Minister ochrony zdrowia Dzmitryj Piniewicz powiedział w telewizji ONT, że zachętą mają być przede wszystkim wyższe zarobki.
Według oficjalnych danych, rocznie z Białorusi wyjeżdża od 200 do 250 lekarzy. Sytuacji, według ministra, nie zmieniła ani pandemia, ani napięta sytuacja polityczna. Dzmitryj Piniewicz poinformował przy tym, że rocznie białoruskie uczelnie kończy 2600-2800 młodych doktorów. Minister jako pozytywny przykład rozwiązania problemu lekarzy podał Polskę, gdzie wzrosły ich zarobki, co miało spowodować powrót części z nich z zagranicy. Białoruś chce podejmować te same działania.
– Teraz lekarze u nas mają duże dodatki i średnia pensja jest mniej więcej na poziomie regionu. Pracujemy nad tym, żeby po pandemii średnia pensja pozostała na tym samym poziomie, co z “dodatkami koronawirusowymi” – powiedział.
Przewidywane jest też uruchomienie mechanizmu rezydentury, czyli możliwość podwyższenia kwalifikacji w ciągu 3-4 lat oraz pakiety socjalne dla medyków.
Oprócz tego w białoruskich mediach często zniechęca się Białorusinów do wyjazdów przedstawiając Zachód, w tym Polskę, jako miejsce, gdzie nikt na nich nie czeka, a jeśli już tam wyjadą, to żyją w urągających warunkach i wykonują najgorsze prace – o tym często mówi też Alaksandr Łukaszenka. Jesienią w mediach gwiazdą stała się pielęgniarka, której nie udało się odnaleźć w Polsce i wróciła na Białoruś.
W Polsce ogółem brakuje co najmniej 68 tysięcy medyków. Według danych ze stycznia, pracuje u nas około 1,5 tysiąca lekarzy z zagranicy. Najwięcej z Ukrainy – 550 i ponad 300 z Białorusi. Od początku roku ułatwiono przyjazdy do pracy lekarzom spoza UE wprowadzając tryb uproszczony: będą oni mieć w Polsce status lekarza bez specjalizacji i 5 lat na nostryfikację dyplomu oraz zdanie egzaminu.
pp/belsat.eu wg tut.by