W związku z kryzysem migracyjnym na granicy Białorusi z Unią Europejską, Estonia postanowiła zabezpieczyć się od strony Rosji. Prace prowadzą wezwani na ćwiczenia rezerwiści.
Dziś na wschodzie Estonii rozpoczęła się budowa tymczasowej bariery na lądowej granicy z Rosją. Zasieki z drutu żyletkowego zostaną rozciągnięte na odcinkach o łącznej długości 40 kilometrów, gdzie “ryzyko nielegalnego przekroczenia granicy jest największe”. Są to lądowe odcinki granicy w dorzeczu Narwy na północnym wschodzie kraju i na brzegach Piusy na południowym wschodzie – pisze Interfaks. Na przeważającej długości granica estońsko-rosyjska przechodzi bowiem przez rzeki, jezioro Pskowskie i jezioro Pejpus.
Do przeprowadzenia prac powołano na niezapowiedziane ćwiczenia 1700 rezerwistów Sił Obrony. W związku z nimi do 26 listopada obowiązuje zakaz lotów samolotów i dronów nad obszarami graniczącymi z Rosją.
Według zastępcy generalnego dyrektora Departamentu Policji i Straży Granicznej Estonii Egerta Bieliczewa, “obecnie presja migracyjna na Estonię nie nasila się”, ale jeśli sytuacja się zmieni, tymczasowe ogrodzenie pomoże zapobiec nielegalnemu przekraczaniu granicy. Prace są prowadzone w przyspieszonym tempie w związku z kryzysem migracyjnym na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą, jako że granica Białorusi z Rosją jest de facto niestrzeżona.
Granica estońsko-rosyjska ma łączną długość 338 kilometrów, z czego 76 biegnie Narwą, 127 jeziorem Pejpus, 135 kilometrów granicy lądowej to tereny trudno dostępne (głównie bagna). Według władz Estonii, dodatkowego zabezpieczenia wymaga 115 kilometrów granicy lądowej, z których umocniono już 25 kilometrów, na kolejnych 40 trwają prace, a następne 40 kilometrów ma ją podczas ćwiczeń tymczasowo zabezpieczyć rezerwiści.
Latem Estonia pomogła Litwie wysyłając jej drut żyletkowy – litewskie zapasy skończyły się w związku z budową zasieków na granicy z Białorusią.
aa,pj/belsat.eu
