Przesunięto podpisanie białorusko-rosyjskiej umowy o przeładunku ropopochodnych

Białoruskie Ministerstwo Transportu i Komunikacji poinformowało, że porozumienie o organizacji eksportu białoruskich produktów ropopochodnych przez rosyjskie porty zostanie podpisane później. Przy tym resort twierdzi, że obie strony są gotowe do zawarcia umowy, pisze Interfaks.

To oznacza zmianę planów, bo jeszcze w ubiegłym tygodniu rosyjskie Ministerstwo Transportu podawało, że umowa o przeładunku białoruskich ładunków w portach Rosji zostanie podpisane 15 lutego. Jednak strona białoruska nagle oświadczyła, że nie może jeszcze podpisać dokumentu.

– Zamykane są obecnie wewnątrzpaństwowe procedury przygotowania do podpisania porozumienia. W związku z tym zakładane spotkanie zostanie przeniesione – powiedziała rzeczniczka białoruskiego ministerstwo Hanna Kurylonak.

Poinformowała też, że do tej pory nie są gotowe kontrakty z rosyjskimi operatorami portów morskich w Petersburgu i Ust-Łudze oraz przewoźnikiem kolejowym. Kontrakty te powinny być zawarte przed podpisaniem porozumienia przez ministerstwa.

Według Ministerstwa Transportu Rosji białoruskie zakłady petrochemiczne planują w latach 2021-2023 wysłać z rosyjskich portów 9,8 mln ton produktów ropopochodnych. Chodzi m.in. o mazut i benzynę.

Eksport przez rosyjskie porty nie jest dla Białorusi korzystny. Decyzja o rezygnacji z usług portów państw bałtyckich została podjęta ze względów politycznych. Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że państwa popierające sankcje przeciwko jego reżimowi są wrogo nastawione do Białorusi.

– Poleciłem rządowi rozważyć przekierowanie transportu z portów Litwy do innych. I teraz zobaczymy, jak im się będzie żyło. 30 proc. litewskiego budżetu pochodzi z naszych przewozów. Czego jeszcze chcecie? Nie nażarliście się już? Dlatego wszystko wróci na swoje miejsce – powiedział wcześniej Łukaszenka.

Z kolei litewski premier Saulius Skvernelis odpowiedział na to, że rezygnując z tranzytu towarów przez Litwę Białoruś sama sobie szkodzi.

sk,pj/belsat.eu