Białoruska propaganda na dobre rozpoczęła kampanię pod hasłem „W stronę referendum!”. Wydaje się, że patetyczne frazesy o zmianach w konstytucji Białorusi słychać wszędzie, nie tylko w mediach. Sprawdziliśmy, o czym piszą regionalna prasa i jak funkcjonują „platformy dialogu”.
Najważniejsza wiadomość na wszystkich kanałach białoruskiej telewizji państwowej 12 stycznia: „Rozpatrzono ponad 5 tysięcy wniosków”. Sugestiami obywateli w ramach „narodowej dyskusji” ma się zajmować Narodowe Centrum Informacji Prawnej. Swoją opinią na temat projektu konstytucji można podzielić się również wysyłając do Centrum e-mail.
Po pierwszej informacji o manewrach na poligonie pod Borysowem, gdzie ćwiczono strzelanie z przeciwpancernych pocisków kierowanych, państwowa telewizja WojenTV donosi: „W bazie 38. Brzeskiej Brygady Desantowo-Szturmowej odbyła się dyskusja na temat projektu konstytucji. Wojsko przeprowadziło konstruktywny dialog z politologiem Juryjem Waskrasienskim”. Szczegółów nie podano.
Z kolei przewodnicząca Rady Republiki Natalla Kaczanawa pojechała do fabryki łożysk kulkowych w Mińsku, a kierownik administracji jednej z brzeskich dzielnic Uładzimir Tupica przemawiał w Twierdzy Brzeskiej. Jeden z czołowych propagandystów Wadzim Hihin – również udał się do Brześcia.
Reportaż „Śledczy zaznajamiają mieszkańców wsi z artykułami konstytucji” stał się prawdziwym hitem Internetu. W artykule opublikowanym na stronie obwodu homelskiego podkreślono, że przedstawiciele Komitetu Śledczego sami zainicjowali „wydarzenie informacyjne” „Pod egidą Obwodowego Związku Śledczych rozpoczęto szeroką zakrojoną kampanię uświadamiającą”. – cytujemy. Reportaż ukazał się na prawie wszystkich stronach internetowych mediów lokalnych (nie tylko w obwodzie homelskim), a „arcydzieło” to można by cytować bez końca.
– Duży, piękny dom z duszą. Czuć, że właściciele są solidnymi gospodarzami – mówi Alaksandr Pusieu, działacz Związku Śledczych. – Z dnia na dzień mieszkańcy różnych zakątków Białorusi coraz lepiej poznają postulaty projektu Konstytucji. A śledczy, z typową dla siebie skrupulatnością i dokładnością, wyjaśniają korekty ustawy zasadniczej, podyktowane współczesnymi realiami.
Do reportażu odniosły się też krytyczne w stosunku do władzy media, w tym słynny ze swojej ironii kanał telegramowy Sowietskaja Biełorussija.
W obwodzie witebskim każdy wolny kąt został zagospodarowany „platformami dialogu”. Prorządowy Białoruski Republikański Związek Młodzieży „zaplanował ponad 400 konsultacji społecznych”. Ale to najwyraźniej za mało. Nasi czytelnicy z Nowopołocka twierdzą, że do walki z ciemnotą w kwestiach jurydycznych rzuciły się związki zawodowe. Jak zostaliśmy poinformowani, członkowie grup informacyjnych zostali „poproszeni” o umieszczenie w różnych instytucjach specjalnych skrzynek do zbierania uwag w sprawie konstytucji. A liderzy związków zawodowych zostali zobowiązani do rozmów z prasą.
– Teraz wnikamy w każde zdanie, każdą linijkę poprawek i staramy się znaleźć wewnętrzny sens tych sugestii – cytuje szefową mińskiego komitetu obwodowego związku zawodowego Taccianę Apranicz gazeta Pramień ze Stołpców .
Jak czytamy w artykule, „dialog spotkał się z szerokim odzewem”, ale przytoczono tylko jeden przykład – dyrektorkę miejscowej szkoły:
– Nowa konstytucja przewiduje, że prezydent może być wybrany tylko na dwie kadencje. W tym punkcie dokonałabym zmian. Uważam, że nie ma potrzeby ograniczać głowy państwa w jego działalności, jeśli radzi sobie z obowiązkami.
– Ważne decyzje powinny być podejmowane przez prezydenta. Zwłaszcza dziś, w tak niespokojnych czasach, gdy wokół Białorusi, jedynej wyspy stabilności, szaleje ocean globalnej agresji. I chociaż projekt ustawy zasadniczej „wyklucza agresję militarną z naszego terytorium przeciwko innym państwom, to jednak musimy być gotowi na wszystk, – dzieli się opinią emerytka Maryja Fiedaruk na łamach małoryckiej gazety Hołas Czasu.
Kilka dni temu wydania niemal wszystkich gazet lokalnych zostały opatrzone specjalnymi dodatkami związanymi z konstytucją. Zaczęto również publikować artykuły typu „Sąsiedzi dyskutują o projekcie konstytucji”. Teksty w większości zawierają bardzo szablonowe zwroty.
– Czyż nie jest to najwyższy stopień demokracji, kiedy dyskusja nad zmianami w ustawie zasadniczej stała się ogólnonarodowa, kiedy zaangażował się w nią cały kraj? – zastanawia się ideolog ze Szczuczyna Ihar Bułauka na łamach lokalnej gazety Dziannica.
– Obywatele mają zagwarantowane prawo do bezpłatnego leczenia na koszt państwa. To jest coś, o czym wiele krajów na świecie może tylko marzyć – tak pismo Patryjot cytuje mieszkankę Uszachów Kryścinę Szastakową.
Utarte frazy znikają jednak, gdy autorzy opinii zaczynają mówić o zmianach w artykule 32 – o rodzinie „jako związku kobiety i mężczyzny”.
– Jeśli na Zachodzie małżeństwa osób tej samej płci mnożą się jak grzyby po deszczu, z użycia znikają słowa „ojciec” i „matka”, zamiast nich pojawiają się „rodzice numer jeden i numer dwa”, mnożą się inne ohydztwa, to nie możemy pozwolić, aby takie zło miało miejsce tu – pisze pisarz i publicysta, laureat medalu Eufrozyny Połockiej Anatol Dzienisiejka w prużańskiej gazecie Rajonnyja Budni.
Jego zdaniem, władze na Zachodzie „poruszając kwestię mniejszości seksualnych” próbują odwrócić uwagę ludzi „od problemów wielkiej polityki”.
– Dla mnie osobiście jest to proste. Stworzono mężczyznę i kobietę. Tylko ze związku między nimi rodzą się dzieci. Prawdziwa rodzina to tata, mama i ja. Wszystkie inne opcje są niedopuszczalnymi odchyleniami od normy. To jest atak na tradycyjne wartości Białorusinów, ich mentalność i samostanowienie – mówi w jednej z nowopołockich gazet Natalla Jarmak, kierowniczka działu abonentów Wodociągów Nowopołockich.
Z kolei główny zootechnik Korporatywnego Systemu Zarządzania Projektami „Hudahaj” Wiktar Aloksa powiedział gazecie Astrawieckaja Prauda że „zachodnia tolerancja” to sprawa Europejczyków.
– Ucieszyłem się, gdy w projekcie konstytucyjnym znalazłem propozycję Cerkwi prawosławnej: małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety, których tożsamość płciowa jest wyznaczona przez naturę od urodzenia. Zachodnia tolerancja i tolerancja wobec różnych mniejszości to sprawa Europejczyków i ich polityki państwowej. Na Białorusi, także w Ostrowcu, tradycyjne wartości rodzinne od dawna są silne i nie wolno ich utracić – mówi Aloksa.
Można odnieść wrażenie, że „platformy dialogu” ogarnęły już całą Białoruś, nawet poradnie psychoneurologiczne:
– Kulminacyjnym punktem otwartego dialogu była dyskusja nad projektem nowej konstytucji, do której aktywnie włączyli się mieszkańcy Rohaczowa. Kwestia ta budziła szczególne kontrowersje wśród personelu Rohaczewskiego Domu Psychoneurologicznego w Wikawie. Pracownicy instytucji odważnie przedstawili swoje propozycje do projektu zmian w ustawie zasadniczej kraju – pisze rohaczowska gazeta lokalna Swabodnaje Słowa.
Przewodniczący Nowopołockiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego (rady miejskiej) Andrej Adzinoczkin wezwał podczas obrad do maksymalnego rozwinięcia działalności „platform dialogu”. A jeśli ktoś jest gotowy na sensowną sugestię – niech zgłosi się do działu ideologicznego lub prześle ją e-mailem.
– Tam zostanie wysłuchana i przekazana do odpowiednich władz. Nie należy jednak oczekiwać odpowiedzi, gdyż odwołania do Centrum Informacji Prawnej nie są równoznaczne z ustawą o wnioskach obywatelskich – radzi urzędnik swoim podwładnym.
Czy „platformy dialogu” rzeczywiście stymulują i tworzą otwarty dialog? Przewodniczący Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ) Andrej Bastuniec uważa, że podczas dyskusji nad poprawkami do konstytucji po prostu nie ma dialogu.
– Choćby dlatego, że ze strony demokratycznej opinii publicznej nie ma komu go prowadzić: niektórzy siedzą w więzieniu, inni wyjechali, ktoś postanowił przeczekać… A po stronie władz nikt nie chce usłyszeć ich zdania – powiedział Bastuniec. – Jeśli chodzi o „naród” w tej „ogólnonarodowej dyskusji”, to władza zawsze używa tego terminu, aby legitymizować swoje własne decyzje, które w żaden sposób nie zależą od tych ludzi – twierdzi przewodniczący BAŻ.
Przeglądając prasę lokalną, nie znaleźliśmy żadnej opinii, która byłaby sprzeczna z oficjalną „linią”. Uczestnicy „narodowej dyskusji” nadal jednak nie wiedzą, kiedy dokładnie odbędzie się referendum w sprawie poprawek do konstytucji – i czy w ogóle się odbędzie.
zk, ksz/belsat.eu