Jeszcze w czasach ZSRR naukowcy Niemczynow i Trubilin opracowali „racjonalne normy życiowe ” – aby każdy proletariusz dokładnie wiedział, ile majtek, kilokalorii i metrów kwadratowych przysługuje mu w tym życiu.
I taka tendencja do normowania: komu ile przysługuje, dotrwała na Białorusi aż do grudnia ubiegłego roku. Właśnie wtedy białoruskie kierownictwo postanowiło skasować sztuczne normowanie. Pozostały jedynie zalecane normy racjonalnego żywienia.
Z medycznego i administracyjnego punktu widzenia Białorusini odżywiają się nieracjonalnie – w nadmiarze spożywają ziemniaki ze słoniną i kiełbasą i przy tym absolutnie ignorują witaminy i nabiał. Nie wykluczone, że niektórzy wychodzą z założenia, że racjonalne żywienie „uderzy po kieszeni”.
Trochę statystyki: w krajach UE wydatki konsumentów na żywność rocznie wynoszą około 2300 dol. Białorusini na żywność wydają rocznie o 1 tys. dol. mniej przy tym, że niektóre produkty spożywcze na Białorusi są droższe. A przy okazji warto porównać jadłospisy Białorusinów i Włochów lub Greków.
KR/ML/Biełsat