Górski Karabach odcięty od Armenii. Azerowie blokują jedyną drogę


Jedyna droga łącząca separatystyczną Republikę Górskiego Karabachu z Armenią jest zablokowana przez Azerów, którzy protestują pod hasłami ekologicznymi. Blokada korytarza laczyńskiego, którego drożność mają zapewniać rosyjskie siły pokojowe, trwa już od czterech dni. Władze nieuznawanej republiki twierdzą powoduje to narastanie kryzysu humanitarnego. Korespondent naszego rosyjskojęzycznego serwisu Vot Tak udał się na granicę Górskiego Karabachu, by zrelacjonować, co dzieje się w regionie.

Co się stało w Górskim Karabachu

12 grudnia sztab informacyjny Republiki Górskiego Karabachu poinformował, że grupa obywateli Azerbejdżanu o 10:30 czasu lokalnego zablokowała korytarz laczyński. To jedyna droga łącząca obecnie Armenię z zamieszkiwaną przez Ormian separatystyczną republiką Górskiego Karbachu. Jest ona nadzorowana przez kontyngent żołnierzy rosyjskich.

Protestujący rozbili obóz namiotowy w pobliżu punktu kontrolnego rosyjskich sił stacjonujących niedaleko miasta Szusza. Droga, która znajduje się w strefie, gdzie zapewniać bezpieczeństwo mają siły rosyjskie, jest całkowicie zablokowana – nie  mogą przejechać nawet pojazdy służb ratowniczych.

Po zaostrzeniu konfliktu o Górski Karabach latem 2020 roku miasto Szusza i korytarz laczyński znalazły się pod kontrolą sił azerbejdżańskich. Korytarz laczyński to sześciokilometrowy odcinek łączący separatystyczną Republikę Górskiego Karabachu z Armenią. Zgodnie z trójstronnym porozumieniem z 9 listopada 2020 roku jest on kontrolowany przez rosyjskie siły pokojowe, natomiast Azerbejdżan gwarantuje bezpieczeństwo ruchu w obu kierunkach.

13 grudnia do nieuznawanej Republiki Górskiego Karabachu przestał docierać gaz. Azerbejdżański koncern Azerigaz nazywa oskarżenia wobec Azerbejdżanu prowokacją mającą na celu „wprowadzenie w błąd społeczności międzynarodowej i skierowanie uwagi międzynarodowej opinii publicznej w złym kierunku”. Przedstawiciele Azerigaz twierdzą również, że system dostaw gazu z Górskiego Karabachu nie jest zintegrowany z azerską siecią gazową, choć część gazociągu przebiega przez terytorium Azerbejdżanu.

Minister spraw zagranicznych Azerbejdżanu Ceyhun Bayramov powiedział, że strona azerbejdżańska jest gotowa dostarczyć pomoc humanitarną, jeśli zajdzie taka potrzeba, a oskarżenia pod adresem protestujących nazwał oszczerstwami.

– W ostatnich dniach przeciwko Azerbejdżanowi prowadzona jest kampania oszczerstw zarówno ze strony Armenii, jak i innych krajów. Pojawiły się między innymi informacje, że działania ekoaktywistów w regionie Karabachu rzekomo prowadzą do kryzysu humanitarnego, co jest całkowitą nieprawdą. O zablokowaniu drogi w korytarzu laczyńskim nie ma mowy. Celem akcji jest zapobieganie nielegalnym działaniom – powiedział Bayramov.

Ruben Vardanyan minister w rządzie Republiki Górskiego Karabachu powiedział w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji RTVI, że po trójstronnym porozumieniu z 9 listopada 2020 roku strona azerbejdżańska nie zaprzestała prowokacji. Vardanyan zauważył również, że działania Azerbejdżanu są nie tyle wymierzone przeciwko Armenii czy Górskiemu Karabachowi, ile przeciwko Rosji.

Drogę łączącą Armenię z Górskim Karabachem blokują ludzie podający się za azerskich aktywistów ekologicznych. Są jednak co do tego wątpliwości. Szusza, Azerbejdżan 14 grudnia 2022 r.
Zdj. Resul Rehimov /  AA/ABACA / Abaca Press / Forum

14 grudnia szef rządu samozwańczej republiki poinformował na Facebooku o wprowadzeniu przymusu oszczędzania gazu i benzyny. Z powodu konieczności ograniczenia zużycia surowców, odwołane zostały zajęcia w szkołach. Według premiera Armenii Nikola Paszyniana z powodu braku gazu 22 tys. dzieci zostało pozbawionych możliwości nauki, a wszyscy mieszkańcy Republiki Górskiego Karabachu stracili możliwość swobodnego poruszania się. Wydarzenia te nazwał katastrofą humanitarną i oskarżył Azerbejdżan o nieprzestrzeganie zobowiązań międzynarodowych.

W Górskim Karabachu odwołano zaplanowane operacje chirurgiczne. Według Ministerstwa Zdrowia republiki, jedenastu pacjentów znajduje się obecnie na oddziałach intensywnej terapii, z czego dwóch w wyjątkowo ciężkim stanie. Medycy informują o braku leków i pojazdów reanimacyjnych. Jak mówią, jeśli droga nie zostanie otwarta w najbliższych dniach, sytuacja może się pogorszyć:

– Mamy poważne problemy, nasz zespół przetransportował pacjenta pojazdem z wyposażeniem reanimacyjnym do Erewania i nie może wrócić. Jeśli, nie daj Boże, będziemy musieli przetransportować dziecko do Erewania, to ze względu na to, że nie mamy odpowiedniego reanimatora przystosowanego dla dzieci, nie będziemy mogli nikogo przetransportować – powiedziała Meri Grigoryan, chirurg dziecięcy ze Stowarzyszenia Medycznego „Arevik”.

Politolog Tigran Grigoryan w komentarzu dla Vot Tak zasugerował, że deficyt gazu może spowodować problemy dla piekarni w Górskim Karabachu. Ekspert nie wykluczył też ewentualnych przerw w dostawie prądu w republice.

Kim są protestujący

Ludzie blokujący drogę mówią, że chcą powstrzymać, ich zdaniem, nielegalną eksploatację zasobów naturalnych Karabachu. Oskarżają oni rosyjskie siły pokojowe o pomoc w wywozie złota i miedzi z karabachskich kopalń do Armenii przez korytarz laczyński.

Protestujący, którzy mówią o sobie jako o aktywistach ekologicznych, żądają od sił pokojowych stworzenia warunków do monitorowania złóż w Górskim Karabachu. Grożą, że będą blokować drogę, dopóki nie odwiedzi ich dowódca rosyjskich sił pokojowych, generał-major Andriej Wołkow.

Specjalizujący się w problemach Górskiego Karabachu dziennikarz Kiryłł Kriwoszejew, w swoim materiale dla think tanku Carnegie Endowment stwiedził, że problem wynika z powodu braku uregulowania kwestii korytarza laczyńskiego. Jego zdaniem użycie siły wobec protestujących przez rosyjskie oddziały nie rozwiąże problemu i tylko jeszcze bardziej zaszkodzi stosunkom między Rosją a Azerbejdżanem. Kriwoszejew przypuszcza, że przez to pobyt w regionie rosyjskich sił pokojowych po 2025 roku stanie się jeszcze bardziej wątpliwą kwestią.

Jak donosi azerbejdżański serwis BBC, w akcję blokowania drogi zaangażowani są pracownicy tureckich firm. Javid Kara, aktywista ekologiczny z azerbejdżańskiej organizacji Ekofront, określił protestujących w korytarzu laczyńskim jako uczestników spektaklu na zamówienie.

– Ludzie, którzy nie mówią głośno o problemach środowiskowych w kraju [w Azerbejdżanie – belsat.eu.], nie mają moralnego prawa do protestowania przeciwko przestępstwom wobec środowiska, które popełnia wróg (…). Ale ci ludzie nie są pozbawionymi skrupułów oportunistami, lecz po prostu wykonawcami spektaklu na zamówienie. Nie widzieliśmy ich, kiedy Ministerstwo Środowiska i Zasobów Naturalnych wystawiało na sprzedaż lasy, parki narodowe, rezerwaty i kiedy własność podległa ministerstwu była rozjeżdżana buldożerami – napisał Kara na Facebooku.

Dziennikarze z armeńskiej organizacji CivilNet znaleźli konta wielu protestujących w mediach społecznościowych. Osoby te nie były wcześniej znane z zaangażowania w aktywizm ekologiczny. Niektórzy z nich na swoich osobistych stronach mieli więcej zdjęć prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa, jego żony i ojca niż własnych fotografii. Dziennikarze ustalili również, że przynajmniej część protestujących realizowała projekty przy wsparciu państwa azerskiego lub była z nim w jakiś sposób związana. Na podstawie powyższych faktów dziennikarze z CivilNet doszli do wniosku, że korytarz laczyński został zablokowany na polecenie rządu Azerbejdżanu.

Reakcja międzynarodowa

W rozmowie z Vot Tak politolog Tigran Grigoryan zauważył, że Azerbejdżan nie prowadzi negocjacji z Armenią ani Górskim Karabachem, więc strona ormiańska aktywnie działa na froncie dyplomatycznym, aby przyciągnąć uwagę społeczności międzynarodowej.

– Na ten moment raczej nie można zrobić nic więcej. Oczywiście, powinniśmy aktywnie współpracować ze stroną rosyjską: pokazać, że nie można liczyć na wsparcie społeczeństwa ormiańskiego i społeczeństwa Górskiego Karabachu, jeśli nie są wypełniane ustalone wcześniej bezpośrednie zobowiązania (w ramach porozumień trójstronnych. – belsat.eu.). Ta kwestia musi być uregulowana jak najszybciej – powiedział ekspert.

Unia Europejska, Kanada, Francja, Stany Zjednoczone, sekretarz generalny ONZ António Guterres oraz międzynarodowa organizacja praw człowieka Freedom House potępiły blokadę i wezwały do przywrócenia ruchu w korytarzu laczyńskim. Armenia odwołała się w sprawie blokady korytarza do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Premier Paszynian stwierdził, że uważa za dziwne milczenie szeregu zaprzyjaźnionych z Armenią państw w sprawie sytuacji wokół Górskiego Karabachu i podziękował państwom, które przekonywały  Azerbejdżan do odblokowania korytarza.

– Azerbejdżan konsekwentnie prowadzi politykę „Górskiego Karabachu bez Ormian” i musimy zrobić wszystko, aby ta polityka została odpowiednio oceniona na arenie międzynarodowej – powiedział premier Armenii.

15 grudnia rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa wydała oświadczenie, w którym wyraziła zaniepokojenie Rosji tą sprawą i odrzuciła oskarżenia, jakie wysuwa Azerbejdżan wobec sił pokojowych.

Dostęp do Górskiego Karabachu jest nadal zablokowany, a negocjacje pomiędzy rosyjskimi siłami pokojowymi a przedstawicielami Azerbejdżanu nie przyniosły jak dotąd żadnych rezultatów.

Wiktor Wołkow/vot-tak.tv, ksz,jb/belsat.eu

Aktualności