Kim są aresztowani przez ABW. Wyciekły dane z KGB?


Po tym, jak polskie media podały, że polskie służby rozbiły siatkę szpiegowsko-dywersyjną pracującą na rzecz Rosji, łukaszenkowska propaganda opublikowała zdjęcia i inne dane osób, które miały być zatrzymane przez Polaków. Opublikowano też rozmowy z osobami przedstawionymi jako ich bliscy. Twierdzą, że to zwykli ludzie, na których nie wiadomo czemu uwzięli się Polacy. Tymczasem grupa Cyberpartyzanci przekazała Biełsatowi, że co najmniej jeden z nich może mieć związki z białoruskim KGB.

Zdjęcia podejrzanych. Redakcja posiada niezamazany oryginał.
Zdj.: Cyberpartyzanci dla Biełsatu

Jak zwrócił uwagę na Twitterze białoruski emigracyjny dziennikarz Tadeusz Giczan, zastanawiające jest, skąd reżimowe media wiedzą, kto został zatrzymany, skoro polska strona nie podała personaliów. Ponadto wskazał, że całą noc w mediach społecznościowych pojawiały się posty o tym, że Polska zatrzymała „fałszywych szpiegów”, że trwa w Polsce polowanie na czarownice, i że ofiarami są zwykli studenci.

Warto dodać, że doniesienia radia RMF FM, nieoficjalne i dość ogólne, pojawiły się wczoraj po południu. Konferencja ministra spraw wewnętrznych Polski Mariusza Kamińskiego, na której przekazano precyzyjniejsze informacje i oficjalnie potwierdzono rozbicie siatki, odbyła się dziś koło południa. Natomiast, jak podkreśla Giczan, już rano w internecie można było znaleźć dane prawdopodobnie aresztowanych osób „z biografiami, rozmowami z rodzicami, byłymi żonami i czym tam jeszcze”.

Wiadomości
Kamiński: ABW rozbiła siatkę szpiegującą dla Rosji transporty wojskowe na Ukrainę
2023.03.16 13:10

Przykładowo jeden z postów na portalu Telegram, na który powołuje się Giczan, nosi tytuł: „Polowanie na czarownice w Polsce. Pojmali fałszywych szpiegów”.

Dalej czytamy tam, że informacja polskich mediów to „wrzutka”, którą rozpowszechniają „ekstremistyczne źródła” (chodzi prawdopodobnie o opozycyjne i emigracyjne wolne media białoruskie), a celem jest „uszycie białymi nitkami sprawy szpiegowskiej”. Dalej prowadzący ten kanał twierdzą, że „śmieci nie dostały od kuratorów nowych instrukcji” (obraźliwa sugestia, że Polska nie przekazała jeszcze białoruskim opozycyjnym mediom, co mają dalej pisać o tej sprawie). Ale za to oni czegoś się dowiedzieli w tej sprawie.

Podali nazwiska rzekomo (rzekomo, bo wciąż polska strona nie podała dokładniejszych danych) aresztowanych obywateli Białorusi: Uładzisłaua P. (lat 29), Marii M. (lat 19) i Mikałaja M. (lat 52) Na kanale podano całe nazwiska. Zamieszczono także ich zdjęcia z portali społecznościowych i możliwe, że innych źródeł. Zdaniem propagandystów łukaszenkowskich jest „oczywiste”, że nie mają żadnego związku z służbami specjalnymi i organami ścigania. Uładzisłau P. i Maria M. mają pochodzić Mińska, a Mikałaj M. ze Lwowa.

Dalej napisano, że Polska uwzięła się na niewinnych ludzi i „szyje” „pokazową sprawę”. Wspomniano „aktywistkę Ochojską”. Propagandyści twierdzą, że jest prześladowana przez polskie media i nazywana agentem Łukaszenki, bo powiedziała, że na granicy z Białorusią zabito 300 uchodźców.

„Ale z Ochojskiej na wózku inwalidzkim taki sobie agent” i dlatego, jak twierdzi propagandowy kanał, polskie władze i media starają się zrobić szpiegów z pierwszych cudzoziemców, jacy się „nawinęli”

– Wobec problemów gospodarczych i spadających notowań partii rządzącej najlepszym, sprawdzonym od dawna sposobem jest odwrócenie uwagi opinii publicznej na wyimaginowanego wroga – czytamy.

Dalej jest sugestia, że funkcjonariusze polskich służb specjalnych (użyto słowa „specura”, które trudno przetłumaczyć na Polski”) chcą „zdobyć” „mocniejsze gwiazdki”.

Na anonimowym, ale bliskim reżimowi w Mińsku, kanale „Żołtyje sliwy” opublikowano krótkie wideo z ludźmi przedstawionymi jako krewni zatrzymanych. Mówią, że nie rozumieją, dlaczego ich bliscy zostali zatrzymani, bo Maria M. „po prostu” studiowała w Polsce, a 29-latek „próbował się realizować, zobaczyć inny kraj”. Proreżimowy kanał wskazuje, że na niektórych zdjęciach młodzi są razem i obejmują się.

Tymczasem grupa Cyberpartyzanci przekazała Biełsatowi informacje o tych osobach wydobyte z baz danych organów łukaszenkowskich, głównie służby granicznej KGB. W ich świetle 19-latka i 29-latek rzeczywiście wyglądają jak zwykli obywatele, ale Mikałaj M. wychodzi na zagadkową postać.

Wiadomości
Nasza Niwa: za granicę uciekł wysoki oficer specnazu KGB Białorusi
2022.10.18 17:59

Jak podają Cyberbartyzanci i nasi koledzy z białoruskiej redakcji Biełsatu, Maria M. ma „dość zwykłą historię człowieka, którego rodzice mogą sobie pozwolić na wypoczynek za granicą”. W dzieciństwie bywała na Krymie, w Turcji, Grecji, Bułgarii, w Polsce też bywała kilkukrotnie w poprzednich latach na kilka lub kilkanaście dni. Odwiedzała też na krótko Litwę. Wylatywała również w nieustalonych kierunkach. Propagandowy kanał twierdzi, ale trudno zweryfikować tę informację, że w 2020 roku zamieszczała wideo z protestów na Białorusi.

Wiadomości
Białoruscy Cyberpartyzanci włamali się do serwerów rosyjskiego cenzora internetu
2022.11.19 13:40

Uładzisłau P., jak wynika z opublikowanych danych, pracował w mińskiej fabryce elektromechanicznej. Wyjeżdżał dużo rzadziej za granicę niż domniemana przyjaciółka, głównie na krótko i do krajów sąsiednich jak Ukraina, Polska, Litwa. W 2021 roku jednak wyleciał z nieznanym kierunku z lotniska w Mińsku, a następnego dnia powrócił na Białoruś przez Ukrainę pieszo.

Przynajmniej do 2021 roku, jak wynika z danych, Maria M. i Uładzisłau P. nie podróżowali razem.

Najciekawsze są zapisy dotyczące Mikałaja M. Rzeczywiście, jak wynika z zapisów, urodził się na Ukrainie. W latach 2003-2008 pracował w brzeskiej firmie Kompa, która produkuje sprzęt dla przemysłu spożywczego. W bazie danych służb granicznych Białorusi (które są częścią KGB) funkcjonuje jako osoba, która korzysta z usług placówki medycznej podlegającej KGB. W bazie jest też notatka na jego temat brzmiąca: „broń”. Zmarły ojciec M. także ma w aktach elektronicznych wpis, że korzystał z placówki medycznej KGB, i że posiadał obywatelstwo Rosji.

Cyberpartyzanci ustalili też, że M. często zmieniał dokumenty, czasem dwa razy w roku. A na zdjęciu w dokumentach z 2006 roku widać go w kurtce wojskowej.

Wiadomości
Szef KGB twierdzi, że na Białorusi zatrzymano ostatnio „ponad dziesięciu zdrajców”.
2023.02.22 15:22

W latach 2007-2010, jak wynika z danych, które wyciekły, wyjeżdżał do Polski i na Ukrainę prawie 250 razy, za każdym razem na kilka dni. Podróżował własnym samochodem albo samochodem należącym do kogoś innego. Ale po 2010 roku w bazie danych figuruje już tylko jeden wpis dotyczący podróży M. 5 maja 2021 roku, jak czytamy, przyjechał z Polski jedną ciężarówką, a inną ciężarówką za 11 dni wyjechał znowu do Polski. Przy czym, jak czytamy, korzystał z paszportu serii RR, czyli z rejestru konsularnego. Daty wyjazdów nie łączą się z datami wyjazdów młodszych wymienionych osób, Marii M. i Uładzisłaua P.

Z bazy danych (tzw. czarnej listy) wynika, że na mieszkańców budynku mieszkalnego w Brześciu, w którym zameldowany jest M., wpłynęło do służb pięć donosów politycznych od różnych ludzi, ale nie M. W budynku tym mieszka co najmniej jeden pracownik komitetu śledczego Białorusi.

MaH/belsat.eu wg inf.wł., twitter.com, t.me

Aktualności