Kaciaryna Andrejewa ma ponownie stanąć przed sądem. Tym razem więźniarkę polityczną oskarżono o zdradę stanu. Wcześniej reżim Alaksandra Łukaszenki skazał dziennikarkę, która relacjonowała akcję upamiętnienia pobitego przez milicjantów na śmierć Ramana Bandarenki na 2 lata kolonii karnej za “organizację zamieszek”.
Dziennikarka Biełsatu Kaciaryna Andrejewa i operatorka naszej stacji Daria Czulcowa zostały zatrzymane 15 listopada 2020 roku, po brutalnej pacyfikacji akcji pamięci na “Placu Zmian” – osiedlowym podwórku, gdzie pobito na śmierć Ramana Bandarenkę. 18 lutego 2021 roku nasze koleżanki usłyszały wyrok: 2 lata kolonii karnej za “organizację zamieszek” i blokowanie komunikacji miejskiej. Sąd wydał wyrok mimo sprzeczności zeznań świadków, braku dowodów i absurdalnego założenia, że osoba relacjonująca protest jest jego organizatorem. Obie dziennikarki trafiły do Żeńskiej Kolonii Karnej nr 4 w Homlu, gdzie szyją mundury dla białoruskich służb. Po przeliczeniu czasu spędzonego w areszcie powinny wyjść na wolność 5 września bieżącego roku.
10 lutego Kaciaryna została jednak przeniesiona z kolonii karnej do Aresztu Śledczego w Homlu. Przez 55 dni jej bliscy nie zostali poinformowani,o nowych zarzutach. Dopiero wczoraj rodzina więźniarki politycznej dowiedziała się, że Kaciaryna jest oskarżona w ramach sprawy karnej o zdradę stanu (cz. 1 art. 356 KK). Śledztwo zostało już zakończone, sprawa trafiła do prokuratury. Proces sądowy ma ruszyć w maju – poinformował mąż Kaci, Ihar Iliasz.
Śledztwo prowadzi delegatura KGB na obwód homelski. Mąż oskarżonej podkreśla, że “nie wiadomo, na podstawie jakich wydarzeń postawiono oskarżenia” – rodzina nie została i nie będzie o tym poinformowana. Według Ihara nie tylko śledztwo było w pełni utajnione, ale też proces prawdopodobnie będzie za zamkniętymi drzwiami.
– Nie trzeba jednak znać szczegółów, by rozumieć całą absurdalność oskarżenia – podkreśla dziennikarz.
Według niego przypomina to “stalinowską praktykę”, gdy przeciwko więźniom politycznym wszczynano nową sprawę karną, dlatego, że kończyła im się poprzednia kara.
– Kacia jest w pełni niewinna. Ona nigdy nie popełniła niczego sprzecznego z prawem. Ta sprawa karna to przerażająca w swoim cynizmie i okrucieństwie zemsta za jej dziennikarską pracę – napisał Ihar Iliasz na Facebooku.
Niewykluczone, że na ławie oskarżonych zasiądzie także Ihar. Wspólnie z Kaciaryną napisał on książkę “Białoruski Donbas”, w której ujawnili, że reżim Alaksandra Łukaszenki wbrew własnym zapewnieniom wspierał tzw. separatystyczne republiki na wschodzie Ukrainy. Książka została uznana za “ekstremistyczną” i zakazano jej sprzedaży na Białorusi. Ihar, mimo że mógł to zrobić, nie emigrował z Białorusi. Chciał zostać w kraju. by móc odwiedzać żonę w kolonii karnej.
W białoruskich więzieniach i aresztach jest obecnie 1103 więźniów politycznych reżimu Łukaszenki. Wśród nich czworo naszych współpracowników: dziennikarka Kaciaryna Andrejewa, operatorka Daria Czulcowa, była dziennikarka Iryna Słaunikawa oraz publicysta, filozof Uładzimir Mackiewicz.
pj/belsat.eu