Skuteczny atak na rosyjską bazę lotniczą na anektowanym Krymie był dziełem ukraińskich sił specjalnych. Poinformował o tym dziennik The Washington Post, powołując się na anonimowe ukraińskie źródło rządowe. Proszący o zachowanie anonimowości rozmówca, nie zdradził też szczegółów operacji.
To, co konkretnie spowodowało eksplozje w bazie, pozostaje więc źródłem spekulacji. Część ekspertów wojskowych podejrzewa, że atak przeprowadzono za pomocą drona. Być może bezzałogowiec został wysłany przez agentów, którzy ukrywali się w pobliżu rosyjskiej bazy.
Eksperci twierdzą, że inną opcją było podłożenie materiałów wybuchowych przez członków ruchu oporu. Odegrali oni też zapewne ważną rolę w namierzeniu głównych celów, takich jak magazyny rakiet i stanowiska dowodzenia.
Takie zniszczenia mógł też spowodować wystrzelony pocisk, ale nie ma dowodów na to, że Ukraina dysponuje rakietami o wymaganym zasięgu. Baza lotnicza w Sakach znajduje się co najmniej 210 km od najbliższej linii frontu, a amerykańscy urzędnicy powiedzieli The Washington Post, że do uderzenia nie użyto żadnej amerykańskiej broni. Wyklucza to możliwość użycia do ataku wyrzutni HIMARS.
Atak ten może mieć głęboki wpływ na zdolność Rosjan do utrzymania kontroli nad południową Ukrainą. To pierwsza tak znacząca eskalacja konfliktu od prawie sześciu miesięcy wojny, demonstrująca nowe możliwości Ukrainy polegające na uderzeniu głęboko poza linię frontu – zauważa The Washingon Post.
W swoim środowym oświadczeniu ukraińskie siły powietrzne poinformowały, że w bazie zniszczono co najmniej dziewięć rosyjskich samolotów wojskowych. Jeśli te informacje się potwierdzą, to straty te będą największymi stratami rosyjskiego lotnictwa wojskowego, jakich doznało ono w ciągu jednego dnia. Utrata tych samolotów oznacza, że Moskwie będzie trudniej, przynajmniej na razie, atakować ukraińskie miasta.
Jeśli zaś Krym będzie teraz podatny na kolejne ataki, to Rosja będzie musiała dodatkowo strzec tej części okupowanego terytorium, którą Kreml uważał za nieosiągalną i czuł się tam bezpieczny. To poczucie bezpieczeństwa może przeminąć, podobnie jak nieograniczone dostawy sił na południe, powiedział Andrij Zagorodniuk, były minister obrony Ukrainy, a obecnie szef Centrum Strategii Obronnych, niezależnego ukraińskiego think tanku.
– Atak pokazał Rosjanom, że nigdzie nie są niepokonani – powiedział – Najważniejsze jest to, że nie mogą czuć się bezpiecznie na Krymie. Myśleli, że są bezpieczni na Krymie i myśleli, że są bezpieczni na dużej odległości.
Najskromniej szacowane straty wskutek wybuchu w rosyjskiej bazie Nowofedoriwce to również setki milionów dolarów. Więcej Rosjanie stracili jednego dnia tylko wówczas, gdy 13 kwietnia siły ukraińskie zatopiły pod Odessą wart około 750 mln dolarów krążownik Moskwa.
cez/belsat.eu wg east24.info