Wirus afrykańskiego pomoru świń może „przyjechać” do Polski autem


Budowa płotu na granicy ma uchronić Polskę przed afrykańskim pomorem świń, którego przypadki pod koniec czerwca wykryto na Białorusi. Główny lekarz weterynarii w Polsce liczy, że pieniądze na budowę da Unia Europejska.

Afrykański pomór świń jest śmiertelną chorobą, na którą nie ma szczepionki. Jedynym środkiem walki z nią jest wybijanie stad świń. Wirus przenoszą też wolno żyjące dziki i to przed nimi ma chronić płot długości prawie 420 km, ciągnący się wzdłuż granicy Polski z Białorusią.

Dziki są ważnym ogniwem w rozprzestrzenianiu się choroby, bo nie padają na nią, ale jako nosiciele mogą zarazić świnie domowe – tłumaczy Janusz Związek, główny lekarz weterynarii w Polsce.

Choroba nie jest groźna dla ludzi

Przypadek afrykańskiego pomoru świń na Białorusi został stwierdzony 21 czerwca. – Mniej więcej w tym czasie zadzwonił do mnie główny lekarz weterynarii z Litwy z pomysłem postawienia płotu na wschodniej granicy, który odgrodzi nas od dzików przychodzących z Białorusi. Zwróciłem się pisemnie do Komisji Europejskiej z pytaniem, czy byłaby skłonna sfinansować budowę płotu. Żeby był skuteczny, musiałby mieć co najmniej 2 metry wysokości. Nie szacowaliśmy jeszcze kosztów jego postawienia. Decyzja należy do komisji, ale płot chroniłby całą Unię Europejską – zapewnia Janusz Związek.

Nie wszystko jest na razie jasne

Nie wiadomo, ile płot by stał. Zastanawiamy się też, jak potraktować teren Puszczy Białowieskiej. Na pewno płot w jakiś sposób może przeszkadzać migracji dzikich zwierząt. Po drugie, musi być na tyle mocny, aby żubr go nie sforsował – wyjaśnia główny lekarz weterynarii. I dodaje: – Wirusy afrykańskiego pomoru świń roznoszą też kleszcze, ale one na szczęście nie są tak mobilne jak dziki.

Na razie w Polsce nie stwierdzono żadnych przypadków afrykańskiego pomoru świń. Trwają działania prewencyjne. Jeśli weterynarz na przygranicznych terenach podejrzewa, że świnia lub dzik padły na zakaźną chorobę, to próbki wysyłane są do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. W tym roku, do 19 lipca, w Puławach przebadano 1678 próbek, pochodzących od 590 dzików i 167 świń. Dodatkowo na przejściach granicznych z Białorusią zostały wyłożone maty dezynfekcyjne. Na Lubelszczyźnie są to przejścia w Sławatyczach i Terespolu.

Wirus może „przyjechać” autem

Prof. Iwona Markowska-Daniel z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach zwraca uwagę, że zagrożenie może przyjść z innej strony:
Prawdopodobnie głównym sposobem dotarcia wirusa do Polski będą źle zdezynfekowane auta zza wschodniej granicy. Do Unii nie można indywidualnie przewozić żywności, ale może się zdarzyć, że komuś to się uda. Wyrzuci kanapkę z wieprzowiną z pociągu, albo do śmieci, a potem zje ją stamtąd dzik. Dlatego m.in. gospodarze powinni trzymać świnie w zamknięciu – ostrzega.

KR/Biełsat/ kurierlubelski.pl

Aktualności