W ramach sprawy karnej dotyczącej zamieszek śledczy badają, czy były szef placówki dyplomatycznej Białorusi na Słowacji Ihar Laszczenia dopuścił się działań, poważnie naruszających porządek publiczny – oznajmiła w czwartek rzeczniczka Komitetu Śledczego w Mińsku.
Laszczenia został zatrzymany wczoraj, po rewizji w jego mieszkaniu. Obecnie, jak wcześniej poinformowali obrońcy praw człowieka, przebywa w areszcie na ul. Akreścina w Mińsku.
Laszczenia był pierwszym i jednym z nielicznych dyplomatów białoruskich, którzy w sierpniu ub. roku po uznanych przez opozycję za sfałszowane wyborach prezydenckich poparli protesty i potępili przemoc ze strony władz. Wkrótce został zwolniony z pracy i pozbawiony stopnia dyplomatycznego za czyny „hańbiące dyplomatę”.
Po powrocie na Białoruś Laszczenia przez pewien czas angażował się w działalność obywatelską, m.in. uczestniczył w platformie Schod, która zawiązała się przez internet i chciała doprowadzić do dialogu społeczeństwa z władzami.
W środę struktury siłowe przeprowadziły rewizje u 23 delegatów Schodu, w tym w mieszkaniu Laszczeni. Część osób wypuszczono po podpisaniu zobowiązania o nieujawnianiu danych śledztwa, innych prawdopodobnie zatrzymano.
Podczas niedawnego spotkania z białoruskimi dyplomatami, pracującymi w różnych krajach, Łukaszenka ostrzegł ich, że ci, którzy nie będą stać po stronie „narodu, kraju i prezydenta”, poniosą konsekwencje swoich działań. Premierowi i szefowi swojej administracji polecił z kolei zweryfikowanie obsady placówek w Europie.
– Po co mamy tam trzymać kupę dyplomatów, jeśli w ogóle z nimi nie handlujemy, a relacje polityczne, dyplomacja nie tylko nie istnieją, ale szkodzą państwu – oświadczył. – Jeśli potrzebny jest ambasador i zastępca, to zostawcie lub wynajmijcie im dwupokojowe mieszkanie i niech pracują – dodał.
cez/belsat.eu wg PAP