Łukaszenka nie rwie się do walki, obiecuje osłaniać Putina od tyłu

Władimir Putin zaostrza grę przeciwko Ukrainie i Zachodowi, inicjując „referenda” na zagarniętych terytoriach sąsiedniego kraju (widać, że władze marionetkowych republik są na każde jego zawołanie). Białoruskiemu dyktatorowi sytuacja ta sprawia coraz więcej niedogodności. W przemówieniach oczywiście dalej próbuje sprawiać wrażenie zagorzałego sojusznika Rosji, ale tak naprawdę zastanawia się, jak uciec od współudziału w agresji.

Alaksander Łukaszenka omówił wczoraj z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Białorusi Alaksandrem Walfowiczem nową koncepcję bezpieczeństwa narodowego. Dyktator polecił, by dokument był sformułowany „absolutnie bezpośrednio”.

– Jeśli jesteśmy z Rosją, to znaczy, że jesteśmy z Rosją. Stworzyliśmy przestrzeń obronną, mamy wspólne siły zbrojne, nasza armia jest tak naprawdę w gotowości – stwierdził Łukaszenka.

Władimir Putin i Alaksandr Łukaszenka podczas posiedzenia Rady Najwyższej Państwa Związkowego na Kremlu w Moskwie, Rosja. 3 marca 2015 roku.
Zdj. Sergey Karpukhin / Reuters / Forum
Wiadomości
„Jeśli jesteśmy z Rosją, to jesteśmy z Rosją”. Łukaszenka o doktrynie bezpieczeństwa narodowego
2022.09.20 16:23

Dylematy wodza

Zauważmy, że wstęp jest dość wymowny. Moskwa od lat coraz bardziej przywiązuje Mińsk do siebie, także w sferze wojennej. Po 24 lutego niezależni analitycy podkreślali, że Białoruś utraciła co najmniej suwerenność wojskową.

Jednak Łukaszenka nie byłby sobą, gdyby nawet w tej sytuacji nie próbował manewrować, wymykać się. Sondaże pokazują, że nie tylko przeciwnicy polityczni reżimu, ale i większość jego zwolenników kategorycznie nie chce walczyć po stronie Kremla z Ukrainą.

Dyktator rozumie, że wysłanie swoich wojsk jako mięsa armatniego na Ukrainę to samobójstwo.

Po pierwsze, zahartowane w zaciętych bojach ukraińskie siły zbrojne błyskawicznie zmiażdżą pozbawione doświadczenia bojowego elitarne jednostki Łukaszenki (armia to dla niego także narzędzie do tłumienia wewnętrznych zawirowań). Po drugie, napływ trumien może skłonić naród do nowego powstania ludowego. Po trzecie, w przypadku pokonania Kremla przez siły ukraińskie istnieje prawdopodobieństwo, że kiedyś zostanie on w pełni rozliczony ze swoich zbrodni wojennych.

Wiadomości
Łukaszenka ostrzega Polskę: białoruskie samoloty wojskowe zostały dostosowane do przenoszenia broni jądrowej
2022.08.26 14:20

Mit o ataku ze strony NATO

Łukaszenka nie rwie się więc do walki.

– Jeśli chodzi o wsparcie dla Rosji, to jeszcze raz potwierdzam: nie powinno być żadnego uderzenia w plecy, w bok, we flanki wojsk rosyjskich przez Białoruś – powiedział.

W ostatnich miesiącach białoruski władca szczególnie inspirował się mitologią o agresywnym NATO, którego pancerne gąsienice słychać na zachodnich granicach Białorusi.

Owszem, słychać – wzmacniając wschodnią flankę, ale tylko dlatego, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Boją się, że jutro Putin pójdzie dalej.

Poza tym głowy państw NATO nie są na tyle głupi, żeby najechać Białoruś, na której Rosja umieściła swoją tarczę atomową. Propagowanie wyssanego z palca mitu o niebezpieczeństwie jest wymówką dla Mińska, by nie Łukaszenka musiał wysłać swoich wojsk na Ukrainę – stara się pokazać, że są ważniejsze kwestie wspólnej sprawy na zachodniej granicy.

Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu Rady Szefów Państw Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Samarkandzie, Uzbekistan. 16 września 2022 roku.
Zdj. president.gov.by

Gra z Zachodem jest nie do wygrania

Wyrafinowany, przebiegły przywódca białoruskiego reżimu zawsze myśli najpierw o własnym politycznym przetrwaniu. Już dawno zrozumiał, że moskiewska „specjalna operacja wojskowa” nie idzie zgodnie z planem i nie wróży mu nic dobrego.

Niedawny szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Samarkandzie pokazał, że Łukaszenka próbuje zrobić z Pekinu nową geopolityczną oporę, która osłabi jego zależność od Rosji.

 Niedawno białoruski władca artystycznie rąbał drewno na opał dla Europy przed telewizyjną kamerą, mówiąc, że nie pozwoli Europie zmarznąć. To znak, że zachodnie sankcje zbierają poważne żniwo w gospodarce i sygnał, że nie miałby nic przeciwko odbudowie spalonych mostów z Unią Europejską. Ale Łukaszenka znów chciałby usiąść na dwóch stołkach jednocześnie. Ogłosił amnestię dla więźniów politycznych (Europa nalega na ich uwolnienie). Amnestia będzie jednak, sądząc po wielu znakach, skąpa.

Wiadomości
Białoruś. Władze zapowiadają amnestię. Czy obejmie ona więźniów politycznych?
2022.09.16 13:40

Według obrońców praw człowieka na Białorusi jest ponad 1300 więźniów politycznych, choć w rzeczywistości osób, które są więzione z powodów politycznych, jest znacznie więcej. Białoruski Komitet Śledczy poinformował niedawno, że od 9 sierpnia 2020 roku (data rozpoczęcia masowych protestów) wszczęto ponad 11 tys. spraw karnych „za przestępstwa związane z ekstremizmem”. Władze etykietują jako ekstremistów przeciwników politycznych.

Zachód nalega na uwolnienie wszystkich więźniów politycznych. Ale Łukaszenka prawdopodobnie obawia się, że szeroka amnestia zainspiruje jego przeciwników, wywołując nowy wybuch ducha protestu. Najwyraźniej dlatego zwleka z ogłoszeniem amnestii – boi się pójść za daleko.

W imperialnej pułapce

Podczas zebrania Rady Bezpieczeństwa Białorusi dyktator upomniał generała Walfowicza.

– Nie wolno nam spocząć na laurach. Jesteśmy w tym kotle. Nie dadzą nam żyć w spokoju. Będziemy stale naciskani na wszystkich frontach. A ci „świadomi” to wrogowie – powiedział.

„Świadomi” to pogardliwe określenie, którego Łukaszenka używa, gdy mówi o przekonanych zwolenników zmiany reżimu. Ten reżim nie potrzebuje świadomych obywateli – potrzebuje poddanych, niewolników, posłusznej biomasy. Zupełnie jak reżim Putina swoją drogą. Łukaszenka pokazał też, że boi się białoruskich formacji ochotniczych walczących z agresorem na Ukrainie. Według niego „powstają tam już jakieś pułki czy bataliony, które mają obalić nie tylko władze – po to, by dokonać przewrotu, oderwać Białoruś i dołączyć do bloku NATO, chcą stworzyć nową Ukrainę tu, na Białorusi”.

Żołnierz o pseudonimie „Kit” dowodzi białoruskim pułkiem ochotników imienia Kastusia Kalinowskiego. Mikołajów, Ukraina. 15 czerwca 2022 roku.
Zdj. Aleksiej Baranowski / Vot Tak

W rzeczywistości formacje te (Pułk im. Kalinowskiego, Pułk „Pogoń”) nie są liczne. Ponadto nie są one autonomiczne. Są to jednostki walczące w składzie Sił Zbrojnych Ukrainy, są podporządkowane dyscyplinie wojskowej i nie jest faktem, że Kijów kiedykolwiek odważy się użyć ich przeciwko białoruskiemu reżimowi. Ale strach ma wielkie oczy. Jest oczywiste, że jeśli Mińsk zaangażuje się w „specjalną operację wojskową” z udziałem swoich wojsk, ryzyko odwetu ze strony Kijowa gwałtownie wzrośnie.

Dlatego też, choć „operacja specjalna” Kremla jest dla białoruskiego dyktatora bardzo niewygodna, to w obawie przed destabilizacją swojego reżimu nie pójdzie na poważne ustępstwa wobec żądań Zachodu. Będzie się miotał i kręcił, pozostając w orbicie Moskwy, ale uchylając się od wysłania wojsk na Ukrainę na wszelkie możliwe sposoby. Obejmie taktykę „Władimirze Władimirowiczu, lepiej, żebym osłaniał cię od tyłu”.

Jednocześnie po „referendach” na zagarniętych terenach Ukrainy znacznie trudniej będzie uniknąć bezpośredniego udziału w agresji. Przecież Moskwa będzie już mówić o „obronie granic państwa związkowego”. Tak oto gry o „braterską integrację” i chęć utrzymania władzy za wszelką cenę wpędziły Łukaszenkę (a wraz z nim całą Białoruś) w imperialną pułapkę.

Wiadomości
„Mobilizacja nas nie dotyczy”. Władze Białorusi komentują informacje o możliwej mobilizacji
2022.09.21 16:20

Alaksandr Kłaskouski dla Vot Tak / belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności