Putin jest jak Doktor Zło: upaja się bezmyślną destrukcją i chaosem

Wojna na Ukrainie pokazała wiele słabości Rosji, ale też jej przerażającą zdolność do upajania się zniszczeniem i zadawania bezmyślnych strat. Satysfakcja z destrukcji dotychczasowego porządku jest cechą wspólną rosyjskiej władzy, oficerów i szeregowych żołnierzy.

Była taka postać – czarny charakter z filmów o Austinie Powersie: groteskowy Doktor Zło, wredny, ale i komiczny typ, którego celem życiowym było szerzenie chaosu i niszczenie świata. Takie czarne charaktery przewijają się zresztą w popkulturze i kinie zarówno w serii z Jamesem Bondem, jak i wszelkiego rodzaju ekranizacjach komiksowych sag. Zawsze jest jakiś „Doktor Zło”. Irracjonalny, infantylny, czasem głupi, ale zawsze zapamiętale dążący do hekatomby. Nawet nie w imię idei, bądź rządzy posiadania i władzy, ale tak po prostu, by zniszczyć innym to, co mają, by zniszczyć innym życie.

Świat zawsze miał takich „złoli” na każdym kontynencie i w każdej epoce. Jest taki i dzisiaj. Władimir Putin nie zrealizował dotąd żadnego z pierwotnie wytyczonych celów rosyjskiego ataku na Ukrainę. Spośród celów, mocno zredukowanych w trakcie pełnej niepowodzeń kampanii, Rosjanom w zasadzie udała się jedynie tymczasowa kontrola nad wybrzeżem Morza Azowskiego.

Wiadomości
Ukraina straciła 90 proc. morskiego obrotu handlowego
2022.05.06 17:10

Nie wiadomo, co się kryło za planami Putina, o których nie mówił wprost, ale kamuflował je propagandowymi absurdami o „denazyfikacji” i demilitaryzacji” Ukrainy. Być może miał na myśli po prostu niszczenie państwa, społeczeństwa i szkodzenie Ukraińcom, ale i całemu światu demokratycznemu na wszelkie sposoby. Jeśli celem była bezmyślna, niszczycielska przemoc, to akurat się Rosjanom czasem udaje.

Spalona ziemia

W Charkowie znajdował się bowiem jedyny bank nasion na Ukrainie. Specjalne miejsce, w którym od dziesiątek lat gromadzone były unikalne nasiona, sadzonki i tzw. zasoby genowe. Tego typu budowane pokoleniami banki służą zachowaniu rzadkich i ginących gatunków roślin. Doktor Serhij Awramenko z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy przyznał, że istniejący jeszcze przed II wojną światową bank nasion nie był zniszczony w czasie hitlerowskiej okupacji. Przeciwnie, Niemcy zadbali o bezpieczeństwo trzymanych w Charkowie zasobów roślinnych. Tymczasem w trakcie trwającego od 24 lutego rosyjskiej inwazji i ataków na Charków rosyjska armia ostrzelała zabudowania instytutu i banku nasion. Magazyny i laboratoria doszczętnie spłonęły. Według ukraińskich naukowców nie było żadnego uzasadnionego celu wojskowego, dla którego zniszczono ośrodek. Nie było w nim nigdy ukraińskich żołnierzy.

Wczoraj na konferencji eksperckiej Maksim Oreszkin, jeden z doradców Putina wygłosił referat i postraszył świat głodem. O wywołanie głodu obwinił Ukrainę i USA. Bo Ukraina się opiera Rosji, a USA wywożą znad Dniepru zboże. Oreszkin przepowiedział też globalny głód w tym roku. Zapomniał jednak powiedzieć, że ukraiński eksport nie może odbywać się normalnie, przez Odessę, bo rosyjska Flota Czarnomorska blokuje wyjście z portu.

Nie wspomniał, że zasiewy na Ukrainie nie mogą się odbywać, jak co roku, gdyż na pola i na rolników spadają rosyjskie bomby, brakuje paliwa do maszyn. A tam, gdzie pojawią się rosyjscy żołnierze niszczona jest rolnicza infrastruktura, a zgromadzone w silosach zboże w najlepszym razie kradzione. W gorszym – palone. Rosjanie próbują wywozić ukraińskie zboże, w tym to przeznaczone na zasiewy, cywilnymi statkami pod syryjską banderą, poza Morze Czarne. Prawdopodobnie do Syrii, lub innych odbiorców bliskowschodnich.

Aktualizacja
Ukraiński minister rolnictwa: od początku wojny Rosjanie ukradli prawie pół miliona ton zboża
2022.05.10 16:03

Podwórkowe inspiracje

Zwykła kradzież i zdobywanie łupów na wojnach nie są niczym nowym. Rosjanie stosują jednak taktykę spalonej ziemi. Przy tym nie liczą się z tym, czy Kreml ma plany tylko chwilowego podboju danego terytorium, czy zamierza je anektować do Rosji. W równym stopniu niszczone bestialsko były okolice Kijowa i Charkowa, skąd Rosjanie się wycofali, jak i południe: okupowane Chersoń i Mariupol. Tu nie ma zasady. Właściwie jedyną zasadą jest ta nabazgrana w jednym z domów w Buczy: „kto wam pozwolił tak pięknie żyć?”. Tę zasadę kremlowski Doktor Zło stosuje wobec całego świata, a nie tylko Ukrainy. Również wobec Rosjan. Bo przecież ich piękne, albo przynajmniej spokojne życie również takim być przestaje.

W odróżnieniu od kreowanych w hollywoodzkich filmach postaci „czarnych charakterów” Putin bardziej inspirował się chyba kolorytem leningradzkich podwórek i bliższymi mu „gopnikami” – rosyjskimi chuliganami. Nazywani tak byli od rosyjskiego skrótu GOP, oznaczające hotel robotniczy i jego mieszkańców. Gopnicy wszczynali często bezsensowne bójki i sami obrywali. Czasem ich celem było coś ukraść, ale częściej zdemolować sąsiadom podwórko, czy po prostu obić komuś twarz. Tak dla zasady, bo ten ktoś idzie do pracy w porządnym garniturze i wygląda na zbyt normalnego i zadowolonego z siebie.

Rosjanie na Ukrainie i w ogóle w relacjach międzynarodowych stosują takie właśnie, atawistyczne zwyczaje podwórkowych chuliganów. W odróżnieniu od leningradzkich kolegów Putina z kamienicy, żołnierze, których wysłał na Ukrainę mają może te same zachowania, ale prawdziwą broń.

Opinie
Głód w Afryce. Wojenny efekt motyla
2022.05.11 12:14

Michał Kacewicz/belsat.eu

Więcej tekstów autora w dziale Opinie.

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności