40-minutowy dokument o kapitan Weronice Sebastianowicz i jej kolegach ze Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi nakręcili dwaj młodzi filmowcy: Artur Pilarczyk (reżyseria) i Mariusz Konopka (zdjęcia). Premierowy pokaz filmu zaplanowano na piątek w Słubickim Miejskim Ośrodku Kultury.
Bohaterka pochodzi z Kresów Wschodnich, z okolic Wołkowyska. Obecnie mieszka koło Grodna, w Seidlu. Film przedstawia jej dawniejsze losy i obecne życie.
„Pani Weronika i jej chłopcy” to piękna i wzruszająca opowieść o patriotyzmie, poświęceniu, odwadze i bohaterstwie, a także o miłości do drugiego człowieka i przebaczeniu. Obowiązkowa nie tylko dla młodzieży, ale każdego dorosłego Polaka” – powiedziała Irmina Balcerek z Urzędu Miejskiego w Słubicach.
Bohaterka filmu była w Słubicach w ubiegłym roku, kiedy przyjechała na spotkanie z mieszkańcami. Wówczas otrzymała od nich prezent – pieniądze na remont swojego małego domu.
„W Polsce jest bohaterką, na Białorusi przestępcą, objętym inwigilacją. Podczas jednej z prób oficjalnej rozmowy telefonicznej, w której zapraszaliśmy ją do Słubic na uroczystości związane z odzyskaniem niepodległości, rozmowa była podsłuchiwana i przerwana” – dodała Balcerek.
Film został ciepło przyjęty przez krytyków i widzów. Zdobył także Grand Prix I Ogólnopolskiego Festiwalu Filmu Niezależnego „OKNO” w Ełku (14 – 16 września 2012) oraz nagrodę specjalną Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy za filmowe ukazanie świadka żywej wiary.
W piątek w Słubicach zaplanowano dwa seanse dokumentu – zamknięty dla grup zorganizowanych i dla pozostałych widzów. Po seansach odbędzie się spotkanie z bohaterką Weroniką Sebastianowicz oraz twórcami filmu.
Kpt. Weronika Sebastianowicz urodziła się w 1931 roku. Mimo młodego wieku w 1944 roku została zaprzysiężona jako żołnierz Armii Krajowej. W 1951 roku została aresztowana wraz z matką i ojcem – również żołnierzami konspiracji AK Obwodu Wołkowysk. W łagrach Workuty spędziła 5 lat.
Od lat 90. minionego wieku działa aktywnie w Związku Polaków na Białorusi. Za swoją aktywną postawę obywatelską oraz przeszłość związaną z AK działaczka jest wrogo postrzegana przez białoruskie władze.
Biełsat/PAP