Błyskawiczna wojna w Karabachu: jaka przyszłość Kaukazu?


Na skutek sukcesu militarnego Azerbejdżanu i zajęcia Karabachu pod znakiem zapytania stoi przyszłość polityczna Nikoli Paszyniana, premiera Armenii, a także los karabachskich Ormian, proces pokojowy i wpływy Rosji, Turcji i Zachodu na Kaukazie – mówi w rozmowie z Biełsatem Krzysztof Strachota, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.

karabach wojna konflikt
Ormianie z Górskiego Karabachu zebrali się na lotnisku w stolicy separatystycznej republiki, aby opuścić terytorium korytarzem humanitarnym. Stepanakert, Górski Karabach. 22 września 2023 roku.
Zdj. infoteka24 / Telegram

 – Jaki był główny cel operacji Azerbejdżanu w Karabachu?

– Głównym celem była ostateczna likwidacja separatystycznego państwa Karabachu i jego integracja w skład Azerbejdżanu. Myślę, że sukces militarny spowodował, że Azerowie mogli swoje cele bardzo maksymalnie potraktować. Gdyby im nie poszło, to celem byłoby osłabianie Karabachu. Innym, długofalowym celem było dociśnięcie Armenii, by zakończyć w sposób korzystny dla Azerbejdżanu negocjacje o normalizacji relacji między oboma państwami. Obydwa te cele Azerbejdżan realizował co najmniej od czasu drugiej wojny karabachskiej w 2020 roku.

Reportaż
“Bez światła, gazu, drewna na opał i jedzenia”. Co się dzieje w Górskim Karabachu?
2023.09.21 13:13

– Czy te cele są już całkowicie osiągnięte? Mamy informacje o kapitulacji Karabachu, o wycofaniu sił zbrojnych Armenii (jak twierdzi Baku) z Karabachu. Czy skończy się na obecnej fazie konfliktu?

– Armenia zaprzeczała, że ma swoje siły w Karabachu i była w tym dość wiarygodna. Tak czy inaczej, Azerowie rozbili siły ormiańskie w Karabachu. Wczoraj miały one składać broń i opuszczać pozycje, dzisiaj pojawiły się informacje o wjeździe azerbejdżańskich sił zbrojnych do Stepanakertu (stolicy samozwańczej republiki Karabachu). Wciąż jednak dochodzi do starć, część wojskowych otwarcie odżegnała się od kapitulacji. Z drugiej strony, Ormianie z Karabachu nie mają środków ani woli, by prowadzić dalej konwencjonalną wojnę, pełne uspokojenie sytuacji nie jest jednak przesądzone. W tym momencie, kiedy rozmawiamy, trwają rozmowy między Azerami i przedstawicielami karabachskich Ormian. Rozmowy te zgodnie z założeniami Baku mają definiować warunki dalszej obecności Ormian w Karabachu. Cały kontekst pokazuje, że byłaby to faktyczna i w zasadzie bezwarunkowa kapitulacja.

Ostatecznego porozumienia wciąż nie podpisano, rozmowy zapewne będą kontynuowane. Ilham Alijew, prezydent Azerbejdżanu, ogłosił, że została przywrócona integralność terytorialna jego państwa.

– Co to faktycznie oznacza, czy Karabach zostanie włączony w skład Azerbejdżanu? Co z ormiańską ludnością? Czy to będzie wysiedlenie, jakaś forma czystek etnicznych?

– To dziś fundamentalne pytanie. Wszystko wskazuje na to, że dojdzie do masowego eksodusu ludności ormiańskiej obawiającej się przyszłości pod rządami azerskimi. Jednym z tematów rozmów, które się toczą teraz, jest kwestia warunków ewakuacji ludności cywilnej z Karabachu do Armenii. Azerowie już sygnalizowali, że jest część osób, które uznają za dalece niepożądane i wrogie i np. pojawiały się dwie opcje: albo wyjadą, albo mają być wydanie władzom Azerbejdżanu jako oskarżeni o zbrodnie wojenne. Władze z Baku przekonują jednocześnie, że są zainteresowane, by ludność ormiańska została w Karabachu i będzie miała pełnię praw, jako obywatele Azerbejdżanu. To znaczy, że nie przewidują dla nich żadnych specjalnych praw związanych ze statusem mniejszości, nie mówiąc o autonomii. To jest jasny komunikat wzmacniający chęć wyjazdu wśród Ormian. Zakładam, że większość z nich ucieknie. Zapewne jakaś niewielka część Ormian zostanie. W rozmowach pokojowych biorą udział przedstawiciele rosyjskiego kontyngentu w Karabachu i skłonny jestem zakładać, że Rosjanie są zainteresowani, by jakaś niewielka część Ormian została, by mieli kogo chronić i pozostawić kontyngent. Taka niewielka społeczność byłaby takim swojego rodzaju rezerwatem, pokazującym, że Azerbejdżan nie prowadził czystek. Trochę by to przypominało sytuację z Bośni czy Kosowa, gdzie pozostały nieliczne diaspory Serbów.

Wiadomości
Rozmowy w sprawie Karabachu: brak rozstrzygnięć, ale będą kolejne spotkania
2023.09.21 15:05

– Czy możliwa jest azerbejdżańska akcja kolonizacyjna?

– Tak, Azerbejdżan sygnalizował już wcześniej tego typu wolę. Przez 30 lat na terenie Azerbejdżanu utrzymywane były obozy azerskich uchodźców wygnanych przez Ormian z Karabachu (z czasów I wojny z początku lat 90. ), żeby ta ludność się nie rozpłynęła po kraju, właśnie po to, by miał kto wracać do odzyskanego Karabachu. Azerowie w ostatnim czasie wykonali wiele spektakularnych inwestycji na terenach Karabachu, które zajęli w czasie II wojny trzy lata temu – budowali drogi, szkoły, by zachęcać ludność azerską do osiedlania się tam. Na pewno będzie akcja kolonizacyjna. Na pewno będzie bardzo widowiskowa. Natomiast nie spodziewam się, by kolonizacja miała charakter żywiołowy i masowy.

Sytuacja w Armenii po zwycięstwie Azerbejdżanu

– Jakim czynnikiem w wewnętrznej polityce Armenii mogą się stać „wypędzeni” i jaką rolę w ogóle odegra utrata Karabachu, zwłaszcza jak wpłynie na pozycję Nikola Paszyniana?

– Sytuacja w Armenii jest niezwykle napięta. Kwestia Karabachu przez 30 lat definiowała dyskusję polityczną w Erewaniu. Obecne władze zrobiły dużo, by się od kwestii Karabachu odciąć. I dzisiaj przeciwnicy rządu zarzucają Nikolowi Paszynianowi zdradę. W Erywaniu trwają trzeci dzień protesty. Dodajmy, ze również protesty antyrosyjskie. Masowy napływ uchodźców, weteranów do Armenii dodatkowo tę sytuację podgrzeje. Dodajmy, że  w Karabachu ma swoje oparcie opozycja, tzw. klan karabachski, który długo rządził Armenią. Groźba obalenia Paszyniana z błogosławieństwem Rosji jest duża, ale wcale nie przesądzona.

– Czy możliwa jest eskalacja konfliktu poza obszar Karabachu i np. przerodzenie się go w wojnę Azerbejdżanu z Armenią?

– Uważam, że to jest bardzo mało prawdopodobne. Baku obecnie zależy na utrzymaniu Paszyniana przy władzy i podpisaniu politycznego porozumienia z Armenią na warunkach korzystnych dla Azerbejdżanu. W ten sposób Baku skonsumuje politycznie zwycięstwo i wzmocni pozycję na Kaukazie. Gdyby Paszynian został obalony ryzyko incydentów i siłowych rozwiązań ze strony Armenii, byłoby zdecydowanie większe.

Wiadomości
We wczorajszym ostrzale rosyjskich sił pokojowych w Karabachu zginął rosyjski dowódca
2023.09.21 12:54

Wojna o Górski Karabach a Rosja

– Pojawiały się w mediach sugestie, że operacja militarna Azerbejdżanu była w jakiś sposób uzgadniana z Rosją. Brzmi to dość mało prawdopodobnie, choć Baku mogło sondować, jak zareaguje Moskwa. Rosja zyskuje czy traci na azerskim zwycięstwie? Jaka będzie przyszłość wpływów rosyjskich w tym regionie?

– Trudno mi sobie wyobrazić, by Rosja dokładnie wiedziała wszystko o azerskiej operacji i była zainteresowana jej przeprowadzeniem. Natomiast na pewno była sondowana i nie była zaskoczona. I na pewno strona azerska dbała, by unikać bezpośredniej konfrontacji z rosyjskimi wojskami w Karabachu. Zapewne Recep Tayyip Erdoğan rozmawiał o tym z Putinem w Soczi dwa tygodnie temu. Rosja bezwzględnie straciła na Kaukazie. Straciła twarz. Okazała się niewiarygodnym protektorem Ormian. I niewiarygodnym gwarantem porozumień karabachskich. Jako minimum Rosjanie będą chcieli zachować pozycję obrońcy tej niewielkiej ludności ormiańskiej, która pozostanie w azerskim Karabachu. To bardzo słabe zachowanie twarzy, porażka Rosji jest oczywista. Polem działania Rosji może być natomiast doprowadzenie do upadku Paszyniana i dojścia do władzy w Armenii sił prorosyjskich. W ten sposób spowolniłaby erozję swoich wpływów na Kaukazie.

– Jeśli Rosja traci, to kto zyskuje? Turcja, Iran, Zachód?

– Bez wątpienia Turcja wygrywa. Iran traci – prowadził politykę proormiańską i bezskutecznie próbował neutralizować tureckie wpływy. Iran ma również u siebie sporą mniejszość azerską i obawia się tendencji separatystycznych. Dziś Iran nie ma nic do powiedzenia w ważnym dla siebie regionie. Wzrosła natomiast pozycja Turcji, która w sposób właściwie niezauważalny przez 3o lat zbudowała swoje wpływy na Kaukazie za pośrednictwem Azerbejdżanu. Gdyby doszło do porozumienia pokojowego Azerbejdżanu i Armenii za pośrednictwem Turcji, to de facto Armenia stanie się protektoratem tureckim. Bo bezpieczeństwo Armenii będzie zależało od Turcji, a nie od Rosji.

– A miękka siła UE i dyplomacja USA?

– W ostatnim czasie rola polityczna UE i USA rosła. Przez ostatnie dwa lata proces pokojowy między Azerbejdżanem a Armenią trwał pod auspicjami USA i UE. UE okazała się sprawnym i aktywnym graczem, kiedy rok temu szybko stworzyła misję pokojową na granicy Armenii i Azerbejdżanu, gdzie doszło do gwałtownej eskalacji walk. Jeżeli dojdzie teraz do porozumienia pokojowego i Paszynian utrzyma władzę, to jest to potężna przestrzeń dla UE i USA, by uczestniczyć w procesie pokojowym i być czynnikiem stabilizującym. Jeśli w Armenii dojdzie do zmiany władzy i nie będzie porozumienia, to Zachód wypadnie z gry, a wszystkie problemy będą uzgadniane przez Azerbejdżan, Turcję i możliwe, że w porozumieniu z Rosją. Dzisiaj jesteśmy w takim trudnym i delikatnym momencie, kiedy decyduje się, czy uda się utrzymać w miarę stabilną sytuację.

Wywiad
Wojciech Górecki: antyrosyjskie gesty Armenii spotykają się z nerwową reakcją Moskwy
2023.09.13 14:23

– Jaki może być horyzont czasowy potencjalnych korzystnych, lub niekorzystnych zmian? Czyli kiedy zdecydują się losy Paszyniana i procesu pokojowego?

– Najbliższe godziny i dni będą kluczowe dla Paszyniana. Obecne protesty, napływ uchodźców, opozycji doprowadzą do jakiejś konfrontacji. I jeżeli Paszynian utrzyma władzę, to będzie zainteresowany jak najszybszym podpisaniem porozumienia pokojowego. Czas działa na jego niekorzyść. On musi pokazać, że nie na darmo utracono Karabach, że potrafi rozwiązać problem.

Z Krzysztofem Strachotą rozmawiał Michał Kacewicz/ belsat.eu

Aktualności