Białorusinka i Mołdawianka w rękach syryjskich powstańców


W Internecie pojawił się filmik, na którym dwie młode kobiety mające pochodzić z Białorusi i Mołdowy przyznają się, że wykonywały tajną misję dla Hezbollahu walczącemu po stronie wojsk syryjskiego dyktator Baszara al Assada.

Tajna misja

Na filmie kobietom towarzyszy mówiący po arabsku uzbrojeni mężczyźni w maskach. Pierwsza z kobiet przedstawia się jako Swietłana Markjanowicz i podaje się za Białorusinkę druga Karina Kalco to Mołdawianka. Ta druga na filmiku odczytuje z kartki, że obydwie zostały wysłane przez jedną z głównych figur Hezbollahu Mohammeda Jazbeka i zostały wyposażone w fałszywe legitymacje dziennikarskie. „Wysłano nas dla sprawdzenia jaka jest siła Wolnej Armii Syryjskiej, w celu zebrania informacji na ich temat i wysłania do szefostwa Hezbollahu.” Organizacja jest oskarżanym o terroryzm ugrupowaniem libańskich Szyitów – i jest sponsorowana przez syryjskie i irańskie władze. W konflikcie syryjskim Libańczycy walczą po stronie wojsk rządowych i przez rebeliantów traktowani są jako najemnicy.{movie}Nie wiadomo kto porwał Białorusinkę i Mołdawiankę i dlaczego znalazły się w Syrii |right|12038{/movie}

Wyjazd do pracy

Według informacji profilu Swiatłany Marianowicz w portalu społecznościowym Odnoklassniki ma 30 lat. Ostatni raz odwiedzała swój profil 17 czerwca 2013 r. Na jednym ze zdjęć dziewczyna pozuje się na tle samolotowego iluminatora.

Według Radia Swaboda poprawna mieszka w miejscowości Żodzino pod Mińskiem. 80 letnia babcia, z którą porwana mieszkała potwierdziła, że wnuczka wyjechała z domu w czerwcu i zapowiedziała powrót we wrześniu. Kobieta nie ma pojęcia gdzie znajduje się jej wnuczka, nie słyszała od niej nigdy o zamiarach odwiedzenia Syrii. Według relacji babci, wnuczka miała pracować w handlu i często wyjeżdżać.

Brat porwanej Mołdawianki poinformowała, że 25 lipca jego siostra miała wyjechać „do pracy”. Tydzień temu zadzwoniła z syryjskiego numeru telefonicznego i poinformowała, że została porwana. Karina Kalco ma 32 lata, nie ma rodziny, dzieci ani stałej pracy.

Rzecznik prasowy białoruskiego MSZ Andrej Sawinych podkreślił, że białoruskie władze usiłują dowiedzieć się czegoś więcej na temat losów porwanej Białorusinki jednak jest za wcześnie, by prezentować jakiekolwiek wnioski.

Jb/Biełsat/ Svaboda.org

www.belsat.eu/pl

Aktualności