Kosowo: obsesja i osobisty dramat Putina

Agresywne działania wobec Ukrainy i Zachodu Kreml tłumaczy interesami i geopolityką. Są jednak jeszcze emocje: głęboki kompleks wobec Zachodu, obsesja i rządza rewanżu za wojnę w byłej Jugosławii w 1999r.

W czasie konferencji po spotkaniu z Olafem Scholzem rosyjski prezydent powiedział, że Europa doświadczyła już wojny. To była odpowiedź na słowa niemieckiego kanclerza, że nie wyobraża sobie wojny w Europie. Władimir Putin stwierdził, że jego pokolenie przeżyło wojnę rozpętaną przez USA i NATO. Chodziło mu o wojnę w byłej Jugosławii. Czyli interwencję NATO i operację „Allied Force” rozpoczętą 24 marca 1999r.

Te słowa są kluczem do obecnych działań Putina wobec Ukrainy. A nawet więcej. Są kluczem do putinowskiej polityki odbudowy mocarstwowej pozycji Rosji. Wyrażają nie tylko głęboki kompleks wobec USA, ale i żal za lata 90. Są również owocem osobistych doświadczeń, katalogu wyobrażonych krzywd i niepowodzeń Putina, oraz Rosji z tamtego okresu.

Aktualizacja
Putin po spotkaniu z Scholzem: według naszej oceny to, co dzieje się na Donbasie, jest ludobójstwem
2022.02.15 17:55

Dziś rosyjski przywódca chce być wobec Zachodu taki, jaki Zachód był wobec Rosji lat 90. Chce jednostronnie dyktować warunki, ustanawiać strefy wpływów i kontrolować sytuację w państwach, które uważa za swoją strefę. Chce wreszcie pokazać, że Rosja może zrobić na Ukrainie to, co USA Billa Clintona zrobiły w Jugosławii. Uderzyć, upokorzyć i osłabić, odebrać prowincję i wymusić dla tych działań uznanie międzynarodowe. Stworzyć precedens dla dalszych działań. W tym sensie Donbas jest dziś Kosowem Putina. Mechanizmy działań są celowo kopiowane. I mimo, że wyglądają jak odbicie w krzywym zwierciadle, a Ukraińcy nigdy nie robili w Donbasie tego, co Serbowie w Kosowie, to w opowieści Putina są to sytuacje porównywalne do tego stopnia, że traktuje Ukrainę, jako rewanż za Jugosławię.

Dziki Zachód

Gdyby zliczyć nawiązania Władimira Putina do operacji NATO w byłej Jugosławii w jego wywiadach, wystąpieniach i przemówieniach, to jest to najczęściej wspominane przez niego wydarzenie międzynarodowe. Właściwie rodzaj obsesji. W 2016 r. w czasie spotkania Klubu Wałdajskiego (rodzaj konferencji dla światowych elit organizowanej przez Kreml) powiedział, że było to niewyobrażalne widzieć bombardowania w końcu XX wieku w centrum Europy.

– Po rozpadzie ZSRR USA postanowiły, że nie będą z nikim konsultować kluczowych spraw. Najpierw były w połowie lat 90. bombardowania Belgradu, a potem agresja. Ale właśnie oglądając uderzenia rakiet i bomb pod koniec XX wieku w centrum Europy, nie wiem jak dla was, ale dla mnie to była dzicz… – powiedział uczestnikom spotkania.

W czasie wojny na Bałkanach Putin był dyrektorem FSB, a dwa dni po rozpoczęciu natowskiej operacji w Jugosławii w marcu 1999r. został sekretarzem Rady Bezpieczeństwa przy prezydencie Borysie Jelcynie. Był zatem człowiekiem numer jeden jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa ówczesnej Rosji. Jako szef FSB z pewnością obserwował zachodnie przygotowania do operacji. Miał wgląd w raporty służb. Obserwował z bezsilnością. Rosja nie mogła nic zrobić, mimo że traktowała Slobodana Milosevicia z sympatią i oponowała przeciw sankcjom nakładanym na Belgrad. Chodziło o silne, historyczne poczucie wspólnoty rosyjsko-serbskiej, ale bardziej o kwestie geopolityczne. Z perspektywy Moskwy operacja NATO była jednostronnym porządkowaniem świata bez uwzględniania rosyjskiego zdania. W dodatku obrona prześladowanych Albańczyków w Kosowie przerażała rosyjskie władze. Same przecież próbowały zdławić czeczeński separatyzm.

Wywiad
Rosja chce na Bałkanach utworzyć kolejne Naddniestrze
2022.01.22 11:33

Ale ówczesna Rosja Jelcyna była słaba. Po I wojnie czeczeńskiej i tuż po kryzysie finansowym, pogrążona w ostrej walce politycznej słabnącego Jelcyna z komunistami, Jewgienijem Primakowem i oligarchami. Z gospodarką znacząco mniejszą niż dziś. Pogardliwie nazywana „Górną Woltą z głowicami nuklearnymi”. Z niereformowaną od rozpadu ZSRR, poobijaną na wojnie w Czeczenii, rozkładającą się armią. Ze służbami specjalnymi uwikłanymi w wojenki oligarchów.

Kultowy rajd do Kosowa

Dwa lata temu w wywiadzie dla stacji Rossija 1 Putin wspominał wydarzenia z czasu wojny w byłej Jugosławii. Opowiadał, że w czerwcu 1999 r. przyszedł do niego generał Anatolij Kwasznin, ówczesny szef sztabu generalnego i zaproponował pomysł śmiałej operacji: marszu rosyjskich desantowców z baz sił pokojowych w Bośni do Kosowa. Było to zaraz po zakończeniu aktywnej fazy operacji NATO. Dopiero co ustały bombardowania. Kwasznin powiedział, że jak Rosjanie wejdą do Kosowa, to będzie się czym potem targować z Zachodem.

– Kwasznin rozmawiał ze mną, pytał o zdanie, poradziłem mu, żeby zajął lotnisko w Prisztinie, jeśli uważa, że tego wymaga sytuacja – wspominał później Putin, próbując nieco ogrzać się w blasku sławnej operacji.

W rezultacie 11 czerwca na teren Kosowa wjechała z Bośni kolumna BTR-ów z ponad dwustoma rosyjskimi żołnierzami. Na lotnisku w Prisztinie doszło do konfrontacji z norweskimi, brytyjskimi i amerykańskimi komandosami. Pierwszej od czasu zakończenia zimnej wojny tego typu sytuacji. Na szczęście nie padły wówczas strzały. Marsz na Prisztinę jest owiany legendą i stał się przedmiotem kultu. Dowodzący operującym w Kosowie oddziałem specnazu GRU Junus Bek Jewkurow zrobił karierę, był prezydentem Inguszetii a obecnie jest wiceministrem obrony i jednym z bardziej zaufanych ludzi Putina.

Wiadomości
Blinken ostrzega Rosję przed uznaniem “republik” w Donbasie
2022.02.16 15:36

Dla rozpoczynającego wówczas karierę na najwyższym szczeblu Putina były to wydarzenia formujące. Być może to wtedy dostrzegł jakąś słabość Zachodu. Na pewno wtedy poczuł wielką niesprawiedliwość. Rosja mogła się zdobyć na śmiały gest, ale nie była w stanie obronić Jugosławii. Wkrótce po tych wydarzeniach Putin został premierem, a potem następcą Jelcyna i prezydentem. Przez cały czas jego rządów kwestionowanie prawa Kosowa do niepodległości, zarzucanie Zachodowi, że bestialsko zbombardował Jugosławię, stało się rytuałem nie tylko dla Putina. W podobnym duchu wypowiadali się wszyscy rosyjscy politycy. Także ci opozycyjni.

– Potępiamy USA i ich sojuszników za te bzdury z Kosowem, które zrobili i słusznie potępiamy. W interesach Rosji jest zawsze pamiętać o tej sprawie i występować przeciw, tak jak robią Chiny – mówił w wywiadzie z marca 2014r. Aleksiej Nawalny.

Choć Nawalny później łagodził taką retorykę, to faktem jest, że interwencja w Jugosławii (i późniejsza w Iraku) zburzyła poczucie bezpieczeństwa Rosjan w postzimnowojennym świecie. Swoje zrobiła potem propaganda utwierdzająca Rosjan w przekonaniu, że Zachód nie liczy się z Rosją i niesprawiedliwie nie uwzględnia jej interesów. Putin zbudował swoją pozycję przekonując, że przywróci Rosji utracone miejsce i da prawo do takich samych działań, jakie podejmuje na świecie Waszyngton.

Rewanż

W lutym 2008 r. świat zachodni jednostronnie uznaje niepodległość Kosowa. Dla Putina był to kolejny szok. Nie zakładał, że to się wydarzy. Wcześniej wielokrotnie dawał do zrozumienia, że na taki krok może odpowiedzieć podobnymi ruchami wobec separatystycznych, nieuznawanych republik w Gruzji: Abchazji i Osetii Płd.

– Precedens Kosowa to straszny precedens. W swojej istocie łamie cały system stosunków międzynarodowych budowanych nawet nie przez dziesięciolecia, co przez stulecia. I bez wszelkich wątpliwości może pociągnąć za sobą cały łańcuch nieprzewidywalnych zdarzeń – mówił Putin na spotkaniu liderów WNP w Moskwie, po uznaniu Kosowa.

Pierwsze z owych nieprzewidywalnych zdarzeń nastąpiło już niebawem. W sierpniu 2008 r. Rosja najechała Gruzję, tłumacząc że broni separatystycznej, nieuznawanej Osetii Południowej. Tak wtedy, jak i sześć lat później, kiedy Rosja zajęła Krym i wsparła zainspirowane przez siebie separatystyczne powstanie w Donbasie, używała argumentu kosowskiego.

– Sami pisali, trąbili na cały świat, pochylali się nad wszystkimi, a teraz są oburzeni! Czemu? Działania mieszkańców Krymu wyraźnie wpisują się w tę instrukcję. Dlaczego to, co jest możliwe dla Albańczyków w Kosowie, nie jest możliwe dla Rosjan na Krymie? – przemawiał Putin po referendum na ukraińskim Krymie zatwierdzającym rosyjską aneksję.

Dziś Putin ponownie mówi o Kosowie. Strategia i taktyka wojskowa Rosji jest układana pod „jugosławiański” kompleks Putina. Eksperci wojskowi wskazują np. że Rosjanie mogą przeprowadzić uderzenia rakietowe i lotnicze, oraz szybkie rajdy na teren Ukrainy. Mogą też wejść otwarcie do Doniecka i Ługańska, jako „siły pokojowe”. Tak mniej więcej, jak działało NATO w Jugosławii. Rosyjska propaganda upaja się tym, że może opisywać świat z takich pozycji, jak CNN i BBC pokazywały Kosowo z serbskie zbrodnie.

Wiadomości
Rosja ogłasza, że w Donbasie są zbiorowe groby ofiar ukraińskich wojsk
2022.02.17 13:27

To oczywiście nieprawdziwy i groteskowy obraz, ale rosyjskie media od ponad siedmiu lat przekonują Rosjan, że ukraińscy „faszyści” ich nienawidzą i są gotowi na każdą zbrodnię. Kremlowskie tuby propagandowe mówią np. o czystkach etnicznych, które rzekomo przeprowadzają Ukraińcy w Donbasie wobec ludności rosyjskojęzycznej.

Problem z kompleksem Putina jest poważny. To co robi wobec Ukrainy nie jest bowiem prostym rewanżem za Jugosławię. Rosyjski prezydent wierzy po prostu w taką wizję świata, jaką sobie ułożył w głowie dekady temu. W tej wizji Rosja ma prawo do rysowania granic swoich interesów tam, gdzie jej się podoba.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności