Były lider prawicowego Młodego Frontu Zmicier Daszkiewicz napisał na Facebooku, że jego listy do więźniów politycznych wróciły do nadawcy. Z poczty odebrał worek przesyłek nadanych do aresztu śledczego KGB i dwa worki listów do aresztu w Żodzinie.
– Co strasznego było w kopertach? Władze okupacyjne odesłały straszne dla nich kartki świąteczne i Nowy Testament. “Czasy bezprawia” wracają do swojej pierwotnej formy. Na moje skargi na naruszanie ich własnych praw prokuratura już nawet nie odpowiada – napisał oburzony opozycjonista.
Zmicier Daszkiewicz przyznaje, że patrząc na worki listów był zrozpaczony i nie wiedział, co z nimi zrobić. Możliwe, że zachowa je dla przyszłego “Muzeum 26-letniej Okupacji”.
Prawicowy polityk wypowiedział się też na temat zwłanego przez Alaksandra Łukaszenkę Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego, które zakończyło się 12 lutego. Oburzyła go obecność przedstawicieli Kościoła Katolickiego.
– Mamy w więzieniach ponad stu więźniów politycznych, tysiące bliskich cierpią bez niewinnie aresztowanych tatów i mam, synów i córek, a kościelni hierarchowie dumnie zasiadają na VI Zjeździe Okupacyjnej Administracji. Dlaczego tak jest, prawidłowo napisał ateista (choć bardziej wierzący niż wielu hierarchów) Staś Karpau “rzecz w tym, że oni Łukaszenki boją się bardziej od Boga” – pisze z żalem Daszkiewicz.
Dla Zmitra Daszkiewicza sprawa więźniów białoruskiego reżimu jest szczególnie ważna. Sam spędził 2,5 roku w grodzieńskim więzieniu skazany w wyroku uznanym za motywowany politycznie.
Wśród więźniów politycznych jest dziewięcioro dziennikarzy, których aresztowano w sprawach karnych. Jutro w Mińsku odbędzie się druga rozprawa naszych redakcyjnych koleżanek Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej. Dziennikarki oskarżono o “organizację zamieszek”.
jap,pj/belsat.eu