Henry i Marian Deane zobaczyli swoją byłą podopieczną po 18 latach.
W dzieciństwie Swiatłana Cichanouskaja była uczestniczką pomocowych programów czarnobylskich, w ramach których rodziny z Zachodu przyjmowały do siebie na wakacje dzieci z regionów Białorusi skażonych wskutek katastrofy w elektrowni jądrowej w 1986 r.
W latach 90. małą Swietę gościło u siebie małżeństwo z irlandzkiego miasteczka Roscrea – Henry i Marian Deane.
Łącznie przyszła przywódczyni białoruskich protestów i liderka opozycji była tam dziesięć razy – potem przyjeżdżała tam jeszcze jako tłumaczka z kolejnymi grupami dzieci. Irlandię do dziś nazywa krajem, który „na zawsze ma w sercu”.
– Nie da się tego opisać, tych uczuć. Dlatego, że ci ludzie zawsze byli w moim sercu, ale kiedy wraca się po 18 latach, to myśli się „czy naprawdę minęło 18 lat?” Zawsze utrzymywaliśmy kontakt, cały ten czas – dzieliła się teraz wrażeniami ze spotkania.
– W dzieciństwie dziwiła się, że możemy krytykować swój rząd, czego nie wolno było robić na Białorusi. I zawsze był jakiś strach. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżałem na Białoruś, czułem jakieś napięcie – wspominał wczoraj 72-letni Henry Deane. – Myślę, że jedzie do nas ta sama Swieta, którą była w dzieciństwie. Nie myślę, że zmieniła się w środku. Teraz ma ważną misję na Białorusi, ale to ta sama Swieta – mówiła dziennikarzom Marian Deane.
Spotkanie po latach stało się możliwe dzięki oficjalnej wizycie, którą Swiatłana Cichanouskaja składa w Irlandii. Wczoraj odwiedziła też przedstawicieli białoruskiej diaspory w tym kraju, a na dziś zaplanowano jej rozmowy z władzami w Dublinie.
cez/belsat.eu