Protesty w Baszkirii to nie rozpad Rosji


Rosyjska agresja na Ukrainę nasiliła tarcia na tle kulturowym, a nawet etnicznym w regionach Federacji. Na razie jednak protesty nie przerodzą się w separatyzm, bo brakuje liderów i elit, a Rosja jest autorytarnie scentralizowana. 

Kordon policjantów i żołnierzy Rosgwardii naprzeciwko demonstrantów po skazaniu Faila Ałsynowa na 4 lata pozbawienia wolności. Bajmak, Baszkiria, 17 stycznia 2024 r.
Zdj. Anya Marchenkova / AFP)

W ubiegłym tygodniu Baszkirią wstrząsnęły protesty. Rozpoczęły się w mieście Bajmak, w południowym wschodzie republiki położonej na krańcach europejskiej części Rosji. Protesty zgromadziły nawet 10 tys. osób. W czwartek Baszkirzy wyszli na wiece w stolicy republiki – Ufie. Doszło do prowokacji, starć z policją i zatrzymań.

Iskrą zapalną było aresztowanie miejscowego aktywisty Faiła Ałsynowa. Poszło o to, że Ałsynow jeszcze latem ubiegłego roku miał w publicznie podżegać do nienawiści na tle narodowym. Aktywista użył bowiem sformułowania „kała chałyk”, co po baszkirsku znaczy „czarni ludzie”, jak Baszkirzy określają przybyszów z Kaukazu. Jest to faktycznie określenie o pejoratywnym, ksenofobicznym wydźwięku, podobne do zbliżonych, używanych przez Rosjan nazw imigrantów z południa kraju. W Baszkirii pochodzących z Kaukazu imigrantów jest dużo. Pracują głównie na polach naftowych na północy republiki. Ałsynow mówił jednak o czymś innym: o baszkirskim patriotyzmie i przywiązaniu do ojczyzny.

Protesty, jakie wybuchły po jego zatrzymaniu, mają charakter kulturowy i z perspektywy Moskwy mogą być niepokojące. W wielonarodowej Baszkirii najwięcej (35 proc.) mieszka Rosjan, a Baszkirzy stanowią 30 proc. ludności. Reszta to Tatarzy i inne mniejszości, w tym imigranci z Kaukazu. Ta narodowościowa mozaika już sama w sobie jest wybuchowa. Do tego Kreml zawsze dbał o pozory poszanowania praw narodów w republikach etnicznych.

Tymczasem protesty w środku kampanii wyborczej Władimira Putina naruszają porządek i przekonanie o stabilności w państwie. Zwłaszcza, że rodzą pytania o możliwość rozpadu Federacji Rosyjskiej i zagrożenie etnicznym separatyzmem. Wprawdzie tego typu tezy formułowane są głównie poza granicami Rosji i np. w baszkirskim środowisku emigracji politycznej. O rozpadzie Rosji po przegranej wojnie z Ukrainą mówi np. Rusłan Gabbasow, emigracyjny opozycjonista z Baszkirii.

To chwytliwe hasła, ale na razie bardzo na wyrost. Kilkutysięczne demonstracje w Baszkirii trudno uznać za początek separatyzmu. Nawet, jeśli mają podłoże kulturowe, to jednak bardziej związane są z cyklicznymi napięciami w systemie rosyjskiej władzy na linii centrum-prowincje i z tarciami między lokalnymi, lojalnymi wobec Kremla elitami.

 Kipiąca Baszkiria

 Podłożem obecnych protestów nie są wyłącznie słowa Faiła Ałsynowa o „czarnych ludziach”. Te stały się jedynie wyczekiwanym pretesktem do rozprawy z aktywistą i całym jego środowiskiem. Ałsynow dawno zalazł za skórę Radijowi Chabirowowi, „głowie regionu” (odpowiednik gubernatora w innych republikach). I ten tylko czekał na okazję, by się zemścić.

– Ormianie wrócą do ojczyzny, „kara chałyk” (czarni ludzie) do siebie, Rosjanie do swojego Riazania, Tatarzy do Tatarstanu. My nie możemy wyjechać, nie mamy innego domu, nasz dom jest tutaj – to za te słowa aresztowano Ałsynowa.

I o ile dla Rosjan brzmią jak wezwanie do konfliktów narodowościowych, to dla Baszkirów mają zupełnie inny, głęboko patriotyczny sens, związany z ziemią, a nawet przyrodą. Baszkirzy od dawna żyli w cieniu dwóch narodów, które od wieków ich podbijali: Rosjan i Tatarów kazańskich. Mają wobec nich wiele kompleksów. Wyrażających się np. w kwestiach językowych. Baszkirzy lubią np. podkreślać, że ich język, choć podobny do tatarskiego, jest jednak odrębny. Język w sposób szczególny jest traktowany jako nośnik kultury.

Z drugiej strony Rosjanie, choć w różnych okresach w Rosji carskiej, czy ZSRR i w Federacji Rosyjskiej starali się tworzyć pozory autonomii kulturowej Baszkirii, to po cichu prowadzili politykę rusyfikacji. A na ważne stanowiska promowali Tatarów, lub całkiem zrusyfikowanych Baszkirów. Cicha rusyfikacja trwa do dziś i po baszkirsku w zasadzie mówi się tylko na wsi, a miasta są rosyjskojęzyczne. Baszkirzy są wrażliwi na kwestie kulturowe. Z ich powodu nie raz już wychodzili na ulice.

Wiadomości
Baszkiria: Policja rozpędziła wiec pod pomnikiem przywódcy powstania. Kreml zabrał głos
2024.01.19 12:09

W 2019 r. w Błagowieszczeńsku były duże protesty przeciw budowie, bez zgody mieszkańców, cerkwi w miejscowym parku. W ubiegłym roku – przeciw mobilizacji do armii. Baszkirzy szczególnie odczuli pobór, bo ich republika jest jednym z poważniejszych „dostawców” poborowych do walczącej na Ukrainie armii.

Jednak w historii obecnych protestów kluczowe są te, które trwały od 2020r. w sprawie góry Kusztau. Góra ta to jeden z symboli Baszkirii. Leżąca wśród stepów, 140 km na południe od Ufy, należy do geologicznych pozostałości po permie i kryje duże złoża węglanu sodu. Jednak dla Baszkirów, niegdyś ludu stepowych koczowników, ma znaczenie niemalże magiczne. Tymczasem cztery lata temu gubernator (głowa regionu) Radij Chabirow postanowił oddać górę do eksploatacji jednej z korporacji bliskiej oligarchom, braciom Rottenbergom, uznawanych za starych przyjaciół Putina. Wizja rozkopania i zniszczenia góry-pomnika przyrody wywołała protesty, które prowadził m.in. Fail Ałsynow i Rusłan Gabbasow.

Niepokoje w Baszkirii wywołały wtedy zniecierpliwienie na Kremlu. Chabirow był stosunkow nowym gubernatorem. Rządził właściwie od roku i Kreml zainwestował w niego swój autorytet. A przecież wcześniej z baszkirskimi liderami różnie bywało. Najpierw przez siedemnaście lat rządził Murtaza Rachimow, jeden z dłużej panujących liderów rosyjskich regionów. Przeżył Borysa Jelcyna, ale dla Putina był ryzykowny. Był formalnie prezydentem Baszkirii, a na początku lat 90. akceptował przebąkiwanie o separatyzmie republiki. „Babaj” (czyli dziadek), jak często nazywali Rachimowa Baszkirzy, zmarł w ubiegłym roku i do dziś wspominany jest jako ostatni szanowany baszkirski lider. Choć niewątpliwie był to również autorytarny satrapa tolerujący korupcję.

Analiza
Masowe protesty w Baszkirii. Czy to krok do rozpadu Rosji?
2024.01.20 13:04

Dzięki wpływowej pozycji wywalczył dla Baszkirii sporo autonomii. Przy tzw. Białym Domu, czyli siedzibie władz republiki w Ufie do dziś stoi tablica upamiętniająca deklarację suwerenności Baszkirii, ogłoszonej jeszcze w 1990r. Kreml z trudem znosił również kolejnego prezydenta – Rustema Chamitowa. Tolerował korupcję i wojny klanów w republice, ale cierpliwość Kremla się skończyła. Pięć lat temu z Moskwy przyjechał do Ufy nowy namiestnik.

Radij Chabirow to lojalny wychowanek nowej kremlowskiej elity władzy regionalnej. Na początku stulecia terminował u „babaja”, choć potem wszedł z nim w konflikt. Ostatnią dekadę spędził w Moskwie, pracując w Administracji Prezydenta. Chabirow zajmował się m.in. organizacją nielegalnego referendum na okupowanym Krymie. Do Ufy wrócił jako protegowany wpływowego Władysława Surkowa. Mimo baszkirskiego pochodzenia, nie jest traktowany jako „swój”, a namiestnik Moskwy. Protesty w sprawie góry Kusztau stały mu się wyjątkowo nie na rękę. Obecne manifestacje jeszcze bardziej zaszkodzą jego pozycji. Kreml ma bowiem ważniejsze sprawy na głowie: wojnę, wybory prezydenckie, i nie chce zajmować się jeszcze buntem Baszkirów.

 Centrum i ruchy tektoniczne

Nie są to pierwsze protesty w Baszkirii. Właściwie wybuchają one regularnie. Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę zdarzały się również poważne protesty w innych republikach etnicznych. W 2022r. i rok temu przez Rosję przetoczyły się mniejsze lub większe manifestacje przeciw „mogilizacji” (gra słów: mogiła i mobilizacja). Szczególnie mogły niepokoić w republikach o złożonej strukturze etnicznej, lub tzw. republikach etnicznych: Dagestanie, Baszkirii, Tuwie, Karaczajo-Czerkiesji czy Tatarstanie.

Z kolei w październiku ubiegłego roku echo wojny izraelsko-palestyńskiej odbiło się w postaci nagłych i masowych antysemickich tumultów w Dagestanie. Tyle, że ich antysemicki charakter był jedynie przykrywką wobec realnych nastrojów wśród nierosyjskich mieszkańców Kaukazu. Krótko mówiąc, od początku wojny zwykle buzujące podskórnie napięcia między mniejszościami etnicznymi a Moskwą, dużo gwałtowniej znajdują ujście pod postacią protestów i zamieszek. Dzieje się tak, bo na republiki etniczne w nieproporcjonalnie większym zakresie zrzucane są koszty wojny. To stamtąd bierze się statystycznie więcej rekrutów do armii. Tam też dużo mocniej uderzają kryzysowe zjawiska gospodarcze wywołane wojną.

Analiza
„Splamić krwią”. Dlaczego narody Rosji giną na Ukrainie za „russkij mir”
2022.05.07 14:35

I wreszcie, w tradycyjnych społecznościach muzułmańskich, gdzie mężczyzna jest głową rodziny, dużo bardziej odczuwany jest ich brak. Chodzi nie tylko o pobór do wojska, ale i popyt na ręce do pracy w rosyjskim przemyśle i wędrujące po Rosji masy wewnętrznych migrantów.

Na takie napięcia nakłada się jeszcze polityka Kremla, która zmierza do całkowitej centralizacji państwa. Putin już w czasie wojny przeprowadził kolejną falę wymiany gubernatorów na bardziej posłusznych Moskwie. W jego wizji państwa prowadzącego długą wojnę nie ma miejsca na autonomię i samowolę lokalnych elit. Dlatego proces instalowania w regionach lojalnych namiestników będzie przyspieszał.

To nie oznacza, że rosyjskie regiony czeka fala separatyzmu. Rosja już jest krajem zbyt scentralizowanym, a lokalne elity są od dekad ukształtowane przez system kliencki wobec Moskwy. Pojawiające się czasem bunty, nawet gwałtowne, będą szybko pacyfikowane. Nie mają bowiem określonego celu, ani liderów. A Kreml, już po fali różnych protestów wybuchających od 2012r., nauczył się je izolować i zwalczać za pomocą przekupstwa, represji wobec liderów i całych grup społecznych. Od czasu wojny ma nowy, skuteczny instrument. Każdy protest jest traktowany jako niebezpieczny ekstremizm antypaństwowy, którym propaganda uzasadni brutalne represje.

Opinie
Kłopoty Władimira Władimirowicza czy nasze?
2024.01.21 13:41

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności