Polska wywołała konflikt graniczny z migrantami, naruszając białoruską granicę – powiedział Alaksandr Łukaszenka. Oskarżył on polską Straż Graniczną o siłowe wypchnięcie migrantów na stronę białoruską przy użyciu broni. Miesiąc temu prawie identyczne zarzuty postawił litewskim władzom.
– Co zrobili Polacy? Wyłapali około 50 osób na terytorium Polski. To osoby, które kierowały się do Niemiec, dokąd ich wezwała Mutter Merkel. I grożąc bronią, strzelając nad głowami, wypchnęli ich na granicę z Białorusią. Oni oczywiście zdążali do Niemiec, oni nie chcą iść na Białoruś – oświadczył Łukaszenka podczas wideoszczytu liderów ODKB
Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym to gremium złożone z Rosji i niektórych państwo postsowieckich , będące w założeniu odpowiedzią na działania NATO. Tym razem prezydenci reprezentujący kraje ODKB zebrali się, by omówić sytuację w Afganistanie.
– W ten sposób Polska urządziła konflikt graniczny, naruszając granicę państwową Białorusi – powiedział Łukaszenka.
Miesiąc temu Łukaszenka mówił dokładnie to samo o litewskich pogranicznikach. Jakoby strzałami zmuszali imigrantów do przekroczenia białoruskiej granicy.
– Wybrali 26 osób w tym kobiety i dzieci, odebrali im paszporty, porwali i wdeptali w ziemię. Pamiętacie jak robili faszyści (Niemcy w czasie II wojny światowej — Belsat.eu) przed atakiem? Pognali przez granicę, otwierając ogień nad głowami – mówił 20 lipca na spotkaniu ze swoimi urzędnikami.
Białoruski polityk ostrzegł wtedy litewskie władze, że ich zachowanie może sprowokować „radykalnych muzułmanów” do szukania zemsty. Niedługo potem do litewskich instytucji i sklepów zaczęły przychodzić maile, w których „wojownicy Allaha” grozili Litwinom pomszczeniem „muzułmańskich braci”.
Łukaszenka w wywiadzie telewizyjnym zaproponował Litwie pomoc w uszczelnieniu granicy, „jednak nie za darmo”. Domagał się zniesienia sankcji gospodarczych, nałożonych po zmuszeniu do lądowania w Mińsku samolotu Ryanair w maju br.
Na granicy polsko-białoruskiej na wysokości miejscowości Usnarz Górny, po białoruskiej stronie granicy, od kilkunastu dni koczują migranci, którzy chcieli dostać się do Polski. Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradzają im drogę białoruskie służby. Przejścia na polską stronę pilnują żołnierze i funkcjonariusze SG.
Białoruskie media państwowe i prorządowe sieci społecznościowe twierdziły wcześniej, że w obozowisku na granicy znajdują się „uchodźcy z Afganistanu”, których Polacy „złapali w mieście i oddali pogranicznikom, którzy wypchnęli ich z polskiego terytorium”.
Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK) zarzucił stronie polskiej „celowe wypaczanie obrazu sytuacji”. Początkowo wprawdzie twierdzono, że dziennikarzy zaproszono celowo, by „przed kamerami rozdawać uchodźcom wodę”. W niedzielę rzecznik GPK wskazał, że Straż Graniczna nie dopuszcza do migrantów mediów i działaczy społecznych.
W niedzielę polskie MSZ zaoferowało stronie białoruskiej pomoc humanitarną dla znajdujących się po białoruskiej stronie granicy uchodźców.
W ostatnich miesiącach na granicach Białorusi z UE gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów. Początkowo najwięcej osób trafiało na Litwę, która zarzuciła Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach wojny hybrydowej. Później wzrosła liczba nielegalnych migrantów na granicach Łotwy i Polski.
Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granice. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. SG odnotowała dotychczas ponad 2 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy, z czego ok. 1350 próbom pogranicznicy zapobiegli.
Polska i kraje bałtyckie uznały, że „bieżący kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Alaksandra Łukaszenki”.
jb/ belsat.eu wg PAP, inf. własna