Trzy ugrupowania białoruskiej opozycji w poniedziałek poinformowały o nawiązaniu długoterminowego partnerstwa, co ma być krokiem do wyłonienia wspólnego kandydata na prezydenta w wyborach 2015 r.
Opozycja chce referendum
W konferencji prasowej na temat współpracy udział wzięli liderzy: Białoruskiego Frontu Narodowego Aleksej Junkiewicz, ruchu „O wolność” Aleksander Milinkiewicz i przewodniczący kampanii społecznej „Mów prawdę” Uładzimir Niaklajeu. Zdaniem Niaklajeua, który był jednym z kandydatów opozycji w wyborach prezydenckich w 2010 r., organizacje wchodzące w skład partnerstwa zdołają uzgodnić wspólnego kandydata na kolejne wybory prezydenckie. “To będzie człowiek, reprezentujący nie tylko opozycję, ale też większą część ludności opowiadającej się za zmianami” – oznajmił.
Politycy zapowiedzieli kampanię na rzecz przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum w sprawach, które Białorusini uznają za najważniejsze.
W tym celu mają być powołane grupy inicjatywne, które będą przemierzać kraj pytając Białorusinów co ich boli i zbierać podpisy pod projektem przeprowadzenia narodowego głosowania. Jak podkreślił wiceprzewodniczący ruchu „O wolność” Juraś Hubarewicz wysłannicy trzech partii zapytają o stan białoruskiej gospodarki, przypadki ignorowania społeczeństwa przez władze. Hubarewicz podkreślił, że w obecnej sytuacji dla obywateli może być ważne ustanowienie niezależnego sytemu sądownictwa. Akcja informacyjna w sprawie referendum ma być prowadzona w 30 miastach podczas kampanii przed wyborami do władz lokalnych w 2014 r.
Bez szans
Pomysł referendum spotkał się z krytyką ze strony tych ugrupowań, które nie przyłączyły się do akcji. Lider Białoruskiej Chrześcijańskiej-Demokracji Wital Rymaszewski uważa, że władze nie pozwolą na przeprowadzenie referendum i dlatego nie ma sensu się angażować w przygotowania. Szef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka podkreśla, że bez zmiany prawa nie ma szans na przeprowadzenie referendum.
Jb/Biełsat/svaboda.org/pap