Szef białoruskiego państwa kontynuuje swoją kampanię upowszechniania broni. Według niego jest to podyktowane wzrostem napięcia na świecie i ciągłymi zagrożeniami pojawiającymi ze strony sił zewnętrznych.
– Kto zagwarantuje, że nie będziemy walczyć? Ani ty, ani ja, nikt nie może zagwarantować. Świat w ogóle oszalał. Wojna może wybuchnąć w każdej chwili, w każdym momencie, nie daj Boże – powiedział Łukaszenka podczas wizyty w klastrze przemysłowo-technicznym w Uściu – podała jego służba prasowa.
Jego zdaniem należy w dziele obronności zająć się studentami, którzy nie przeszli obowiązkowej służby wojskowej,
– Dlaczego studenci inni nie mieliby być wzywani i uczeni posługiwania się bronią strzelecką – składania i rozkładania karabinu, strzelania? Aby móc z niego korzystać i nie musieć uczyć się tego na polu bitwy w ciężkich czasach – wyjaśnił Łukaszenka.
Łukaszenka rozpoczął dziś gospodarską wizytę w zlokalizowanych w okolicach Orszy zakładach zbrojeniowych. Odwiedził m.in. fabrykę produkującą pociski i rakiety bojowe. Przed tygodniem białoruski polityk nakazał rozpoczęcie produkcji własnej broni strzeleckiej przez białoruskie firmy.
– Nie zamierzamy nikogo zwyciężać. Powinniśmy nanieść nieakceptowalne straty przeciwnikowi i obronić siebie i swoje rodziny. (…) Jeśli dojdzie do jakiegoś konfliktu, wojny, każda rodzina, struktury terytorialne powinny być wyposażone w broń palną. Wtedy wróg, przeciwnik, będzie widział, że nie chce mieć z nami do czynienia – oświadczył wtedy.
jb/ belsat.eu BiełTA