Swiatłana Mackiewicz wysłała list do osadzonego w bobrujskiej kolonii karnej Alesia Bialiackiego. List powrócił z adnotacją, że na miejscu nie ma takiej osoby.
Dzisiaj jednak władze koloni karnej poinformowały żonę Bialiackiego, że jej mąż nadal przebywa w bobrujskiej kolonii karnej – podaje Euroradio.
Dziennikarze portalu „Białoruski partyzan”, na którym pojawiła się informacja o liście, spekulują, że w rzeczywistości więzień polityczny mógł być przeniesiony do innego miejsca. Dla przyjaźniącej się z Bialiackim obrończyni praw człowieka Taciany Rawjaki jest to bardzo dziwny znak. Jej zdaniem, więzienni cenzorzy, gdy nie chcą przekazać listu któremuś z więźniów, nigdy nie robią adnotacji, że nie ma go w kolonii.
Bialiacki – szef centrum obrony praw człowieka “Wiasna”, otrzymał karę 4,5 roku więzienia po tym, gdy władze Polski i Litwy przekazały Białorusi dane o jego kontach bankowych, na które wpływały pieniądze na działalność jego organizacji. Został oskarżony o ukrywanie dochodów, sąd nie zmiękczył swojego stanowiska, nawet gdy rodzina zapłaciła sumę podatku jaką rzekomo miało stracić państwo.
Jb/Biełsat