Od początku powstania “komisji ds. powrotu” złożono do niej 150 wniosków. 37 spełniło wymogi władz, a “około dziesięciu osób” przyjechało na Białoruś, twierdzi prokurator generalny Andrej Szwed.
“Komisja ds. powrotu” lub “komisja do rozpatrywania odwołań obywateli Białorusi za granicą w sprawach popełnionych przez nich przestępstw” została powołana w lutym 2023 roku. Ma ona rozpatrywać podania tych, którzy zdaniem władz dopuścili się złamania prawa w czasie i po protestach w 2020 roku i wyjechali za granicę. Zasiadają w niej zwolennicy Alaksandra Łukaszenki: propagandziści, funkcjonariusze organów ścigania i urzędnicy oddani faktycznemu szefowi państwa.
– Spośród tych, którzy wrócili do domu, pięć lub sześć osób dobrowolnie opowiedziało o warunkach, w jakich żyli za granicą i są wdzięczni za możliwość powrotu na Białoruś – mówi Andrej Szwed.
Początkowo komisja ogłosiła, że przyjmuje wnioski do końca 2023 r., ale nadal kontynuuje prace. Według Szweda w tym roku złożono tam 12 wniosków.
Obrońcy praw człowieka obawiają się, że powrót do domu za pośrednictwem komisji jest bardzo niebezpieczny.
– Przypomnijmy, że obrońcy praw człowieka wiedzą o co najmniej trzech przypadkach, w których pomimo “porozumień”, po powrocie wszczęto sprawy karne przeciwko ludziom – pisze Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna.
W sumie w 2023 r. organy ścigania zatrzymały co najmniej 207 osób powracających na Białoruś z zagranicy.
Arsen Rudenko, Awer, pp/belsat.eu