Kremlowska elita wciąż wierzy Putinowi, ale warunkowo

Odwrót z Chersonia konsoliduje kremlowską elitę władzy wokół Putina. Jednak Putin zapłaci za porażki, tylko nie teraz, a w przyszłości. 

Mieszkańcy Chersonia witający Wołodymyra Zełenskiego. 14.11.2022 r.
Zdj. V_Zelenskiy_official/Telegram

Dzisiaj Wołodymyr Zełenski przyjechał do Chersonia. Został powitany przez tłumy jako wyzwoliciel i prawowity gospodarz. Władimir Putin nigdy nie odwiedził anektowanych i okupowanych ukraińskich miast. Zamiast tego na Kremlu 30 września podpisał dekrety o przyłączeniu obwodu donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego Ukrainy do Federacji Rosyjskiej. Symbolika jest upokarzająca dla Rosji. Chersoń po wyzwoleniu to tłumy mieszkańców witające swoich żołnierzy na ulicach.

Wiadomości
Prezydent Zełenski odwiedza wyzwolony Chersoń
2022.11.14 12:03

W Chersoniu po wkroczeniu rosyjskich wojsk to mieszkańcy wychodzili z ukraińskimi flagami, blokowali kolumny pancerne, protestowali i byli rozganiani salwami karabinowymi. W czasie pseudoreferendum decydującego o przyłączeniu do Rosji mieszkańcy Chersonia byli terroryzowani przez rosyjskich żołnierzy, zmuszani do głosowania pod lufami karabinów.

Jednym słowem rosyjski projekt okupacyjny się skompromitował. Tylko otumanieni odbiorcy rosyjskiej propagandy mogą wierzyć, że „russkij mir” (rosyjski świat)  jest projektem atrakcyjnym dla rosyjskojęzycznych mieszkańców wschodniej i południowej Ukrainy. Nie jest. Chersoń pokazał to dobitnie. Sama idea „rosyjskiego świata” upadła już dawno. Swój brak atrakcyjności pokazała z początkiem wojny 24 lutego. Nikt na Ukrainie nie witał Rosjan jako wyzwolicieli. To w Chersoniu Rosjanie pokazali, że nie są w stanie utrzymać rosyjskiego świata nawet metodami okupacyjnymi. Nawet pod butem i pod osłoną armat. A to już wielki cios w autorytet Putina.

Wiadomości
NYT: kremlowski program asymilacji mieszkańców Chersonia nie powiódł się
2022.11.14 08:44

Cios za ciosem

Tuż po odbiciu Chersonia ukraińskie siły specjalne przeprowadziły desant na półwysep Kirnburski, ostatni skrawek obwodu mikołajowskiego jeszcze kontrolowany przez Rosjan. Zajęcie niewielkiego, piaszczystego i podmokłego cypla umożliwi zabezpieczenie Zatoki Dnieprowskiej i wybrzeża, a także uwolni port w Mikołajowie. Odsunie zagrożenie ze strony rosyjskiej artylerii w tym regionie i umożliwi Ukraińcom dalsze postępy w kierunku lewobrzeżnej części obwodu chersońskiego.

Odwrót z Chersonia niesie za sobą oczywiste implikacje militarne. Rosjanie ostatecznie tracą inicjatywę. Po faktycznie taktycznym odwrocie spod Kijowa wiosną, we wrześniu musieli cofnąć się ze znacznego i ważnego operacyjnie terenu w obwodzie charkowskim i w Donbasie. Teraz stracili Chersoń, miasto zajęte w pierwszych dniach wojny. Prawobrzeżna część obwodu chersońskiego miała stanowić przyczółek do dalszej rosyjskiej ekspansji w kierunku Mikołajowa i Odessy. Miała być częścią większego projektu zajęcia całego wybrzeża, połączenia Rosji z Naddniestrzem i odcięcia Ukrainy od morza.

Wideo
Zełenski: w obwodzie chersońskim Rosjanie popełniali te same okrucieństwa, co w innych regionach WIDEO
2022.11.14 08:22

Rosyjska ofensywa na zachód wzdłuż czarnomorskiego wybrzeża załamała się dość szybko. Niebagatelną rolę odegrało tu zatopienie 13 kwietnia krążownika Moskwa. Był pływającym centrum dowodzenia dla ofensywy w tym regionie. Wtedy Rosjanie utknęli tuż za Dnieprem. I długo nie wiedzieli, co robić ze swoim chersońskim przyczółkiem. Najwyraźniej wstrzymywali uruchomienie projektu aneksji obwodu chersońskiego.

Tylko że czas płynął, ponosili coraz większe straty, a Putin musiał jakoś uzasadnić decyzję o mobilizacji. Musiał tchnąć w rosyjską wojnę nowego ducha. Stąd pospieszna, nieprzygotowana (a raczej przygotowana, ale pod projekt zajęcia całego wschodu i południa Ukrainy) decyzja o aneksji czterech ukraińskich obwodów z końca września. Z improwizowanymi byle jak referendami i skromną, jak na rosyjskie możliwości, oprawą. Putin najprawdopodobniej zakładał, że uznanie aneksji w połączeniu z atomowym szantażem, groźbami inwazji z Białorusi i innymi, pomniejszymi groźbami, zatrzyma Ukraińców. Zestaw gróźb nie zadziałał. Były dość czytelnym blefem.

Już wtedy rosyjskie dowództwo musiało liczyć się z tym, że Chersoń straci. W dowództwie doszło jednak to zmian. Objął je Siergiej Surowikin. Na front zaczęli trafiać świeżo zmobilizowani. To niewiele pomogło. Chersoń zamienił się w upokarzającą politycznie klęskę. Politycznie, bo militarnie był taktycznym odwrotem. Owszem, z dużymi stratami, ale nie nieproporcjonalnie dużymi, jak na rosyjskie warunki. Z militarnego punktu widzenia dużo gorsze dla Rosjan będzie to, co się stanie, jeśli Ukraińcy dobrze wykorzystają swoje zasoby (zwolnione z tego odcinka frontu doświadczone jednostki) i uderzą w kolejne, słabe punkty rosyjskiego frontu. Kiedy zaczną regularnie niszczyć szlaki komunikacyjne z Krymu i na wybrzeżu azowskim.

Politycznie klęska chersońska ma znaczenie jedynie jako katastrofa projektu “rosyjskiego świata”. Również dlatego, że Rosja wykazała się brakiem lojalności i wiarygodności wobec kolaborantów i swojej agentury. To dzięki nim w krótkim czasie rosyjskie służby zbudowały prowizoryczną administrację okupacyjną. I niewątpliwie kolaboranci byliby im potrzebni w dłuższej perspektywie.

Wiadomości
Ukraińcy w ciągu tygodnia wyzwolili 179 miejscowości w obwodzie chersońskim
2022.11.13 17:38

Tymczasem wbrew wbijanemu do głów przez propagandę hasłu: „swoich nie porzucamy”, Rosjanie porzucili właśnie swoich. Dla Rosjan wychowanych na micie blokady Leningradu, bitwy stalingradzkiej, porzucenie tak bardzo tęskniących za rosyjskim światem (jak to malowała propaganda) mieszkańców Chersonia będzie niezrozumiałe. I żaden propagandysta – Sołowjow czy Simonjan – w swoich programach publicystycznych nie wytłumaczą tego koniecznością ratowania żołnierzy.

Jednak opinia rosyjskiego społeczeństwa ma mniejsze znaczenie dla Putina. On dobrze wie, że można ją dowolnie kształtować za pomocą propagandy, tylko potrzebuje na to czasu. Jest też wiele przyczyn, dla których Rosjanie nie stanowią na razie dla Putina zagrożenia buntem czy rewolucją. Nawet w armii, gdzie wydawałoby się, że mobilizowanych Rosjan łączy wspólna niedola i są zorganizowani, trudno mówić o buncie. Krążące po sieci obrazki wściekłych poborowych nie pokazują przecież oporu przeciw wojnie czy niechęci zabijania Ukraińców. Mobilizowani złorzeczą i atakują przełożonych, ale tylko za to, że dostali kiepski sprzęt i muszą żyć w urągających godności ludzkiej warunkach. Tylko partykularny, wąsko i egoistycznie pojmowany interes i żadnej empatii – to stworzone przez władze podłoże żadnego buntu nie zrodzi.

Reportaż
„Waszym zadaniem jest zabicie Putina”. Relacja ze zjazdu rosyjskich opozycjonistów w Jabłonnie
2022.11.08 10:09

Przetrwanie elity

Dlatego dla Putina dużo istotniejsze są nastroje w rządzącej elicie. Z tego punktu widzenia odwrót z Chersonia nie jest klęską polityczną. Wbrew częstym, medialnym uproszczeniom, Kremlem nie targa konflikt umownej „partii wojny” z „partią pokoju”. Najsilniejsza jest bowiem frakcja „przetrwania”. Sam Putin do niej należy. Większa część kremlowskiej elity zaakceptowała decyzję o rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Uznała, że nie ma wyjścia i to jest dobry moment, by za pomocą ataku na Ukrainę wzmocnić pozycję Rosji względem Zachodu, a USA zwłaszcza.

Tę decyzję podjęli w ramach ich najważniejszej strategii. Strategii przetrwania. Kiedy szybko się okazało, że państwo rosyjskie i jego armia są na tyle słabe, że nie osiągnęły założonych celów inwazji, elita wciąż kieruje się strategią przetrwania. Kremlowska elita musiała zaakceptować koszty. Takie jak utrata majątków, wpisanie na listy sankcyjne, izolacja na świecie, spadek jakości życia – bo w optyce członków elity ograniczenia typu utrata dostępu do rezydencji na Lazurowym Wybrzeżu są obniżeniem standardów życiowych.

Wiadomości
Indonezja. Szef MSZ Rosji trafił do szpitala
2022.11.14 11:08

Elita zakładała, że wojna miała służyć „przełamaniu Zachodu”, by rosyjskie strefy wpływów i podejście do relacji międzynarodowych zostały zaakceptowane. Tak by było – w przypadku wojny zwycięskiej. Wojna przegrywana oznacza, że trzeba szukać innej drogi do osiągnięcia przynajmniej części celów. Trzeba wypracować drogę do ratowania obecnej pozycji Rosji i poszukać sposobu na przetrwanie elity biurokratycznej w ekstremalnie trudnych warunkach.

Duża część elity podeszła do wycofania się z Chersonia obojętnie. Oczywiście poza tymi, których pozycja dzięki wojnie się wzmacnia. To choćby właściciel firm najemniczych Jewgienij Prigożyn i pewna część kadry oficerskiej, służb i nomenklatury przemysłu obronnego. Oni pewnie czują niepokój. Nie należy jednak przeceniać ich znaczenia. Są potrzebni teraz, ale ich znaczenie zmniejszy się, jeśli wojna wejdzie w inny etap. Nie mają też dużego poparcia wśród szeroko pojętej elity władzy. Dla przeważającej większości nadzieja na zamrożenie konfliktu i uzyskanie jakiegoś wyłomu w pryncypialnej do tej pory polityce Zachodu i Ukrainy będzie ważniejsza od utrzymania kolejnego, zrujnowanego miasta.

Tymczasem pierwsze reakcje z Zachodu po odbiciu Chersonia to westchnienie ulgi. Tak należy interpretować niedawne słowa Joe Bidena czy ujawnione przez The Wall Street Journal zalecenia Jake’a Sullivana (doradca prezydenta USA) dla Zełeńskiego, by Kijów nieco osłabił swoje twarde stanowisko w sprawie ewentualnych negocjacji z Rosją. I na przykład odpuścił na razie kwestię Krymu. To są sygnały, na jakie czeka kremlowska elita. Oczywiście nie oznacza to, że chce w pełni uznać porażkę Rosji i oddać Ukrainie okupowane terytoria.

Jednak zatrzymanie wojny z pomocą dyplomacji na pewno brzmi atrakcyjnie dla dużej części elity władzy. Inna sprawa, czy brzmi równie atrakcyjnie dla Kijowa. Bo Ukraińcy na pewno postarają się iść za ciosem i odzyskać tyle utraconego terytorium, ile się da. Chersoń pokazał, że to możliwe. A kolejne straty i porażki niekoniecznie będą przyjmowane przez rosyjską nomenklaturę z taką wyrozumiałością, jak strata Chersonia. Czas na rozliczenie Putina przed elitą władzy jeszcze przyjdzie. Na razie wstrząsy związane ze zmianą lidera byłyby dla systemu władzy ryzykowne. Teraz celem jest przetrwanie. Jednak i ta strategia ma swoje ograniczenia. Seryjne niepowodzenia i upokorzenia na pewno nie mieszczą się w rozumianej przez rosyjską elitę strategii przetrwania.

Opinie
Odbicie Chersonia: początek dyplomacji, ale nie koniec wojny
2022.11.11 11:30

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Więcej tekstów autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności