Miłana: "OMON-owcy jeździli nawet w karetkach". Historia nr 5 z cyklu „Miałem szczęście”


To tylko jedna z zebranych przez dziennikarzy Biełsatu relacji, które dokumentują fakty brutalnej przemocy stosowanej przez funkcjonariuszy reżimu wobec uczestników pokojowych protestów i przypadkowych osób. Swoje historie opowiedziały nam same ofiary.

Miłana ma 21 lat. Nigdy wcześniej nie interesowała się polityką. Jednak latem wszyscy jej znajomi rozmawiali tylko o jednym. O wyborach, o tym, że tym razem coś musi się zmienić. Teraz Miłana wspomina te rozmowy ze śmiechem – początkowo próbowała nawet zmieniać temat, ale nic z tego. Po głosowaniu w swoim rodzinnym Żodzinie dziewczyna wróciła do Grodna, gdzie ostatnio mieszkała i pracowała.

Miłana.
Zdj. belsat.eu

Nie każda historia, którą opowiadamy, jest pełna niebieskich siniaków i strasznych krzyków. Można powiedzieć, że Miłana miała szczęście. Po pierwszym zatrzymaniu trafiła do szpitala „tylko” z powodu wyczerpania nerwowego, podczas gdy w Grodnie pobici nie mieścili się już na komisariatach i władze otworzyły dla nich nawet więzienia. Niedługo po wyjściu zaczęła znów brać udział w akcjach. Stawała w łańcuchach solidarności, chodziła na kobiece marsze i nie tylko.

W busie po obu stronach Miłany siedzieli milicjanci. Dziewczyna z jakiegoś powodu myślała, że nie będą zatrzymywać kobiet. Przez szok wywołany sytuacją zaczęła się dusić i próbowała wziąć za rękę przyjaciela, który siedział naprzeciwko niej.

– Nie szarp się! – krzyknął jeden z milicjantów.

Miłana nie potrafi wytłumaczyć, skąd wzięła siłę, by wychodzić na protesty niemal codziennie. – Najważniejsze było robienie przerw i odpoczynek na siedząco – wspomina dziewczyna. W pewnym momencie zaczęła się bać nie tylko milicyjnych więźniarek czy funkcjonariuszy w mundurach, ale nawet zwykłych pojazdów. Podczas brutalnego rozpraszania jednej z demonstracji zobaczyła dwóch OMON-owców w karetce.

Rysunek Miłany.
Zdj. belsat.eu

22 sierpnia dziewczyna przeżyła drugie spotkanie twarzą w twarz z funkcjonariuszami organów ścigania. Tego dnia Alaksandr Łukaszenka, po otrząśnięciu się z szoku po pierwszym tygodniu protestów, osobiście wystąpił na placu Lenina w Grodnie. Dwieście metrów od miejsca, w którym przemawiał, Miłanę do radiowozu prowadził milicjant. Grożono jej gwałtem, obiecywano wrzucić do pomieszczenia dla psów, ale w końcu po prostu ją wypuszczono.

Miłana twierdzi, że w żadnym wypadku nie planowała wyjazdu z Białorusi. Jednak starsza siostra i rodzice ją przekonali. Mając 21 lat boi się korzystać z komunikacji publicznej w swoim kraju i nie zamierza wrócić na Białoruś w najbliższej przyszłości. Mimo to, podobnie jak wszyscy nasi bohaterowie i bohaterki mówi, że „miała szczęście”.

Wszystkie historie cyklu „Miałem szczęście” znajdują się tu – można je przeczytać oraz ich wysłuchać.

Aktualności