Koniec lidera nacjonalistycznej przystawki. Nie żyje Żyrinowski

Schorowany Władimir Żyrinowski podczas konwencji LDPR przed wyborami w 2021 roku. Moskwa, 13 września 2021 r.
Zdj. Valery Sharifulin / TASS / Forum

Władimir Żyrinowski był postacią barwną, całkowicie oddaną Kremlowi i idei rosyjskiego, szowinistycznego imperializmu.

W krajobrazie politycznym Rosji są dwie postaci funkcjonujące od zawsze. Od trzech dekad nieustannie na ekranach telewizorów, korytarzach Dumy (rosyjskiego parlamentu) i plakatach przed każdymi, kolejnymi wyborami. To Giennadij Ziuganow i Władimir Żyrinowski. Obaj pełnili od zawsze rolę dwóch „przystawek” w kremlowskiej układance. Ten pierwszy, komunista, był lewicową przystawką. Ten drugi, nacjonalista, prawicową.

Dziś Żyrinowski zmarł. A wraz nim do historii przechodzi pewna epoka w rosyjskiej polityce. Kończy się czas fasadowej niby-demokracji, nazywanej często „demokraturą”, lub „suwerenną demokracją”.

Żyrinowski ciężko przechorował Covid, a stan jego zdrowia długo był ukrywany. Kremlowskie media podawały np., że jest już dobrze, że pracuje z dokumentami.

Rosja wchodzi w nową polityczna epokę w akompaniamencie huku armat. Wojna na Ukrainie przeorze również dotychczasowy układ polityczny. Ludzie tacy, jak Ziuganow i Żyrinowski nie będą już po prostu potrzebni. Niezależnie od tego, czy Władimir Putin zaprowadzi Rosję w mrok neostalinizmu, czy mu się to nie uda i upadnie.

Wiadomości
Zmarł Władimir Żyrinowski – skandalista i założyciel Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji
2022.04.06 12:34

Czwarty rozbiór Polski

Władimir Żyrinowski był zawodowym politykiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Przez ponad trzy dekady zasiadał w Dumie. Jeszcze w latach 90., w czasach Borysa Jelcyna, zaczął pełnić rolę koncesjonowanego „nacjonalisty”. Był bardzo przydatnym dla Kremla aktorem.

„Żyrik” pojawił się na pełnej chaosu rodzącej się demokracji scenie politycznej na początku lat 90. Swoją partię nazwał Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR), ale była to myląca nazwa. Nie była liberalna, ani tym bardziej demokratyczna. Już na początku dała się poznać, jako skrajnie nacjonalistyczna, promujące populistyczne i radykalne hasła odbudowy imperium, wspierania etnicznych Rosjan i przeciwstawianiu się zachodniej, liberalnej demokracji.

LDPR nie pojawiła się zresztą zupełnie znikąd. Jej poprzedniczką była Liberalno-Demokratyczna Partia ZSRR. Powstała na fali szczytowej pieriestrojkowej odwilży pod koniec lat 80., kiedy ZSRR już powoli upadał. Prawdopodobnie był to projekt twardogłowych z KGB, którzy szukali bezpiecznego azylu i możliwości zachowania wpływów w świecie rodzącej się demokracji. Żyrinowski, który kończył Instytut Języków Obcych i jako tłumacz jeździł do Turcji w czasach radzieckich, a w czasie służby wojskowej był oficerem politycznym, raczej na pewno miał powiązania z KGB.

Żyrinowski zaczął karierę z przytupem. Wygrał wybory do Dumy w 1993 r. Jego LDPR zdobyła 23 proc. głosów. To wtedy świat zachodni ogarnął strach, że w Rosji za chwilę pojawi się „brunatna” dyktatura. LDPR zręcznie serwowała populistyczne hasła i mamiła prostymi receptami na powrót rosyjskiej potęgi. W czasach, kiedy Rosja przeżywała wielki upadek, społeczeństwo biedę, a w polityce panował chaos, Rosjanie byli zaś zagubieni w tym wszystkim. Typowym wyborcą „Żyrika” z tamtego czasu był sfrustrowany mężczyzna w średnim wieku. Do nich lider LDPR rzucał seksistowskie hasła: „Kobieta powinna siedzieć w domu, płakać, cerować i gotować”.

LDPR nie powtórzyła swojego pierwotnego sukcesu. W kolejnych wyborach zdobywała od kilku do kilkunastu procent głosów. Żyrinowski na stałe wpisał się w krajobraz polityczny. Jako pieniacz, gardłujący z mównicy i w programach telewizyjnych to, co kremlowskim politykom nie wypadało mówić. Potrafił się pobić w studio telewizyjnym. W 1995 r. w programie stacji ORT chlusnął w twarz sokiem pomarańczowym Borysowi Niemcowowi, ówczesnemu gubernatorowi obwodu niżnonowogrodzkiego.

– Przestańcie mówić „bratnie narody” [w odniesieniu do Ukraińców – przyp. aut.], tam nie ma niczego bratniego. Wróg siedzi na wrogu i wrogiem pogania! Nie zapomnijcie tych słów, oni są naszymi wrogami numer jeden, oni razem z faszystowskimi Niemcami chodzili po naszej ziemi! – mówił w 2014 r. powtarzając najbardziej ohydną i używaną do dziś rosyjską propagandę wobec Ukraińców.

Często zresztą tak bywało, że to czym Żyrinowski kiedyś szokował, stało się dziś normą w ustach ludzi Putina. To Żyrinowski pierwszy rzucił w przestrzeni publicznej absurdalny pomysł, że Rosja powinna zająć wschodnią Ukrainę, a Polska zachodnią. Dziś zamiary kontrolowania Lwowa przypisuje Polakom Siergiej Ławrow i wielu rosyjskich propagandystów. Polski zresztą chyba nie lubił wyjątkowo. Co najmniej kilka razy wieścił Polsce czwarty rozbiór i zapewniał, że Rzeczpospolita będzie zlikwidowana. To tym bardziej dziwne, że Żyrinowski miał żydowskie korzenie, a jego rodzina pochodziła z kresów II Rzeczpospolitej.

Opinie
Kreml o Polsce, czyli jak dzielić, osłabiać, upokorzać
2022.03.21 17:48

Skrzydłowy Putina

– Niech pali nasz naród! Niech pije i pali codziennie, to jedyny ratunek przed samobójstwami. Przestaną palić, zaczną się wieszać – mówił, być może lobbując w interesie koncernów tytoniowych i przemysłu gorzelniczego.

Bo nie ma wątpliwości, że LDPR przekształciła się w sprawną maszynkę lobbującą mniejsze i większe interesy biznesu w Dumie. A Żyrinowski w zamożnego człowieka. Był niezbędny w partyjnych układankach w Dumie w latach 90. Wtedy rosyjski parlament jeszcze cokolwiek znaczył. LDPR zyskała miano partii obrotowej. Zdolnej do oddawania przysług zarówno opozycji, jak i Kremlowi, czy liczącym się wtedy oligarchom.

W czasach Putina stał się jeszcze bardziej potrzebny, niż za Jelcyna. Żyrinowski i Ziuganow stali się „skrzydłowymi” układu władzy, którego centrum zajmuje kremlowska partia Jedna Rosja. Te przystawki były potrzebne, bo np. Żyrinowski odbierał wielu radykalnym, ale niekontrolowanym przez Kreml partiom część elektoratu. No i pomagał sprawiać wrażenie pluralizmu. Choć czasem potrafił pozorować, że jest niezależny.

– KPZR to było gówno, a Jedna Rosja to potrójne gówno – mówił o partii władzy, z którą przecież dobrze trzymał.

Przed wyborami w 2018 r. obiecywał, że wjedzie na Kreml i będzie wieszał i rozstrzeliwał. Nic takiego się oczywiście nie stało, bo z Putinem zawsze miał świetne relacje. Choć czasem pojawiały się rysy. Np. kiedy dwa lata temu Kreml odsunął i aresztował należącego do LDPR gubernatora w Chabarowsku, Siergieja Furgała. Na Dalekim Wschodzie wybuchły protesty, a Żyrinowski poczuł, że kończy się epoka, kiedy Putinowi byli potrzebni „skrzydłowi”. Ostateczny cios tej koncepcji zadała wojna na Ukrainie.

– Wszyscy nasi liderzy polityczni tracili życie przede wszystkim dzięki śmierci – powiedział kiedyś Żyrinowski.

Tylko częściowo miał rację. Bo on, jako polityk życie zaczął tracić już jakiś czas temu, kiedy Putin uznał, że Rosji nie jest potrzebna nawet grubymi nićmi szyta fasada systemu partyjnego.

Opinie
Bucza to owoc z rosyjskiego ogrodu zła
2022.04.04 17:53

Michał Kacewicz dla belsat.eu

Więcej tekstów autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności