10 pięter w głąb - tajemnicza pamiątka po zimnej wojnie na terenie Grodzieńszczyzny


Wśród lasu, na skraju białowieskiej puszczy dwa pagórki skrywają wejście do całego kompleksu podziemnych schronów – pozostałości z czasów Zimnej Wojny.

Uroczysko Szadziłki leży tuż obok polskiej granicy i „ściany” białowieskiego lasu. Schowany pod ziemią sekretny obiekt nie występuje na mapach – a informacje o im można znaleźć na forach badaczy podziemi tzw. diggerów.

Historia obiektu sięga lat 80 XX w. Pod koniec zimnej wojny  na terytorium ZSRR wybudowano kilka centrów dowódczych dla zjednoczonych sił zbrojnych Układu Warszawskiego, które miały zetrzeć się z wojskami NATO w hipotetycznej III wojnie światowej. Tajne bunkry wybudowano w Mołdawii, Azerbejdżanie i właśnie na Grodzieńszczyźnie.

Schowany pod ziemią system betonowych bunkrów miał być miejscem, z którego dowódcy sowieckich wojsk mieli wydawać rozkazy i przeczekać następstwa ewentualnego ataku jądrowego. Dla tego zaplanowano budowę schronów, które zagłębiały się w ziemię na dziesięć pięter. Jednak budowniczowie nie zdążyli skończyć swojego dzieła – prace przerwano, gdy rozpadł się Związek Radziecki.[/vc_column_text][vc_single_image image=”211474″ img_size=”large”][vc_column_text]

Gdy bunkier wysadzano – w promieniu 10 km. zadrżała ziemia.

W pobliżu wejściu do bunkra wybudowano dwupiętrowe koszary z białej, silikatowej cegły. Obecnie mieszka tu Andrej – miejscowy rolnik. Jego podwórko zastawione jest używanymi zachodnimi samochodami. Pod zardzewiałą ciężarówką drzemią psy.

Gospodarz pokazuje nam drogę do bunkra:

„To pół kilometra stąd. Bunkier jest zakopany i zamknięty. Czasem przychodzą tam diggerzy – poszukajcie wejścia jak chcecie”.

Dziwne w ogóle, że dom przerwał operację wysadzenia bunkra. Pięć lat temu 65 samodzielny batalion inżynieryjny po prostu wysadził konstrukcje bunkra i jego wyposażenie. I wtedy nawet w oddalonych o 10 km. Szuryczach od wybuchu zadrżały szyby. Miejscowi naliczyli dziesięć detonacji.[/vc_column_text][vc_single_image image=”211478″ img_size=”large”][vc_column_text]

Jedyny sposób dostania się  do wnętrza – poprzez ukryty właz.

Na miejscu znajdujemy polanę wielkości dwóch boisk piłkarskich, nad którymi górują dwa pagórki. Jak okazuje się zrobione ręką ludzką. Wystają z nich wyloty kanałów wentylacyjnych . Dookoła na ziemi walają się porozrzucane betonowe wsporniki, na których wspierał się metalowy szkielet, pod którym schowany był bunkier. On również znikł pięć lat temu. Wojskowi wywieźli stąd tony metalu.

Właz, który prowadzi do wnętrza bunkra musiał zostać odkopany czy to przez diggerów, czy zwykłych amatorów złomu. W dół prowadzi korytarz częściowo zalany wodą.[/vc_column_text][vc_single_image image=”211470″ img_size=”large”][vc_column_text]

„W 90 w środku w pokojach stały jeszcze stoły…”

„Ostatnim razem byłem tam 20 lat temu – opowiada jeden z miejscowych – gdy wojskowi odeszli, na początku lat 90, miejscowi urządzali tu sobie polowania na złom. Wycinali wyposażenie, jakieś mechanizmy. Pamiętam, że w pokojach stały jeszcze stoły – widać było, że gospodarze opuścili to miejsce całkiem niedawno. Do środka można było wejść bez problemu”.

Teraz po meblach nie zostało ani śladu. Króluje goły beton i przerdzewiały metal. Gdzieniegdzie pozostały masywne drzwi i schody. Niektóre drewniane stopnie zdążyły jednak już zgnić.[/vc_column_text][vc_single_image image=”211482″ img_size=”large”][vc_column_text]

Napisy to pamiątki po digerach

Im głębiej tym korytarz staje się coraz suchszy – widać, że znajdująca się zaraz by wejściu woda naciekła tu z zewnątrz.

Na ścianach pojawiają się napisy i znaki pozostawione przez diggerów. Strzałki wskazujące miejsca, które warto odwiedzić. Przekreślone strzałki – wskazuję gdzie nie ma sensu iść. Powietrza wystarcza, a przez kanały wentylacyjne na wyższych piętrach dobiegają nawet dzięki z zewnątrz.

Poraża ogrom konstrukcji. By zwiedzić bunkier w całości potrzeba dni – obiekt przypomina opisane przez Tolkiena podziemne królestwo Hobbitów.[/vc_column_text][vc_single_image image=”211486″ img_size=”large”][vc_column_text]

Grzyby, muzeum i echa Zimnej Wojny

Po rozpadzie ZSRR władze młodego białoruskiego państwa łamały sobie głowę, co zrobić z takim kłopotliwym spadkiem. Pojawiały się fantastyczne pomysły rozpoczęcia hodowli pieczarek w podziemnym kompleksie, lub umieszczenia w nim muzeum Zimnej Wojny. Na koniec jednak postanowiono wysadzić część konstrukcji.

Z bunkra wracamy wybudowaną przez wojskowych betonową drogą. Jak opowiada nasz przewodnik – 11 km tej drogi zostało rozebrane – gdzie podziały się betonowe płyty – nie wiadomo? Po drodze napotykamy mur byłej jednostki wojskowej, pozostałości po strażnicach. Z tyłu zostawiamy pamiątkę po imperium zła, gdzie dziesiątki milionów sowieckich rubli w dosłownym sensie pogrzebano w ziemi.

AK/jb/ WWW.belsat.eu/pl/

Aktualności