Nie ma powodu, by podejrzewać Stany Zjednoczone o zamach na prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę. – oświadczyła sekretarz prasowa Białego Domu Jen Psaki podczas spotkania z dziennikarzami.
– Mogę potwierdzić, że naprawdę nie ma podstaw do takich [podejrzeń] – powiedziała Jen Psaki w odpowiedzi na pytanie dziennikarza.
Sprawa „zamachu” na Łukaszenkę znalazła swoje odzwierciedlenie nie tylko w retoryce białoruskich władz. Stała się też tematem rozmów liderów Rosji i USA, a nawet trafiła do orędzia Putina.
17 kwietnia Alaksander Łukaszenka ogłosił aresztowanie grupy, która rzekomo planowała zamach na jego i jego dzieci. Chodziło o zatrzymanego wcześniej politologa Alaksandra Fiadutę, amerykańsko-białoruskiego prawnika Jurasia Ziankowicza oraz lidera opozycyjnego Białoruskiego Frontu Narodowego Ryhora Kastusiowa. Łukaszenka o wydanie zgody na przeprowadzenie oskarżył najwyższe władze Stanów Zjednoczonych.
W ślad za nim rosyjska FSB ogłosiła, że pomogła zapobiec zamachowi stanu na Białorusi, który miał odbyć się 9 maja. Według służb specjalnych, zatrzymani w Moskwie Ziankowicz i Fiaduta, planowali przeprowadzić „wojskowy zamach stanu na Białorusi według wypracowanego scenariusza >>kolorowych rewolucji<< z udziałem lokalnych i ukraińskich nacjonalistów, a także dokonać fizycznej eliminacji prezydenta A. Łukaszenki. ” Jak zauważono w oświadczeniu FSB, zatrzymani konsultowali się z przedstawicielami Stanów Zjednoczonych i Polski.
Zarówno Łukaszenka jak i rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdzili, że plany „zamachu” były treścią rozmowy między Władimirem Putinem i Joe Bidenem. Łukaszenka relacjonowała, że rosyjski lider na zadanie pytanie usłyszał „bulgotanie i żadnej odpowiedzi
W środę do rzekomego zamachu odniósł się osobiście sam prezydent Rosji. Podczas swojego orędzia przed parlamentem skarżył się, że Zachód pozostawił informacje o zamachu na Łukaszenkę bez adekwatnej odpowiedzi.
– Można mieć różne o nim opinie, ale praktyka organizacji przewrotów, w tym zabójstw, to już jest za dużo – mówił.
Wspomniał też, że zamachowcy mieli próbować zaatakować system energetyczny Białorusi, przeprowadzić cyberataki.
– Charakterystyczne jest, że takie oburzające działania nie są potępiane przez tak zwany kolektywny Zachód. Nikt jakby niczego nie zauważa, wszyscy udają, że nic się nie dzieje
jb/ belsat.eu