Pracowniczka naukowa białoruskiej Akademii Nauk uczciła w ten sposób pamięć pobitego na śmierć Ramana Bandarenki.
Natallę Kapyćkę zatrzymano w niedzielę. Wczoraj odbył się sąd, który skazał ją na pięć dni pozbawienia wolności – za to, że 12 listopada postawiła na parapecie zapaloną świeczkę.
– Nataszę zabrali za świecę w oknie upamiętniającą Ramana Bandarenkę. Teraz znajduje się na słynnym Akreścina – napisał mąż skazanej, kompozytor Wiktar Kapyćka.
Chodzi o okryty ponurą sławą areszt śledczy przy ul. Akreścina w Mińsku, gdzie często w nieludzkich warunkach przetrzymywano wielu przeciwników reżimu. Żeby ująć Natalię Kapyćkę – starszego pracownika naukowego Narodowej Akademii Nauk – milicja przyjechała do niej do pracy. Tam jednak funkcjonariusze jej nie zastali. Podejrzana została więc wezwana na komendę.
– Przyjechaliśmy oboje. Pół godziny wyjaśnień – i areszt. Robili wtedy zdjęcia wszystkich okien ze świecami. Jeździli i robili zdjęcia, tak wytłumaczyli – powiedział mąż skazanej dziennikarzom internetowej gazety Nasza Niwa.
ad, cez/belsat.eu