Praga ma zamiar zażądąć od Moskwy 47,5 miliona dolarów odszkodowania za wywołanie eksplozji w składach amunicji. Strona rosyjska proponuje Czechom zwrócić się ze swoimi pretensjami do Waszyngtonu.
Leonid Słucki, przewodniczący Komitetu Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej oświadczył, że Rosja nie miała związku z wydarzeniami z 2014 roku i odrzuca “absurdalne” żądania Czech. Parlamentarzysta stwierdził, że powinny być one zaadresowane do władz USA, które według niego stoją za wybuchami, które nazwał “prowokacją”.
– Wszelkie żądania Czech pod adresem Rosji dotyczące wypłaty rekompensaty za zmyślony związek służb specjalnych Federacji Rosyjskiej z wybuchami w Vrbieticach, są utrzymane w duchu highly likely, absurdalne. Nikt żadnych odszkodowań płacić nie będzie – podkreślił polityk.
Wcześniej mówił on także, że w Vrbieticach przechowywano zakazane rodzaje broni, w tym miny przeciwpiechotne. Słucki odwoływał się także do pierwotnych oświadczeń czeskich władz, że w składach amunicji doszło do pożaru, a nie wybuchu. Stanowisko Słuckiego poparł wiceprzewodniczący Komitetu Spraw Międzynarodowych Rady Fedracji Władimir Dżabarow.
8 maja wicepremier i minister finansów Czech Alena Schillerova oświadczyła w wywiadzie dla ČT24, że zgodnie z prawem międzynarodowym Praga ma zamiar domagać się od Moskwy rekompensaty pieniężnej za zniszczoną amunicję.
Po tym, jak czeskie służby ujawniły, że pożar składów amunicji z 2014 roku, w którym zginęły dwie osoby, był atakiem rosyjskich służb specjalnych, stosunki pomiędzy państwami gwałtownie się pogorszyły. Pragę poparły państwa Unii Europejskiej i NATO.
pj/belsat.eu wg vot-tak.tv