Pokazany w poniedziałek film „Odliczanie wsteczne: 1863 r. pod ciosem imperium” (org. „Обратный отсчёт. «1863-й. Под ударом империи») pokazuje w dość neutralny sposób wydarzenia, które odbywała się na terytorium dzisiejszej Białorusi w czasie powstania styczniowego. Jedyne co dziwi to fakt emisji filmu przez państwową TV dopiero teraz, choć w ub. r. minęła 150 rocznica wybuchu powstania. Internauci zastanawiają się czy pokaz filmu przypominającego antyrosyjskie powstanie to odpowiedź na wydarzenia na Ukrainie.
{movie}„Odliczanie wsteczne: 1863 r. pod ciosem imperium” |right|15267{/movie}
Niewygodny temat
Emisja filmu to wydarzenie dość nieoczekiwane, gdyż w czasie roku jubileuszowego powstania białoruskie władze raczej starały się przemilczeć rocznicę – nie odbyły się żadne uroczystości państwowe – ograniczono się jedynie do emisji znaczków okolicznościowych i organizacji kilku wystaw. Jednocześnie władze przeszkadzały w organizowaniu alternatywnych obchodów przez opozycyjnych aktywistów. Komentowano to strachem białoruskich władz przed reakcją Rosji, która mogła być niezadowolona z eksponowania wydarzenia historycznego o jawnie antyrosyjskim charakterze.
Władzom Białorusi trudno jednak wykreślić ze swojego panteonu narodowego jednego z przywódców powstania na terytorium b. Wielkiego ks. Litewskiego Konstantego Kalinouskiego, który nawet w czasach sowieckich uznawany była za bojownika o równość i demokrację.
Jb/Biełsat