Ukraińska armia posuwa się powoli, bo nie chce się wykrwawiać

Kiedy zachodnie media i politycy zastanawiają się, czy ukraińska kontrofensywa w ogóle trwa, Ukraińcy czują oburzenie i domagają się więcej broni. Wojna wchodzi w niebezpieczny czas zmęczenia zarówno uczestników, jak i opinii publicznej.

W ciągu ostatnich trzech dni ukraińskie siły zbrojne dotarły do centrum wsi Robotyne. Trwają działania zaczepne na odcinku zaporoskim, co stwarza szanse na przełamanie pierwszej linii obronnej Rosjan i wyjścia Sił Zbrojnych Ukrainy na dobre pozycje do przełamania kolejnych linii i kontynuację natarcia w kierunku Tokmaku. Tokmak to kluczowe miasteczko otwierające drogę w kierunku Melitopola i wybrzeża azowskiego. Ukraińcy wchodzą również na pozycje dające perspektywę okrążenia Rosjan w Bachmucie. W rejonie między granicą a rzeką Doniec, na kierunku w stronę Kupiańska Ukraińcy bronią się za to przed rosyjskimi działaniami zaczepnymi. Ograniczone walki trwają na przyczółku na lewym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim. W tym bardzo skrótowymi pobieżnym opisie aktualnych działań wojennych rzuca się w oczy, że na kierunku Robotyne, czy w rejonie Bachmutu walki w czasie tzw. kontrofensywy toczą się od wielu tygodni. Niewielu, (także na Ukrainie) w ogóle cokolwiek mówi nazwa wioski Robotyne, choć jest ważna dla operacyjnych planów wojskowych.

Wiadomości
Ukraina nie dosięgnie Melitopola podczas kontrofensywy – Washington Post
2023.08.18 11:59

Nie takich informacji spodziewali się Ukraińcy po dwóch miesiącach działań ofensywnych, zapowiadanych, jako te, które przyniosą wielki przełom. O ile na Ukrainie jest świadomość krwi, jaką poświęcają żołnierze w walkach o każdy kilometr pooranego pociskami pustkowia i tego, jakie to trudne zadanie przełamać potężne linie obronne agresora, to już w Europie, czy Ameryce, kolejny dzień depesz o postępach w okolicy wiosek o dziwnych nazwach, budzi inne uczucia. A nawet podejrzenia: czy w ogóle ukraińska ofensywa trwa? I jakie są szanse, że wojna zakończy się w przewidywalnym horyzoncie czasowym, skoro obie strony nie potrafią wyjść z doniecko-zaporoskich stepów. Ukraińcy szczególnie irytują się takimi pytaniami i opiniami. Zwłaszcza teraz, kiedy przed jutrzejszym świętem niepodległości są pewni, że Rosjanie nie odpuszczą i znowu przeprowadzą zmasowane ataki lotnicze. Wczoraj w całym kraju znowu wyły syreny lotnicze, bo w powietrze wzbiły się Migi-31 uzbrojone w hipersoniczne pociski Kindżał. W nocy drony atakowały obwód odeski. Taka jest ukraińska codzienność. Ukraińcy też są zmęczeni, ale w odróżnieniu od zmęczonych wojną na Zachodzie, nie mogą wyłączyć telewizora z wiadomościami z wojny, ani przewinąć twittera na mniej stresujące informacje.

Dajcie nam więcej broni!

Ukraińskie starania o kolejne dostawy nowych typów uzbrojenia miały swoją imponującą dynamikę. Zaczęło się od dostaw ręcznych systemów przeciwpancernych typu Javelin i NLAW. Były bardzo potrzebne w pierwszej, manewrowej fazie rosyjskie agresji, umożliwiając lekkim formacjom ukraińskim nękanie posuwających się rosyjskich kolumn pancernych. Potem, po spotkaniu grupy państw wspierających Ukrainę w Ramstein w ubiegłym roku, pomoc była bardziej usystematyzowana. W maju tego roku Lloyd Austin, szef Pentagonu przyznał, że w sumie państwa wspierające przekazały uzbrojenie warte 65 mld. USD (więcej niż budżet obronny Niemiec, który nie jest przecież w całości przeznaczany na uzbrojenie). Na stabilizującą się linię frontu pojechała artyleria, potem broń strzelecka, amunicja, pierwsze wozy bojowe i wreszcie czołgi. Jako jedna z pierwszych znacznej pomocy udzieliła Polska i inne kraje regionu, przekazując broń poradzieckich systemów (m.in. czołgi T-72, BWP, haubice 2S1 i inne). Polska przekazała też nowoczesne haubice Krab. Na Ukrainę pojechały systemy przeciwlotnicze Patriot, Iris-T i inne. W końcu uderzeniowe systemy rakietowe Himars, czy Shadow Storm.

Wiadomości
Nieoficjalnie: Ukraina poprosiła USA o pociski JASSM do F-16
2023.08.22 13:48

Po drodze doszło do kilku awantur i falstartów. Jak np. ubiegłoroczne zamieszanie z rzekomo już dostarczanymi Migami-29, które ostatecznie pojechały później. Albo awantura o opór Niemiec wobec dostaw czołgów. Generalnie zachodnia koalicja działała w rytmie swojego kalendarium. Determinowanego zdolnościami do renowacji wyciąganego z magazynów sprzętu, przepastnością arsenałów, a przede wszystkim wolą polityków patrzących na  wyborców pacyfistycznie nastawionych i obawiających się zaangażowania wojnę. Ze strony ukraińskiej płynęła nieustająca litania ponagleń i próśb o nowy sprzęt. Wołodymyr Zełenski mógłby sobie wypisać motto: dajcie więcej broni! Tyle razy powtarza ową prośbę na spotkaniach zagranicznych. Ostatni punkt programu, o który toczyły się dyplomatyczne boje, to myśliwce wielozadaniowe F-16. Po niedawnej wizycie Zełenskiego w Holandii i Danii wiadomo, że kraje te, przy wsparciu z USA, przekażą Ukrainie kilkadziesiąt Falconów Szesnastek. Taka decyzja zapadła pewnie wiele miesięcy temu i trwały jedynie konsultacje techniczne i dogrywanie szczegółów oraz dyplomatyczne przepychanki.

Oszczędzanie krwi

Nie ma wątpliwości, że kraje zachodnie kalkulują dostarczając sprzęt i oceniają w jaki sposób doprowadzi on do eskalacji wojny, a jak przyczyni się do jej zakończenia. Wczoraj np. okazało się, że mimo negocjacji, Szwecja nie przekaże na razie swoich myśliwców Gripen. Eskadry F-16 będą i tak poważnym wzmocnieniem zdolności Ukrainy i zapewnią parasol ochronny i wsparcie dla działań na froncie. Tyle, że wejście „efów” do walki nie nastąpi raczej w tym roku i oby nastąpiło w przyszłym.

Wiadomości
Czy Ukraina otrzyma też Gripeny? Premier Szwecji nie wyklucza
2023.08.21 17:16

Z Kijowa coraz częściej słychać słowa irytacji, że wbrew obietnicom dostawy idą wolniej. A czas na froncie ma swoją cenę – krwi ukraińskich żołnierzy. Tak np. brytyjski The Economist twierdzi, że z obiecanych kilkuset czołgów leopard Ukraina dostała na razie tylko 60. Sierhij Łeszczenko, doradca Biura Prezydenta Ukrainy przyznał, że brak dostaw zgodnych z zapowiadanymi jest szczególnie martwiący i demotywujący.

Wiadomości
Ukraińcy odzyskują Robotyne – ISW
2023.08.22 09:30

Ukraińscy wojskowi przyznają, że nie mają zasobów do frontalnych ataków. Nie są w stanie przeprowadzić szybkiej operacji z udziałem dużych związków taktycznych np. na poziomie brygady. Jednym słowem na tej linii frontu nie będzie Verdun, ani Sommy. Rosjan nie stać obecnie na frontowe operacje zaczepne. A Ukraińcy szanują swój sprzęt i żołnierzy. Między obecnie zajmowanymi pozycjami Sił Zbrojnych Ukrainy, a Tokmakiem (swoją drogą zamienionym w silnie ufortyfikowaną twierdzę) są trzy linie obronne okupanta – sieci okopów, zapór i pól minowych ze wsparciem artylerii. Ukraińcy mówią, że byłoby łatwiej, gdyby mieli więcej sprzętu inżynieryjnego pojazdów przeciwminowych i wsparcie lotnicze. Zasoby sprzętu inżynieryjnego są ograniczone nawet w armiach NATO, na wsparcie lotnictwa F-16 trzeba będzie poczekać. A rozminowywanie pól i zdobywanie okopów jeden po drugim, tak aby minimalizować straty własne, trwa. Ukraiński sztab po pierwszych, znacznych stratach z początku czerwca, po prostu oszczędza ludzi. Możliwe, że czeka na odpowiedni moment i większa ofensywa jeszcze ruszy wczesną jesienią, ale bardziej prawdopodobne jest, że w okres zimowy obie strony wejdą z w miarę ustabilizowanym frontem w dzisiejszej postaci z niewielkimi korektami. To nie będzie dobra sytuacja dla Ukrainy. Nie jest dobra również dla Rosji.

Wiadomości
Rzecznik sił powietrznych Ukrainy: F-16 mogą zmienić losy wojny
2023.08.21 16:53

Zmęczenie Rosjan

Trudno ocenić na ile zmęczone wojną jest rosyjskie społeczeństwo. Na pewno adaptuje się do nowej sytuacji. I na pewno posiada innego rodzaju wytrzymałość – taką, która pozwalała mu znieść długoletnie wojny w Afganistanie, czy Czeczenii. Obie prowadzone poza granicami Rosji, krwawe, ale żadna z nich nie angażowała w takim stopniu społeczeństwa i gospodarki, jak ta na Ukrainie. Zresztą wojna punktowo dociera już do Rosji. W postaci ataków dronów w Moskwie, na Krymie, czy innych miastach często mocno oddalonych od Ukrainy. Dziś w nocy ukraińskie drony znowu zresztą poraziły cele w centrum Moskwy.

Wideo
Kolejna niespokojna noc w Moskwie. Dron uderzył w wieżowiec w centrum miasta
2023.08.23 08:35

Albo wojna dociera do Rosji w postaci rajdów „wolnych Rosjan” na pograniczny obwód biełgorodzki. Albo pośrednio w postaci z tzw. buntu Prigożyna w czerwcu. Najbardziej jednak wojna dociera do świadomości Rosjan pod postacią wieści o pogrzebach krewnych i znajomych wracających z frontu w trumnach, albo w wersji wezwania na komisję wojskową. Dochodzą oczywiście koszty gospodarcze wojny: spadek wartości rubla, spadek PKB, gospodarka na skraju załamania.

Reportaż
Żołnierze stacjonujący w rosyjskim miasteczku Mulino piją, biją i spalili cerkiew
2023.07.31 15:00

Wyczerpanie dopada i siły zbrojne agresora. Ukraińcy szacują, że rosyjska armia straciła ćwierć miliona ludzi. Nawet, jeśli realne straty są mniejsze, to i tak wchodzą już w skalę nieznaną we współczesnych konfliktach zbrojnych i odczuwalną dla całego społeczeństwa. Rosyjska armia na froncie, o czym świadczą liczne informacje, znajduje się w fazie głębokiej demoralizacji. Ma nieustanne problemy z zaopatrzeniem w podstawowe produkty, amunicję, sprzęt i części zamienne. Ostatnio np. dużym problemem są opony do ciężarówek i transporterów. Zwyczajnie ich brakuje, a rosyjski przemysł nie wyrabia z produkcją.

Analiza
Rubel wart centa
2023.08.18 13:48

Rosja musi kupować opony w Chinach. Mimo uruchomienia produkcji na trzy zmiany w zakładach zbrojeniowych i dostosowywania przemysłu do produkcji w trybie wojennym, Nawet nie zbliży się do skali produkcji z czasów zimnej wojny, o wysiłku z czasów II wojny nawet nie mówiąc. Niewydolna, zapóźniona technologicznie i cierpiąca na brak rąk do pracy gospodarka nie udźwignie tego. Jest w stanie produkować, by podtrzymywać obecny stan armii, zdolnej do powstrzymywania Ukraińców na froncie, ale nie jest w stanie zaopatrzyć wojska tak, by było zdolne do przełamania impasu.

Wiadomości
Zełenski wyjaśnił, dlaczego ukraińska armia tak długo czekała z kontrofensywą
2023.08.21 11:28

Jeszcze większym problemem są okupowane terytoria. Faktycznie są to dziś „dzikie pola”. Wyludnione, ze zniszczoną infrastrukturą i pozostającymi na utrzymaniu emerytami i ludźmi, którzy nie zdecydowali się na wyjazd. Utrzymanie tych terenów (a także Krymu i Doniecka z Ługańskiem) jest kosztowne i nie przynosi wielu korzyści. W przypadku Krymu można mówić o roli bazy morskiej szachującej NATO na Morzu Czarnym. Pozostałe tereny są jedynie strefa przyfrontową w wojnie o panowanie nad Ukrainą.

Reportaż
„Żywych nikt już tu nie potrzebuje”. Reportaż z okupowanego Mariupola cz. 2
2023.03.08 11:38

Jednak Putin dobrze wie, że odporność psychologiczna rosyjskiego społeczeństwa i gotowość do cierpienia, są dużo większe, niż w przypadku społeczeństw Zachodu. Mimo, że to Rosja zbliża się do krańcowego wyczerpania wojną, jednocześnie wzmaga skierowaną wobec Zachodu (a i Ukrainy), narrację o “zmęczeniu wojną”. Moskwa przekonuje też, że winien wszystkiemu jest opór Kijowa przed uznaniem rosyjskiej okupacji niemal jednej piątej terytorium kraju. Moskwa oczywiście blefuje. Wojnę przedłużają zbyt skąpe i powolne dostawy broni. Kremlowi nie chodzi też o zajęcie kosztownych w utrzymaniu i wyniszczonych terytoriów, ale o uzyskanie przewagi i punktu wyjścia dla dalszej ekspansji na Ukrainę i o wprowadzenie do kijowskiej polityki elementu rozczarowania, które byłoby pożywką dla chaosu i politycznych wojen.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w Dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności