„Czarnobylski szlak” demonstranci domagali się zaprzestania budowy białoruskiej elektrowni atomowej(fotoreportaż)


Od 1989 r. w rocznicę wybuchu elektrowni w Czarnobylu środowiska opozycyjne organizują w Mińsku demonstrację przypominając o największej w historii katastrofie przemysłowej. W tym roku mińskie władze zgodziły się na przemarsz po peryferyjnych ulicach Mińska od kina „Oktiabr” do Parku Przyjaźni Narodów na Placu Bangalore. W odróżnieniu od marcowej demonstracji z okazji Dnia Niepodległości Białorusi, uczestnikom marszu nie zabroniono prezentowania flag i transparentów – zakaz obejmował używanie aparatury nagłaśniającej. Maszerujący nie mogli też wchodzić na ulicę.

Stachanowskie tempo budowy

Po drodze towarzyszyło im kilkudziesięciu funkcjonariuszy milicji – ciężkozbrojnych omonowców oraz po cywilnemu. Niektórzy z nich nagrywali kamerami przebieg demonstracji. Głównym jej hasłem było zaprzestanie budowy elektrowni atomowej na Białorusi. Zdaniem organizatorów decyzja o jej budowie została podjęta z pominięciem społecznych konsultacji, a stachanowskie tempo budowy może doprowadzić do katastrofy.

Polityczne hasła

Marsz rozpoczął się ok. 19 czasu białoruskiego – uczestnicy około tysiąc-osobowego pochodu skandowali również hasła stricte polityczne: „Żywie Biełaruś”, „Wierzymy, Możemy, Zwyciężymy”, „Precz z dyktaturą” oraz wezwania do uwolnienia więźniów politycznych. W tłumie widać była historyczne flagi Białorusi i flagi z emblematami białoruskich ugrupowań opozycyjnych „Mów Prawdę”, „Europejska Białoruś”, Białoruska Chrześcijańska Demokracja i Białoruski Front Narodowy. Wśród demonstrujących są również przedstawiciele likwidatorów katastrofy, którzy mają pretensje do władz, że w 2007 r. zabrano im darmowe lekarstwa, bezpłatne wizyty w sanatoriach oraz bezpłatny przejazd koleją. Do akcji dołączyli również anarchiści z czarnymi flagami wykrzykujący antypaństwowe hasła.

Były zatrzymania

Idący na czele kolumny OMONowiec przedstawiający się jako Mikałaj okazał się być również likwidatorem awarii czarnobylskiej – milicjant negatywnie odniósł się do skasowania ulg, jednak popiera budowę elektrowni atomowej, która jego zdaniem umocni niezależność energetyczną kraju.

W czasie marszy według informacji organizatorów mieli zostać zatrzymani prewencyjnie trzej działacze ekologiczni Tacciana Nowikowa, Irina Sucha i Wolha Kaskiewicz w celu „zweryfikowania danych osobowych”. Według informacji portalu BNP.by, przynajmniej jeden z uczestników został zatrzymany w czasie demonstracji. Anarchiści potwierdzili zatrzymanie kilku swoich sympatyków. Jeden z aktywistów miał zostać pobity. Do aresztu trafiły również dwie dziennikarki gazety Nasza Niwa Irina Truchanowicz i Aksana Rudowicz, które miały nagrać kamerą to zajście.

Jeden z organizatorów akcji szef Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Wital Rymaszeuski uznał dzisiejsza akcję za sukces, jednak podkreślił, że zatrzymana są dowodem, że władze prowadzą „politykę przemocy”.

Pochód zakończył się mitingiem w Parku Przyjaźni Narodów – milicja zgodziła się użycie tylko jednego przenośnego megafonu. Przed wejściem na miejsce spotkania wszyscy zostali gruntownie przeszukani. Nie wszyscy uczestnicy zdecydowali się przejść milicyjną kontrolę – w wiecu wzięło udział ok. 500 osób. Organizatorzy powołali ekologiczny komitet im. Iwana Nikiszanki

jb/Biełsat

Aktualności