj. de facto z separatystycznym Naddniestrzem – zmieniłoby bowiem radykalnie sytuację strategiczną Kiszyniowa. W takim wypadku Kreml zacząłby najprawdopodobniej wywierać bardzo silną presję na rząd mołdawski w celu uzyskania korzystnego dla Rosji i promowanego przez nią od dwudziestu lat rozwiązania kwestii naddniestrzańskiej, czyli wariantu tzw. Planu Kozaka.

Plan w swej pierwotnej wersji zaproponowany został przez Moskwę jeszcze w 2003 roku. Zakłada on oficjalne, ponowne przyłączenie Naddniestrza do Mołdawii jako podmiotu federalnego posiadającego prawo veta w sprawach dotyczących m.in. polityki zagranicznej. Jednocześnie Rosja żądałaby także pełnej demilitaryzacji Mołdawii oraz zgody na wprowadzenie tam swoich “sił pokojowych”. Nie należy jednak wykluczać, że w takiej sytuacji Rosja naciskać będzie również na uczynienie podmiotem federalnym “nowego państwa mołdawskiego” także innego prorosyjskiego regionu kraju – Gagauzji.

Reportaż
Mołdawia. Polska fundacja stara się zapobiec wyludnianiu kraju
2021.11.27 09:23

 

O ile do tej pory Kiszyniów mógł dzięki pomocy partnerów zachodnich oraz korzystając z korzystnego położenia geopolitycznego (tj. braku lądowej granicy z Rosją) opierać się presji Moskwy forsującej podobne scenariusze, to postawiony przed groźbą wkroczenia wojsk rosyjskich może się przed nią ugiąć i przystać na takie rozwiązanie. Sprzyjało będzie temu też zachowanie społeczeństwa, które obawiając się rosyjskiej interwencji wojskowej i przerażone obrazami płynącymi z Ukrainy najprawdopodobniej opowie się za ustępstwami.

Co dalej? W razie przyjęcia rosyjskiego ultimatum w sprawie federalizacji formalna zmiana formy państwa mołdawskiego pociągnie za sobą konieczność zorganizowania przedterminowych wyborów (zarówno parlamentarnych jak i prezydenckich), co Rosja wykorzysta do obalenia obecnych proeuropejskich władz. W takiej sytuacji należy oczekiwać zarówno silnej ingerencji rosyjskiej w wybory jak i intensywnej propagandy ugrupowań prorosyjskich lub “neutralnych” (de facto związanych z Rosją), które będą zastraszały wyborców groźbą interwencji Kremla w razie zwycięstwa ugrupowań opowiadających się za współpracą z zachodem.

Biorąc pod uwagę te czynniki oraz i tak topniejące poparcie dla rządzących sił prozachodnich, przejęcie władzy w Kiszyniowie przez polityków wygodnych dla Moskwy stanie się wysoce prawdopodobne.

Przygotowania trwają?

Wydaje się że w ostatnich kilkunastu dniach obserwować możemy w Naddniestrzu propagandowe i polityczne działania mające na celu przygotowanie gruntu pod realizację podobnego scenariusza. Już 4 marca, w reakcji na złożony dzień wcześniej przez Mołdawię wniosek o przystąpienie do UE, tzw. MSZ Naddniestrza wezwał władze mołdawskie i wspólnotę międzynarodową do uznania niepodległości regionu. Choć podobne wezwania były już formułowane przez Tyraspol wielokrotnie w przeszłości, to nigdy nie miało to miejsca w tak specyficznych okolicznościach, tj. w kontekście zbliżających się do Naddniestrza wojsk rosyjskich.

Trudno uwierzyć, by krok ten nie był konsultowany z Moskwą. Jasnym jest też, że może on zostać wykorzystywany jako pretekst do ewentualnego wkroczenia wojsk rosyjskich do tej separatystycznej enklawy, a także – paradoksalnie – do uzasadnienia konieczności realizacji scenariusza federalizacyjnego, który dawałby Naddniestrzu podmiotowość (choć w ramach państwa federalnego).

Wiadomości
Rosja zbombardowała cmentarz wojenny, na którym spoczywają oficerowie Wojska Polskiego
2022.03.23 16:32

 

Innym, bardziej niepokojącym świadectwem przygotowywania gruntu pod rosyjską interwencję w Naddniestrzu są rzekome ostrzeżenia o “bombach” podłożonych pod placówki oświatowe i centra handlowe w Naddniestrzu. Wiadomości z takimi groźbami trafiły do szkół oraz władz naddniestrzańskich 21 i 22 marca. Towarzyszyło im żądanie wycofania wojsk rosyjskich z regionu i hasło “Sława Mołdawii, Śmierć Rosjanom”.

Wszystkie doniesienia o ładunkach wybuchowych okazały się fałszywe, ale władze naddniestrzańskie już mówić zaczęły o tym, że nie wolno dopuszczać do “rozsiewania niezgody na tle etnicznym” i zasugerowały że za całą aferą stoją odległe “zewnętrzne siły” (czyt. Zachód). Jednocześnie ze względów bezpieczeństwa zdecydowały one o przejściu szkół w regionie na tryb nauki zdalnej. Sytuacja ta stanowi potencjalnie znakomity argument dla Rosji, która może próbować na tym przykładzie udowadniać, że w regionie zagrożone jest bezpieczeństwo i życie ludności rosyjskojęzycznej.

Wiadomości
Ukraińska marynarka wojenna: na Morzu Azowskim zniszczono rosyjski okręt desantowy “Orsk”
2022.03.24 09:31

Tak przygotowany propagandowo grunt możliwy będzie do wykorzystania jednak dopiero wtedy jesli wojska rosyjskie zdołałyby dotrzeć do Naddniestrza. Dlatego też władze w Kiszyniowie z ogromną nadzieją obserwują działania sił ukraińskich zaciekle broniących się przed ofensywą rosyjskich wojsk. Jak trafnie ujął to bowiem Alexei Tulbure, były ambasador Mołdawii przy ONZ i Radzie Europy: Zarówno los Mołdawii, jak i przyszłość konfliktu naddniestrzańskiego i nasza własna zależy dziś od przebiegu wojny i od bohaterskiego oporu jaki stawiają ukraińskie wojska rosyjskiemu agresorowi. (…) Przyszłość Mołdawii decyduje się dziś pod Kijowem, Charkowem i Mikołajowem.

Sheriff bez wyjścia

Co ciekawe, nie tylko Kiszyniów ma nadzieję że wojska rosyjskie nie zdołają pokonać oddziałów ukraińskich i przebić się do Naddniestrza. Paradoksalnie, scenariusz ten nie jest korzystny także dla rządzących tym parapaństwem elit polityczno-biznesowych. Pełną władzę polityczną i ekonomiczną od 2016 roku sprawuje w Naddniestrzu holding Sheriff, który kontroluje nie tylko większość deputowanych w lokalnej radzie najwyższej (tj. parlamencie) i rząd ale także obecnego “prezydenta”, Wadima Krasnosielskiego oraz większą część gospodarki. Rodzi to znakomite warunki dla spółek należących do Sheriffa, które nie tylko mogą korzystać z tworzonego właściwie wyłącznie na ich potrzeby ustawodawstwa, ulg i przywilejów, ale która także czerpią garściami z… mołdawskiej integracji europejskiej.

Naddniestrze, odwołujące się w swej retoryce nieustannie do haseł o niepodległości i braterstwie z Rosją objęte jest m.in. od lat korzystnym dla niego reżimem wolnego handlu z UE, który wynegocjowała dla siebie Republika Mołdawii. W efekcie, gospodarka regionu głęboko zintegrowana jest zarówno z ekonomiką swoich de facto sąsiadów (tj. Ukrainy oraz prawobrzeżnej Mołdawii) jak i Unii Europejskiej. Dość powiedzieć, że do UE trafia ok. 35% całego eksportu Naddniestrza. Kolejne 30% sprzedawane jest do prawobrzeżnej Mołdawii, a 15% na Ukrainę. Do Rosji dociera zaś jedynie ok. 9% wszystkich wyprodukowanych w regionie dóbr. Hegemon lokalnej gospodarki, czyli Sheriff, zarabia na tym handlu oczywiście najwięcej.

Wiadomości
Siły Zbrojne Ukrainy zdobyły jedną z najpotężniejszych stacji walki radioelektronicznej
2022.03.23 18:43

 

Kierownictwo Sheriffa, które już ponosi koszty ekonomiczne rosyjskiej inwazji na Ukrainę, boi się więc zmiany obecnej sytuacji. Uznanie niepodległości “republiki” (mało prawdopodobne) będzie bowiem oznaczało faktyczną izolację regionu i blokadę handlu, zaś wymuszona federalizacja nie tylko zagrozi istniejącym umowom z UE, ale też bez wątpienia doprowadzi do zniesienia istniejącego systemu preferencji, którymi holding cieszy się we własnym “kraju”. A to i tak optymistyczne scenariusze. W razie rosyjskiej interwencji w Mołdawii obecni właściciele Sheriffa (którzy nigdy nie cieszyli się szczególnym zaufaniem i sympatią Moskwy) mogą bowiem po prostu stracić cały swój majątek.

Nie należy się jednak łudzić. Bez względu na interesy lokalnej elity polityczno-społecznej Naddniestrze nie sprzeciwi się woli rosyjskiej, zaś o stanowisku tego regionu wobec obecnej sytuacji i jego “decyzjach” samodzielnie decydować będzie Moskwa.

Kamil Całus dla belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności