Nas nie dogoniat, czyli jak Kreml chce uciec przed demokracją

Była gwiazdka zespołu t.A.T.u, zdekonspirowana agentka, blogerzy, dziennikarze i delegalizacja opozycji – to patenty rosyjskiej partii władzy na zaczynającą się kampanię wyborczą. Stawką jest frekwencja i legitymizacja długoletnich rządów Putina.

W rosyjskiej wersji sterowanej demokracji wcale nie jest tak, że wszystko z góry wiadomo. Owszem, można postawić każdą sumę na zwycięstwo rządzącej, kremlowskiej partii Jedna Rosja w wyborach do Dumy (rosyjskiego parlamentu) 19 września. Oprócz Jednej Rosji znacząco mniej mandatów dostaną przybudówki – partie wspierające władzę, ale udające opozycję lewicową i prawicową, a może nawet liberalną.

Architektura systemu politycznego dawno jest zaplanowana i nie ma miejsca na przypadek i niespodzianki. Ale jednak nie wiadomo, jaka będzie frekwencja i przede wszystkim entuzjazm Rosjan. Władza oczywiście jest w stanie podnieść i kontrolować również te zmienne. Podnosząc sztucznie frekwencję za pomocą sztuczek przy urnach, mobilizacji wyborców z pomocą administracji, czy propagandy.

Pełny sukces będzie dopiero wtedy, jeśli uda się przełamać złe nastroje Rosjan i po dwóch dekadach z tym samym prezydentem wykrzesać z nich entuzjazm. Temu ma posłużyć rozpoczynająca się niedługo kampania wyborcza.

Ja soszła z uma

Duet Tatu (t.A.T.u) święcił triumfy na początku XXI wieku. Dwie dekady temu świat zachwycał się nie tyle dość banalnymi utworami muzycznymi zespołu, co ewenementem kulturowym. Lena Katina i Julia Wołkowa stworzyły duet udający, jak się później okazało, lesbijską parę nastolatek. Wypuścił takie hity, jak „Ja soszła z uma” (“Zwariowałam”), czy „Nas nie dogoniat” (“Nie dogonią nas”).

Dziesięć lat temu Tatu rozpadł się. Wcześniej wyszło na jaw, że homoseksualny wizerunek był mistyfikacją obliczoną na wywołanie rozgłosu. Dziewczyny pokłóciły się o pieniądze i rozstały. Jeszcze raz wystąpiły razem w czasie ceremonii otwarcia zimowej olimpiady w Soczi w lutym 2014 r. Potem każda z nich poszła swoją drogą.

Wołkowa była bohaterką plotkarskiej prasy, która rozpisywała się o jej burzliwych związkach, m.in. z gangsterem znanym, jako Gija Galski. Piosenkarka utrzymywała zainteresowanie swoją osobą regularnie publikując zdjęcia i relacje ze swojego życia w portalach społecznościowych. Właśnie tam zamieściła zdjęcie ze… sztabu Jednej Rosji. Z portretem Władimira Putina w tle. I oświadczyła, że zgłosiła się do konkursu na kandydatkę w wyborach do Dumy z obwodu iwanowskiego. Raczej wątpliwe, by Wołkowa wyjątkowo poprawiła notowania Jednej Rosji. Zwłaszcza, że jej skandalizująca przeszłość słabo licuje z konserwatywnym wizerunkiem partii. Ale z pewnością wzbudzi zainteresowanie, nawet jeśli ostatecznie nie będzie kandydować.

Konkurs to nic innego niż prawybory. Według Jednej Rosji zgłosiło się już ok. 3 tys. kandydatów. Do końca maja partyjne komórki w całej Rosję będą zbierać zgoszenia chętnych, spośród których na początku czerwca, przed wielkim zjazdem przedwyborczym Jednej Rosji, wybrani zostaną kandydaci na deputowanych.

Prawybory były już przeprowadzane zarówno w Jednej Rosji, jak i innych partiach. Mają wzbudzić zainteresowanie i szum medialny wokół wyborów. Zwłaszcza, kiedy wśród kandydatek pojawiają się gwiazdy i gwiazdki. Np. komik Sangadżi Tarbajew, czy były ukraiński dziennikarz zbiegły pięć lat temu do Rosji Anatolij Wasserman, który popiera rosyjską politykę wobec Kijowa. Muzyk Denis Majdanow nagrywał już chwalące Putina i Łukaszenkę piosenki, teraz chce być deputowanym z list partii władzy.

Deputowaną chce też zostać Marija Butina. W 2018 r. amerykański sąd skazał ją za szpiegostwo na 18 miesięcy więzienia. W USA działała jako agentka próbując infiltrować prawicowe środowiska i wpływać na kampanię wyborczą. Po odbyciu kary w USA i deportacji do Rosji zaczęła karierę jako dziennikarka stacji RT znana z zajadłej, antyzachodniej retoryki.

Niedawno ponownie odwiedziła więzienie. Tym razem rosyjskie i z kamerą. Butina pojawiła się w kolonii karnej w Pokrowie, by pokazać, że Aleksiej Nawalny odbywa karę w wyśmienitych warunkach. Próbowała sprowokować Nawalnego do kłótni.

– Nie widzieliście amerykańskich więzień, ja widziałam – mówiła.

Teraz Butina stara się zamienić sławę byłej agentki więzionej przez Amerykanów na mandat deputowanej.

Wiadomości
W rosyjskiej TV na Nawalnego skarżyli się uprzywilejowani więźniowie
2021.04.08 13:55

Podobną drogą poszła zasiadająca w obecnej dumie Natalia Pokłońska. Była prokurator z ukraińskiego Krymu w 2014 r. zdradziła i przeszła na stronę Rosjan. Potem brała udział w marszach ku czci cara Mikołaja II, zbliżyła się do prawosławno-nacjonalistycznych radykałów. W Dumie zasiada też inny były szpieg: Andriej Ługowoj, oskarżany o udział w zabójstwie Aleksandra Litwinienki. Jest deputowanym Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimira Żyrinowskiego.

W Jednej Rosji i innych partiach jest też bez liku „gwiazd”, takich jak bokser Nikołaj Wałujew, czy uznawana przez niektóre media za nieoficjalną partnerkę Putina gimnastyczka Alina Kabajewa. Przy czym wprowadzanie celebrytów do polityki nie jest niczym nowym i jest praktykowane na całym świecie.

Izolować Nawalnego

Co innego wykluczanie opozycji w taki sposób, w jaki robi się to w Rosji. To już domena państw autorytarnych. Ponieważ stawka w wyborach do Dumy jest wysoka, Kreml nie chce żadnych niepokojów w czasie kampanii wyborczej. Dlatego w więzieniu znalazł się Aleksiej Nawalny.

Z tego powodu od stycznia trwają nasilające się represje: aresztowania i procesy liderów opozycji, ale zwykłych aktywistów. Przyspieszenie we wdrażaniu drakońskiego prawa wymierzonego w media, oraz nieliczne już organizacje pozarządowe również jest związane z kampanią wyborczą. Media i organizacje, które otrzymały finansowanie z zagranicy muszą nazywać się „zagranicznymi agentami”. Poważnie utrudnia to ich pracę i, jak się okazało, odstrasza reklamodawców.

Wiadomości
Obrońcy praw człowieka: mamy wrażenie, że Nawalny jest powoli zabijany
2021.04.03 09:20

„Pójść tropem pieniędzy” to patent znany już wcześniej z Białorusi. Tam również władza rozszerzała zakres represji i doszukując się powiązań finansowych sprawdza składki na organizacje uznane za opozycyjne. We wtorek wśród projektów ustaw zgłoszonych w rosyjskiej Dumie znalazła się propozycja, by odebrać prawa udziału w wyborach wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób byli związani z organizacjami uznanymi za „ekstremistyczne”. Dla opozycji to jasny sygnał, że szykowane jest bardzo represyjne prawo, które uderzy głównie w środowisko Fundacji Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego.

W sądzie ważą się właśnie losy FWK, która może być uznana za ekstremistyczną. Oznacza to, że nie będzie mogła działać legalnie. Kreml obawia się jednak najwyraźniej, że opozycjoniści zastosują już niejednokrotnie praktykowany manewr i będą zgłaszać kandydatów niezależnych. Dlatego projekt drakońskiej ustawy przewiduje, że wszyscy, którzy przez ostatnie trzy lata do uznania organizacji za ekstremistyczną, byli jej członkami, lub tylko pracowali dla niej, lub nawet w ciągu ostatniego roku wspierali ją finansowo, utracą prawo kandydowania w wyborach.

Wiadomości
Organizacjom Nawalnego zarzucono ekstremizm. Zamykają sztaby w regionach Rosji
2021.04.29 13:02

Zdaniem Leonida Wołkowa ze sztabu Nawalnego zakaz może dotyczyć setek tysięcy osób. Czyli wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób byli aktywni politycznie. Rosyjskie służby są od strony technicznej gotowe i z pewnością mają już zbudowane bazy danych osób, które np. wpłacały niewielkie sumy na działalność FWK za pomocą platform internetowych.

Na razie władze budują ustawowe i prawne mechanizmy, które w razie ryzyka poważnych protestów w czasie letniej kampanii, zostaną uruchomione. Tak, żeby prawdziwą opozycję wyeliminować z życia publicznego. Musi do tego posłużyć fasada legalizmu prawnego. Podobnie, jak fasada demokracji posłużyła i służy nadal przedłużeniu władzy Władimira Putina.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale “Opinie”

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności