„Dzieciuki” - białoruscy punkowcy zakochani w powstańcach styczniowych


O tym dlaczego grodzieńscy punkowcy śpiewają o białoruskiej historii opowiedział Biełsatowi autor piosenek zespołu białoruski poeta Dzianiś Żyhawiec. Już dziś na stronie Biełsatu będzie można zobaczyć zespół podczas retransmisji koncertu „Solidarni z Białorusią.“Dzieciuki” podczas koncertu “Solidarni z Białorusią”, na ekranie lider zespołu Aleś Dzianisau, fot. belsat.eu

>>> przeczytaj relację z koncertu

Podczas koncertu „Solidarni z Białorusią” warszawska publiczność mogła usłyszeć białoruski zespół „Dzieciuki”. Grodzieńscy artyści postawili sobie zadanie historycznej edukacji młodych ludzi. Nazwa zespołu nie jest przypadkowa „Dzieciuki” (tłum. Dzieciaki – red.) tak zwracał się do białoruskich chłopów w swoich pismach przywódca powstania 1863 na terytorium dzisiejszej Białorusi Kastuś Kalinouski. Szlachcic z pod Grodna, który uważał, że bez przyciągnięcia do powstania Białorusinów nie ma ono szans powodzenia. Dziś jest uznawany za bohatera narodowego Białorusi, a powstanie styczniowe nazywane jest powstaniem Kalinouskiego. Zespól “Dzieciuki” będzie można zobaczyć 1 maja dziś podczas retransmisji koncertu “Solidarni z Białorusią”, który odbył się 25 kwietnia w Warszawie. Początek retransmisji na stronie www.belsat.eu o 20:25 czasu polskiego.{movie}Dzieciuki “Mużyckaja Prauda” utwór poświęcony Kastusiowi Kalinouskiemu|right|10467{/movie}

„Dzieciuki” to podobno zespół historyków?

Dzianis Żyhawiec – Coś w tym jest. Skończyłem ekonomię i wydział historyczny uniwersytetu im. Janki Kupały w Grodnie. Ten sam fakultet skończył lider zespołu Aleś Dzianisau. Można powiedzieć, że połowa zespołu to historycy. I moją w nim rolą jest pisanie tekstów do piosenek na tematy historyczne.

To wytłumaczenie skąd u punkowców potrzeba śpiewania o historii?

– Nasze wykształcenie to jedna sprawa. Po drugie robimy to czego nie robi państwo, które przegrało walkę o propagowanie białoruskości. Wśród młodych ludzi pojawia się np. moda na prezentowanie rosyjskich symboli imperialnych, mało kto szczerze szanuje współczesne białoruskie symbole narodowe wprowadzone przez Łukaszenkę. Chcieliśmy zostać budzicielami – którzy przywrócą młodym ludziom nasze prawdziwe narodowe wartości. Tworzymy coś co można nazwać „narodowym punkiem”, który nie tylko w tekstach, ale muzycznie oddaje lokalny koloryt.

Skąd się właściwie wzięliście – czy członkowie „Dzieciuków” działali w białoruskiej opozycji?

– Jesteśmy bezpartyjni (śmiech). Po prostu pojawiła się potrzeba przeciwstawienia się jednostronnej wizji sowieckiej historii Białorusi. Gdy przyjechałem do Grodna z rodzinnego Kobrynia okazało się, że znalazłem się w gronie muzyków, którzy myślą tak samo o swojej ojczyźnie i historii. Dyskutowałem wiele z krewnym mojej żony Paszą (w Dzieciukach gra na dudach red.), o tym co robić. Z kolei przyszły lider zespołu Aleś Dzianisau skarżył się, że w jego poprzednim zespole Kaljan niknie zapał dla poruszania nowych tematów. Postanowiliśmy zrobić coś nowego.

Punk kojarzy się z lewicowymi poglądami, a wychodzi na to, że Dzieciuki to bardziej białoruscy nacjonaliści?

– Ta kwestia pojawiła się na początku działalności. Śpiewamy zarówno o wodzu postania styczniowego Kastusiu Kalinouskim i antybolszewickim białoruskim generale Stanisławie Bułaku Bałachowiczu. Pierwszy według dzisiejszych standardów był bardzo lewicowy – drugi prawicowy. I tak anarchiści zaczęli nazywać nas faszystami, a prawicowcy lewakami. Tak naprawdę jesteśmy już na tyle dojrzali, żeby zrozumieć, że nie ma sensu dążyć do żadnej z tych skrajności. Chcemy po prostu stworzyć białoruski punk narodowy i stworzyć nowy białoruski patriotyzm, który czerpie coś z lewicy i prawicy. Nie zgadzamy się by nazywać nas faszystami czy lewakami, jesteśmy zwolennikami normalnej białoruskiej idei narodowej. Nie zajmujemy się polityką. Nasze wartości to muzyka, historia i narodowe wartości. To nasza nisza i brzemię jakie niesiemy.

„Dzieciuki” – w taki sposób w swoich pismach zwracał się do białoruskich chłopów przywódca powstania Kostuś Kalinowski (pol. Konstanty Kalinowski). Polacy na ogół nie mają pojęcia, że walki powstańcze toczyły się na terytorium dzisiejszej Białorusi i brali w nich Białorusini?

– Co więcej nawet dyktator powstania Romuald Traugutt pochodził mojego miasta Kobrynia pod Brześciem. Kalinouski jako jeden pierwszych podniósł kwestię białoruską zwracał się do białoruskich chłopów w ich języku, by wsparli „polskie” powstanie. Był zwolennikiem odnowienia unickiej cerkwi białoruskiej. Dla mnie Kalinowski to jednoznaczny bohater choć jako prawosławny zdaje sobie sprawę, że powstańcy pod jego wodzą wywierali nacisk na prawosławnych księży.

W świetle waszej fascynacji powstaniem nie dziwi , że jedna z pierwszych piosenek zespołu to „Mużyckaja Prauda” (Chłopska prawda – red.) był to tytuł pierwszej białoruskiej gazety wydawanej przez Kalinouskiego jeszcze przed powstaniem.

– W 2012 r. zdaliśmy sobie sprawę, że za rok jest 150 rocznica powstania – napisałem wtedy wiersz „Mużyckaja Prauda” – koledzy zrobili do niej muzykę. A nazwa zespołu powstała tak, że pisząc wiersz przeczytałem wszystkie numery „Mużyckiej Praudy”. Kalinouski za każdym razem zwracał się do swoich czytelników – „Dzieciuki” – dzieciaki.

W waszych piosenkach są nawiązania to kwestii chłopskiej. W piosence „Mużyckaja Prauda” śpiewacie. „Przeciwko nam są carowie-Rosjanie, ale też pany i podpanki”. Białoruskim chłopom nie zawsze było po drodze z szlachtą – uważającą się za Polaków.

– Byli przedstawiciele szlachty – tzw. „biali” nie przejawiali wystarczające rozumienia dla kwestii chłopskiej, bo mieli wiele do stracenia w wyniku np. uwłaszczenia. Sam pochodzę z chłopów i krytyka takiej postawy bierze się zgłębi mojego serca.

Klasowy kontekst relacji polsko-białoruskich nigdy nie był prosty. Przedstawiciele szlachty uważali się za Polaków?

– Myślę, że komplikowało to stosunki miedzy naszymi narodami.

Czym właściwie odróżniał się Kalinowski który również był szlachcicem od innych „panów”, o których śpiewacie?

– Jeżeli chłop występuje w obronie sowich interesów to jest sprawa oczywista, a jeśli szlachcic staje w obronie chłopa oznacza to, że jest on moralnie bardzo postępowy. Kalinouski i jemu podobni miał wiele do stracenia, jednak zaczęli działać w interesie chłopów. Jednak mimo, że Kalinouski występował w obronie białoruskich chłopów, na poziomie państwowym tzw. „zachodnio-rusiści” (zwolennicy ścisłego związku Białorusi i Rosji – red.) próbują oczernić powstanie. Wśród ludzi widać jednak raczej szacunek dla Kalinouskiego.

Również inni działacze białoruskiego odrodzenia narodowego pochodzili ze szlachty np. Franciszak Bachuszewicz – co się stało, że przeszli na stronę białoruskiego chłopstwa?

– Byli to ludzi wyznający idę postępu społecznego, a do tego przy każdym kolejnym powstaniu poczynając od insurekcji Kościuszkowskiej kwestia białoruska była podnoszona coraz głośniej, oraz kwestia autonomii litewsko-białoruskiej . Sam Kościuszko podkreślał, że jest Litwinem, choć przysięgał na wierność polskiego narodu.

Kalinouski wiele czerpał od rosyjskich narodników z którymi się zetknął podczas studiów w Petersburgu….

Po pierwsze był młodym dobrze wykształconym człowiekiem, a młodzi wykształceni ludzie najczęściej są bardzo postępowi i czują powiew historii. Kalinouski od Rosjan nauczył się postrzegania problemu klasowego, a poglądów na sprawy narodowe nauczył się na Białorusi i tam one dojrzały.

Czy jednak nie jest tak, że pamięć po Kalinouskim przetrwała u Białorusinów głównie dzięki sowieckiej propagandzie, która przedstawiała go jako rewolucjonistę?

– W czasach sowieckich podkreślano, że walczył z samodzierżawiem o tym, że tak naprawdę walczył z rosyjskim państwem już pomijano, ukrywając jego poglądy w kwestiach narodowych. Dla budowania sowieckiej ideologii potrzeba było znaleźć białoruskiego rewolucjonistę.

I wziąć z niego to co było akurat potrzebne…

– To oczywiste. Nie sądzę jednak, że to tylko sowiecka propaganda zachowała go w pamięci Białorusinów. W Kobryniu na przykład pamięć o Trauguttcie przetrwała, choć nie był raczej wspominany w sowieckich czasach. Pochodził stąd, tu żyła jego babka, w Kobryniu pochowany jest jego syn. Na pewno był bardzo związany z tą ziemią . Dla mnie Traugutt o też bohater, choć bardziej ekscytuje się Kalinowskim, bo tu dochodzi też aspekt narodowy

Na Białorusi i w ogóle w b. ZSRR ludzie nie interesują się historią i panuje pewna amnezja jeżeli chodzi o np. czasy stalinowskie. Ludzie pytani o represje lat 30 albo nie wiedza albo nie chcą o tym mówić. Jedna z waszych piosenek poświęcona Kuropatom miejscu pochówków kilkuset tysięcy ofiar stalinizmu w Mińsku…

– Niedawno na Białorusi odnowiono pomnik Stalina i otwarto atrakcję turystyczną „Linię Stalina” (linia bunkrów na Zachodniej Białorusi-red.). Moich przodków po II wojnie światowej rozkułaczono i dlatego negatywnie odnoszę się do komunizmu i sowieckiego socjalizmu. Jednak współczesna Białoruś jest budowana na tych tradycjach i nikt nie mówi o ciemnych plamach tego okresu, a wspomina się jedynie o heroizmie sowieckich żołnierzy itp. Jednak wierzę, że ofiary tej tragedii nie zostaną zapomniane i chcemy przypomnieć o tym młodym ludziom słuchającym naszej muzyki. A nasz punk jest coraz słuchany przez coraz szerszą i różnorodna publiczność choćby kibiców piłkarskich. I spotykam się z oznakami sympatii i zrozumienia dla naszych tekstów.

„Dzieciuki” są na czarnej liście zakazanych zespołów?

– Ostatnio okazało się, ze nigdzie na Białorusi nie zorganizować koncertu. Dla zespołu jest ważne by występować, na żywo ostatnio więc koncertowaliśmy dużo w Polsce.

Rozmawiał Jakub Biernat

Dzieciuki:

Dzianis Żyhaviec – wiersze

Pasza “Trouble” – wokal, dudy

Aleś Dzianisau – wokal, gitara akustyczna

Andrej “Piton” – bas, wokal

Liocha Pudzin – gitara

Sania “Syr” – bębny



Aktualności